Stary kawał z czasów PZPR opowiada, jak to Czukcza wrócił do swej wioski z Moskwy, gdzie uczestniczył w zjeździe partii komunistycznej. Zebrali się wokół niego wszyscy mieszkańcy, aby wysłuchać opowieści. Konkluzja dłuższej historii jest taka, że ów dzielny towarzysz wraz z najlepszymi komunistami ZSRR obradował w sali ozdobionej wielkim hasłem: SOCJALIZM JEST DLA CZŁOWIEKA. I Czukcza nawet TEGO człowieka zobaczył na własne oczy.
Przypomniała mi się ta anegdota, gdy oglądałem fragment wczorajszego spotkania Platformy. Przemawiało co prawda kilku ludzi, ale najszczerszy był minister Sikorski. Podał zgromadzonym przepis na sukces. Patrzcie – mówił – oto byłem nikim, a już po kilku latach w PO mam władzę, stanowisko i sukcesy!
Można i tak, ale pod warunkiem, że owe 14 tysięcy w Gdańsku i kilka milionów w całej Polsce cierpi na zbiorową amnezję i da szansę partii rządzącej obiecywać jeszcze raz, jak gdyby przez ostatnie 4 lata w Polsce rządziły krasnoludki.
Inne tematy w dziale Polityka