English version
Po wczorajszych przeciekach na temat "afery Pasionka" głos zabrali jej bohaterowie. Szczególnie wzruszyła mnie relacja byłego szefa ABW, ministra Święczkowskiego. Wyjaśnił on, że z rezydentami amerykańskich służb spotkał się wraz z Pasionkiem w kawiarni, tak po prostu, na ciastku. Idylliczny obraz kreślony przez ministra zaburza informacja, że gdy tylko Amerykanie zorientowali się o czym jest rozmowa, natychmiast przenieśli ciąg dalszy do pobliskiego budynku ambasady. Tak, jak gdyby ciastka się skończyły.
Ta drobna informacja wskazuje, że Pasionek rozmawiał z Amerykanami o tajemnicach najwyższej wagi państwowej. Amerykanie bardzo rzadko spotykają się na terenie swojej ambasady. W tym przypadku uznali, że tylko w taki sposób mogą zagwarantować brak podsłuchów i poufność rozmowy. Chyba, że Święczkowski lub Pasionek przekonają nas, że Amerykanie mieli u siebie lepsze ciastka.
Przez kilkanaście lat pełnienia wysokich stanowisk państwowych i przeprowadzenia niezliczonych rozmów z dyplomatami, najczęściej o poważnych sprawach, w ambasadzie amerykańskiej byłem jeden jedyny raz.
Inne tematy w dziale Polityka