Miliony Polaków zgrzytają zębami na kolejne wieści o niedokończonych autostradach i przeklinają nieśmiertelnego ministra Grabarczyka. Gdzieś w tle, do niedawna, ukrywał się drugi bohater budowlanego obciachu, czyli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, z dyrektorem Lechem Witeckim na czele. To oni prowadzą bezpośrednią politykę z wykonawcami i w taki czy inny sposób mają swój udział w zawalonych kontraktach.
Pan dyrektor roztropnie pomyślał więc, że skoro dróg nie będzie, to trzeba popracować nad "pijarem". W ostatnich tygodniach, za grube pieniądze, opublikowano w ogólnopolskich mediach dziesiątki ogłoszeń o mniej więcej takiej treści: "Jeśli jesteś pijakiem, albo masz rower bez lampki, nie wyjeżdżaj w weekend 24-26 czerwca na drogi, bo GDDKiA proklamowała weekend bez ofiar". Już po raz drugi!
Będzie zatem kolejna okazja, żeby policzyć ofiary i stwierdzić, że jest ich tyle, co po każdym innym weekendzie. Słowem, weekend jak weekend – tragiczny, ale panowie i panie z GDDKiA będą mieć lepsze samopoczucie. Przy okazji trochę kasy pójdzie w gwizdek, bo na budowę dróg i łatanie dziur nie ma jej jak wydawać.
Inne tematy w dziale Polityka