Jerzy Owsiak został obywatelem drugiej kategorii. Niefajne uczucie. Dlatego rozumiem jego furię aby po wszystkich naokoło polecieć faszysto-komunistami, polecieć Auschwitzem-Katyniem. Jak ranny łoś ryknąć, że są jeszcze w XXI wieku ludzie, którzy skaczą sobie do gardeł. Chociaż – na Boga – sam jak widać aż nadto dobrze operuje podłym językiem wściekłości. Dobrze, że w tym szale nie zwymyślał składu sędziowskiego od dzieci peerelowskich milicjantów.
Niefajne uczucie gdy widzi, że opuszczają go w potrzebie przyjaciele chińskich ręczników czujący, że wokół niego zaczyna się rozchodzić jakowyś nieprzyjemny zapaszek. Niefajne uczucie, gdy widzi, że wokół niego zaczyna się realna kręcioła.
Sędzia zażądał od Owsiaka dokumentacji finasowej. I on zamiast powiedzieć: "Wysoki Sądzie to może ja dam Wam logowanie do pulpitu zdalnego komputera z dostępem do systemu księgowego?" to robi focha i mówi, "nie to nie, nie będziecie już mieli Owsiaka". Co ma piernik do wiatraka? Nawet gdyby w jego biznesie nie było ani jednego złamanego grosza publicznego to i tak sąd może zażądać dokumentów finansowych. Być może odezwą się głosy, że system finansowo-księgowy nie jest dostępny zdalnie i taki tam inne. Otóż nie. Przczytałem sprawozdanie z wydatków jego orkiestry. I ta jest jak wół napisane, że wyposażono biuro w nowy serwer oraz możliwość zdalnej pracy dla zespołu księgowego.
Ja go w jakimś sensie rozumiem. Kolega, który jest członkiem orkiestry symfonicznej opowiadał mi kiedyś historię o szczególnie nielubianym przez zespół muzyku grającym w orkiestrze pierwsze skrzypce. Był arogancki do wszystkich w zespole. Cierpiał na tym cały zespół a kto wie czy nie przede wszystkim muzyka, w której pewnie dałoby się usłyszeć niejedną fałszywą nutę. Aż miarka się przebrała i ktoś wpadł na pomysł: posmarujmy mu smyczek masłem. Tuż przed samym koncertem. I gdy w czasie w czasie koncertu po burzliwym tuszu całej orkiestry nagle zapada chwila ciszy, dyrygent całym sobą zwraca się do pierwszych skrzypiec, pałeczka oraz postawa dyrygenta wskazują, że teraz rozpocznie szalony popis, muzyk wstaje, przykłada smyczek do strun skrzypiec, pociąga nim… i cisza. Pociąga drugi raz. Cisza. Trzeci, czwarty, dziesiąty. Nic, tylko cisza. W takiej ciszy warto zrobić sobie rachunek sumienia.
Do tej pory było tak, że każdy kto wyrażał jakiekolwiek zastrzeżenia wobec biznesów Owsiaka dostawał po łbie chamówą, a efekt ten wzmacniali przyjaciele chińskich ręczników dokładając seriami podobnych kopniaków. Zbity jak pies adwersarz chował się z podkulonym ogonem do kąta. I wszystko grało i miało grać teoretycznie do końca świata i jeden dzień dłużej.
Aż Piotr Wielgucki (aka Matka Kurka) twardo i zdecydowanie powiedział: pokaż faktury. I trafiło na sędziego - w jakiejś tam Legnicy czy innej mieścinie - który nie ma swojego wejścia w tefauenie lub na parówkowym portalu. Sędzia, który nie jest rozgrzany. Sędziego, którego nie przekonują zaklęcia i sztuczki z tańca z gwiazdami. Sędzia, którego nie rusza paragraf z komunistycznym rodem, na który się Owsiak powoływał. Sędziego, który jak Temida ma zasłonięte oczy i nie widzi stron procesu i nie kojarzy ich z twarzy z pupilkami mediów. Ja Owsiaka w jakimś sensie rozumiem. Jak kogoś, ktoś siebie zalicza do wyższej kasty społecznej może oceniać jakiś sędzia, który nie jest taki fajny tak jak on. No powiedzcie sami.
Inne tematy w dziale Polityka