English version
Na początek kilka nieuczesanych myśli:
- będziemy, na wzór "orlików", budować w małych miejscowościach "astro-bazy"; baza nie będzie droga, bo może kosztować od 300 tysięcy do 1 miliona złotych;
- oficjalna statystyka pokazuje, że w tych samych małych miejscowościach 2 miliony dzieci jest niedożywionych;
- gminy, które fundowały tym dzieciakom obiady, martwią się dzisiaj, czy nie będą musiały wstecznie płacić VAT-u za wydane obiady;
- na epidemię E. coli jesteśmy przygotowani, na wszelki wypadek inspektorzy sanitarni sprawdzają jednak hiszpańskie ogórki, choć wiadomo, że nie stamtąd idzie zaraza;
- miesiąc przed terminem oddania Stadionu Narodowego, kompetentni urzędnicy (minister, szefowie spółki PL.2012 i Narodowego Centrum Sportu) odkryli, że termin jest nierealny;
- przynajmniej żołnierze zostali uniewinnieni, minister Sikorski żąda wyśledzenia winnych spisku, a dzielna prokuratura nie wyklucza apelacji.
I pomyśleć, że wszystko to pojawia się jednego dnia, tylko po to, aby "przykryć" Buttongate (aferę guzikową), w którą wplątał się premier. Nagadał bzdur o jakimś dekolcie, uśmiechnął się lubieżnie i jest problem. Partia Kobiet mu tego nie podaruje. Inna rzecz, że Buttongate wpisuje się w światową sieć ostatnich skandali o erotycznym zabarwieniu. Od Strauss-Kahna począwszy.
No cóż, jaki kraj, taki skandal.
Inne tematy w dziale Polityka