English version
Wczoraj w Radiu ZET zauważyłem, że na pałacowym theatrum w sprawie polskiej walki o demokrację, zabrakło historycznych liderów lewicy. Pouczono mnie, że inna była formuła spotkania. Zastanawiam się, czy nie warto, chwaląc się zasługami ojców Solidarności, pokazać też zasługi ojców odnowionej lewicy?
Przez 20 lat współtworzyliśmy polską demokrację. Zaakceptowaliśmy jej reguły, obojętnie czy u władzy, czy będąc w opozycji. Czy to nie jest ważny sygnał dla innych społeczeństw, np. Tunezji, że w nowym porządku jest miejsce dla wszystkich, którzy chcą go współtworzyć?
Znam odpowiedź na to pytanie. Znam też przyczyny, dla których prezydent nie chciał psuć miłej platformersko-solidarnościowej atmosfery. Chyba jako SLD wyślemy do Tunezji swoją własną misję. Skoro w rządowych samolotach dla nikogo miejsce się nie znalazło.
***
Zaprosiłem do Brukseli Grzegorza Napieralskiego i Leszka Millera, aby podczas "publicznego wysłuchania" porozmawiać o polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Dlaczego teraz i dlaczego w takim gronie?
Miesiąc przed objęciem przewodnictwa, jest zupełnie oczywiste, że rząd wykorzysta najbliższe pół roku do promowania siebie i partii, która go tworzy. Próbkę mieliśmy już w czasie otwarcia nowej siedziby polskiej misji w Brukseli.
Interesująco będzie zatem wspomnieć nasze wstąpienie do UE. Rządził wtedy SLD, który w wielkim stylu przeprowadził procedury akcesyjne, ale o tych faktach rządzący dziś dyskretnie milczą. Z drugiej strony, jako partia opozycyjna, pokazujemy od kilku lat alternatywną wizję polskiego członkostwa, w jakimś sensie też prezydencji.
I o tym będzie mówił w Parlamencie Europejskim Grzegorz Napieralski. Relacja ze spotkania jutro.
Inne tematy w dziale Polityka