Zarzut, że ktoś nie kocha własnej Ojczyzny, to gorzej niż policzek. Tak właśnie postąpił Minister Spraw Zagranicznych w Rządzie Rzeczypospolitej Polskiej wypowiadając wczoraj te słowa pod adresem PiS-u.
To zdanie określiło oś dyskusji. Ministrowi Sikorskiemu chodziło zapewne o wykreowanie odrobiny miłości do Platformy i jej polityki. Nawet jeśli zamierzenia były słuszne, to wyszło żałośnie.
Akurat w tej debacie i akurat człowiek na jego stanowisku, nie powinien w ten sposób zwracać się do nikogo. Na skonsolidowanie polskiej polityki zagranicznej przy okazji prezydencji wczoraj było już za późno. Minister mógł jednak zachować pozory, ale nie – wygrała natura krotochwilnego harcownika i w świat poszedł komunikat, z którego wcale nie wynika, kto jest dobry, a kto jest zły na polskiej scenie politycznej. Wynika za to, że w naszym kraju panuje awantura, z której nie potrafimy się wydobyć.
A polska polityka zagraniczna? Niestety, okazała się najmniej ważna – tak jej osiągnięcia, jak i porażki.
Inne tematy w dziale Polityka