English version
Jeśli raport Millera nie ukaże się do końca czerwca, jego brak będzie głównym tematem kampanii wyborczej. PiS wcale nie musi mówić o mgle i rozpylaniu helu. Będzie mówiło, a do ludzi zaczyna to docierać, o braku kompetencji, wewnętrznych rozgrywkach i bałaganie w rządzie, który w ciągu 14 miesięcy nie był w stanie przedstawić JAKIEGOKOLWIEK raportu. Tezę tę lepiej uzasadnia granie terminem. Przed rocznicą nie, bo wiadomo. Przed beatyfikacją też nie, bo też wiadomo…
Donald Tusk, otoczony przez donosicieli Kaczyńskiego, ucieka w populistyczne parteitagi, a o samym raporcie mówi, że ma "przekonanie graniczące z pewnością", że w czerwcu będzie go miał na biurku. Dodaje przy tym, że "widzi determinację" u szefa komisji. Do tego dochodzi jeszcze doniesienie Newsweeka o tym, że raport będzie, ale po wyborach – wiadomo dlaczego.
W tej atmosferze powracam do tezy początkowej: albo totalny bałagan, albo totalne matactwo. Możliwość trzecia, że z badań wynika, iż da się przetrwać bez raportu, może okazać się dla tego rządu zabójcza.
Inne tematy w dziale Polityka