Od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem napisania czegoś na temat stereotypu mężczyzny, który, szczególnie przed zbliżającymi się Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej, stał się w mediach popularnym tematem. Kobiety zastanawiają się, a męscy specjaliści doradzają, jak żony i narzeczone przetrwać powinny trwające niemal miesiąc rozgrywki nie doprowadzając do bolesnych zadrażnień w rodzinie czy nawet do rozstania. Z tego, co zdarza mi się słyszeć w telewizji, mężczyzna podczas piłkarskich rozgrywek staje się kretynem, który na nic, poza gwizdkiem sędziego nie reaguje, chodzi nieobecny, zaniedbuje żonę i dzieci (teściową zaniedbuje od dnia ślubu z jej córką, więc to pomijam), nie pamięta i nie rozmawia o niczym poza wyczynami piłkarzy i wynikami ostatnich meczów, żywi się w tym czasie jedynie piwem i to najchętniej pobieranym w pubach. Generalnie rzecz ujmując, staje się jeszcze bardziej tępy i niewrażliwy niż na co dzień, bo mężczyzna na co dzień też jest nie do zniesienia, i gdyby nie kilka pożytecznych rzeczy które potrafi, nie byłby w ogóle potrzebny. W zasadzie przydaje się do seksu, prokreacji, programowania domowych urządzeń elektronicznych i przenoszenia ciężkich pakunków.
No cóż, jestem mężczyzną i przyznaję, że różnimy się od kobiet, co do tego nie ma wątpliwości, ale, wbrew temu, co pragną udowadniać zagorzałe feministki, różnice te nie wynikają z uwarunkowań społecznych i historycznych, a z tego, że natura stworzyła nas do rożnych zadań, co wykazali w swojej książce „Płeć mózgu” David Jessel i Anne Moir. Mężczyzna i kobieta pełnią komplementarne role, dopiero razem są w pełni funkcjonalni, uzupełniają się. Nie ma to jednak nic wspólnego przedstawianym w mediach obrazem gruboskórnego. egoistycznego lenia i wrażliwej, altruistycznej mimozy. Taką przynajmniej mam nadzieję, bo choć też pochodzę z Marsa, nie zaślepia mnie football i spotkania z kumplami w pubie.
Nie mam zamiaru stawiać się w roli apologety płci męskiej, ani, tym bardziej, krytykanta płci pięknej, bo oba rozpowszechniane przez media stereotypy są krzywdzące i jednostronne. Różnice między nami są atrakcyjne, ubarwiają, jednolitość byłaby monotonna i nudna. Nie ma też dwóch takich samych kobiet i dwóch takich samych mężczyzn, różnią się od siebie wyglądem, zainteresowaniami i wrażliwością, dzięki czemu jest w czym wybierać, bo wszyscy kierujemy się nieco innymi preferencjami. Mężczyźni, poza piłką nożną i motoryzacją mają też inne zainteresowania; kobiety poza wychowaniem dzieci i czytaniem romansów również. Świat nie jest czarno-biały, na szczęście.
Teraz się przyznam, że napisałem ten krótki tekst, bo coś mnie podkusiło i wypełniłem w internecie zamieszczony test (choć takich testów w zasadzie nie znoszę), który podobno sprawdza, jakiej płci mam umysł. No cóż, wyszło, że jestem stuprocentowym samcem. A podobno Kopernik była kobietą. Wychodzi na to, że nie jestem Kopernikiem. Muszę się z tym pogodzić.
Inne tematy w dziale Rozmaitości