Wszystko jak w historii o dobrym carze i złych bojarach.
Dobry premier wezwał złego ministra od pociągów i obsobaczył jak należy. Żeby wyglądało groźnie ścięto łeb koalicjantowi i zażądano kolejnych głów. Byle jakich, bo bojar – choć zły – to wiernie służy panu.
Bojar Cezary Grabarczyk też znał bajkę, więc wpadł wściekły do swego gabinetu, zawezwał swoje sługi i kazał przykładnie ukarać winnych. Sam zaś winą za zaistniały skandal na kolei obarczył DEZINFORMACJĘ. Nie powiedziano mu bowiem, że jak spółki likwidują połączenia, to nie uzgadniają tego ze sobą!
Zakładam, że słudzy bojara wiedzą jak się zachować. Wrócą do swych księstewek, zawezwą podwładnych, itd., itd. Jeśli pecha będzie miał zawiadowca stacji gdzieś-tam-zasypanej-śniegiem to może wylecieć z pracy za bałagan na kolei tylko dlatego, że sam już nie będzie miał kogo wezwać i obsobaczyć.
Inne tematy w dziale Polityka