W miniony czwartek Parlament Europejski przyjął rezolucję na temat przestrzegania praw człowieka na Ukrainie. Rzecz dotyczy traktowania byłych polityków przez wymiar sprawiedliwości tego kraju. Kilku ministrów siedzi w więzieniu, jeden wybrał azyl polityczny, a innym, na czele z Julią Tymoszenko, postawiono zarzuty korupcyjne. Nadzwyczajny "wysyp" spraw każe zadać pytanie, czy opisana gorliwość prokuratur i sądów nie jest inspirowana politycznymi sugestiami?
Rezolucja nie została przyjęta jednogłośnie. Moja grupa, podzielając generalną opinię, że należą nam się w tej sprawie wyjaśnienia, uważała, że nie ma powodów, aby od razu postawić pod pręgierzem cały kraj. Ukraina kończy negocjacje o wolnym handlu i stowarzyszeniu z Unią, a niedawno, niemal jednomyślnym głosowaniem parlamentu, zadeklarowała swój proeuropejski wybór. Nie chcieliśmy więc, aby oczywiste nieprawidłowości wymiaru sprawiedliwości posłużyły jako okazja do opóźniania tego historycznego procesu.
Rezolucja została jednak przyjęta i mam nadzieję, że zostanie poważnie potraktowana nad Dnieprem. Ukraiński wymiar sprawiedliwości, mówiąc delikatnie, nie należy do najbardziej niezależnych i w interesie najwyższych władz tego kraju leży udowodnienie, że każda osoba i sprawa wyzbyte są jakichkolwiek politycznych podtekstów.
Pamiętam dobrze niedawną historię, która dotyczyła rządów PiS-u i praktyki wikłania sądów i prokuratur w politykę. Rozmawiałem o tym z ukraińskimi partnerami, również z Partii Regionów. Mam nadzieję, że z pozytywnym skutkiem.
Inne tematy w dziale Polityka