Na święta życzenia dla internautów. Czas na trzy dni spokojnego buszowania po sieci. Kończący się rok pokazał, że mamy w ręce atom. Tym właśnie jest Internet i wolność, jaką niesie.
Historia z WikiLeaks była jak próbna eksplozja w Nowym Meksyku. Wiadomo było, że rodzi się coś nowego – ludzkość sięga do niezmierzonych pokładów energii. Później zaczęły się schody. Od eksplozji bomb nad Hiroszimą i Nagasaki wiadomo było, że potęga atomu może niszczyć. My mamy nieskrępowany dostęp do informacji, do jej kreowania i rozpowszechniania. Bez cenzury, redaktorów, częstotliwości, czasu antenowego i koncesji. Jeśli granicą korzystania z tej wolności jest inne prawo, np. zasada własności, to przez Juliana Assange’a została ona przekroczona. Wpuścił bowiem do obiegu informacyjnego kradziony towar. Gdyby jakakolwiek redakcja posługiwała się kradzionym samochodem, musiałaby odpowiadać przed sądem.
Zastanówmy się więc, jak stworzyć rozsądne granice posiadanej wolności. Jeśli nie zrobimy tego sami, będą próbowali to zrobić inni. Tak samo nieudolnie jak Amerykanie wobec słynnego przecieku.
Wesołych Świąt!
Inne tematy w dziale Polityka