Tunezja ma być dla całej Afryki Północnej miejscem, gdzie w wyniku rewolucji, która właśnie się odbywa, zapanuje demokracja. Przynajmniej taki jest plan w Unii Europejskiej.
Na miejscu pracuje ekipa, która ma zadbać o uczciwy przebieg wyborów oraz gwarantować, że fundusze europejskie, przeznaczone na ten cel, będą właściwie wydane. Problem polega na tym, że tzw. kraje Zachodu mają niewielką wiarygodność, gdyż przez wiele lat wspierały upadły reżim. Wielu Tunezyjczyków podejrzewa, że ma miejsce zmiana dekoracji, tzn. pod nowymi sztandarami, korzystając z demokratycznych procedur, mogą powrócić twarze upadłego reżimu. A tego ulica nie chce.
Kraje naszego regionu, które przeżyły porównywalną rewolucję dwadzieścia lat temu, wiarygodność mają, ale nie wykazują zachodzącymi w tam procesami jakiegokolwiek zainteresowania. Gdyby do Tunezji pojechały postacie takie jak Havel czy Wałęsa, gdyby przekazać organizacjom pozarządowym know-how na pokojową rewolucję, można by osiągnąć znacznie lepsze rezultaty i zbudować trwałe fundamenty dla zmian.
Gdyby…
Inne tematy w dziale Polityka