Minister Sikorski konkluduje dzisiaj swoją oficjalną wizytę w Stanach Zjednoczonych. Program miał napięty, różnorodny i treściwy. Podpisywał umowy, wygłaszał wykłady, spotykał się z polskimi studentami na Harvardzie, wręczał odznaczenia. Można powiedzieć – bajka.
Niepokoją mnie jednak dwie rzeczy.
Program polskiego ministra był wyraźnie zorientowany w stronę republikańską. Podam przykład. Minister wręczył wysokie polskie odznaczenie senatorowi McCainowi (republikański przeciwnik Obamy z 2008 roku) za zasługi dla Polski, gdy wstępowała do NATO. Nie znalazł równie zasłużonego demokraty, a to właśnie za rządów tej partii wstępowaliśmy do Sojuszu.
I druga rzecz, dużo poważniejsza. W czasie, gdy minister odbywa tę piękną wizytę, w Bratysławie odbędzie się spotkanie ministrów spraw zagranicznych Grupy Wyszehradzkiej z uczestnikami Partnerstwa Wschodniego, w tym Białorusi. Przybędzie też Catherine Ashton i Guido Westerwelle, niemiecki minister spraw zagranicznych. To spotkanie zadecyduje, czym będzie Partnerstwo Wschodnie, a nie będzie na nim polskiego ministra spraw zagranicznych!
Kalendarz wizyty amerykańskiej i spotkanie europejskie planowane były, jak to w dyplomacji, ze znacznym wyprzedzeniem. Sikorski wybrał tę koszulę, która bliższa ciału. Jego ciału.
Inne tematy w dziale Polityka