W listopadzie ubiegłego roku, w siedzibie ministra obrony narodowej w Warszawie, przy ulicy Klonowej, jedna z sal konferencyjnych zyskała patrona – Stanisława Komorowskiego, wiceministra tego resortu, który zginął tragicznie w Smoleńsku. W uroczystości wzięły udział rodziny ofiar związanych z ministerstwem. Jak dotąd, dla Jerzego Szmajdzińskiego miejsce się nie znalazło, choć kierował tym resortem przez pełne cztery lata.
Za jego kadencji wojsko otrzymało F-16, transportery opancerzone, które chronią naszych żołnierzy w Afganistanie, nowoczesną broń przeciwpancerną i wiele innych. Dzięki nim minister Klich może dumnie pełnić swoje obowiązki. Przez ponad trzy lata jego kadencji resort zakupił kilka używanych radzieckich helikopterów i właśnie ogłosił przetarg na nowe, zachodnie, którego na pewno nie zdąży rozstrzygnąć przed wyborami.
Udało się natomiast powołać trzeciego zastępcę szefa sztabu generalnego (etat trzygwiazdkowy) oraz wzmocnić kadrę kierowniczą resortu doradcą wojskowym. Nie wspominam o młodym, licznym gabinecie politycznym, którego kreatywna rola w budowę bezpieczeństwa narodowego będzie długo wspominana po odejściu ministra.
Inne tematy w dziale Polityka