Nadchodzącą wiosna wybudziła premiera z zimowego letargu, przerywanego warknięciami z Moskwy. Przystąpił do kontrofensywy.
Gazeta Wyborcza, na prawie trzech kolumnach, publikuje dziś autolaurkę szefa rządu. Nie wywiad, nie omówienie redakcyjne, ale "tekst autorski". Domyślam się, że rząd nie płaci za ten przywilej, choć nie jestem pewien, czy autor nie otrzyma od redakcji honorarium. Premier podsumowuje cztery lata rządów, wskazując na pasmo sukcesów. Dostrzega też niedoróbki, ale… w następnym numerze ma nam w podobnej formie obiecać ich naprawienie w nowej kadencji.
Czuję się fatalnie, bo za moje pieniądze, wydane na egzemplarz Gazety, nie dowiaduję się niczego nowego. Skoro zawiodła polityka rozmowy ze społeczeństwem przez fakty, uruchamia się łopatologiczną perswazję. Pełniący obowiązki redaktora naczelnego tłumaczy zdezorientowanym czytelnikom, dlaczego Gazeta zachowuje się w tak wyjątkowy sposób. Nie pisze jednego – że redaktorzy boją się o przyszłość polityczną premiera. Chcą więc pomóc. Wszystkie ręce na pokład!
Gdyby redakcja chciała zachować się przyzwoicie, to publikując ten tekst, winna zaproponować na swych łamach miejsce dla przywódców opozycji, aby ocenili kadencję premiera i przedstawili swoje plany na przyszłość. Ale o tym ani słowa.
PS. Ciąg dalszy kontrofensywy jutro w Radiu ZET, gdyż szef rządu zdecydował się tam przemówić. Przynajmniej z udziałem Moniki Olejnik.
Inne tematy w dziale Polityka