Prezydent Mubarak okazał się lepszym cwaniakiem. Wie, że nie może użyć wojska ani policji przeciw demonstrantom. Spogląda więc życzliwie na "spontaniczne" przebudzenie świadomości obywatelskiej wśród swoich zwolenników. Jest czego pozazdrościć.
Oceniam, że najbliższy dzień będzie przełomowy. Ludzie na placu albo się rozejdą, albo zaczną walczyć. W obu przypadkach Mubarak, przynajmniej na jakiś czas, będzie wygrany. Politycznie jest jednak skończony, bo z punktu widzenia elementarnych obowiązków władzy, nie zagwarantował zgromadzonym bezpieczeństwa.
P.S. O 12.35 zapraszam do Superstacji.
Komentarze
Pokaż komentarze (9)