Marek H. Kotlarz Marek H. Kotlarz
838
BLOG

Unijny kalendarz bez chrześcijańskich świąt, to drogowskaz UE

Marek H. Kotlarz Marek H. Kotlarz Polityka Obserwuj notkę 3

  Cóż mają ze sobą wspólnego, poza faktem przynależenia do jednej partii ministrowie Hall i Lewandowski? Otóż to, że Ministerstwo Edukacji Narodowej objęło patronat, a Janusz Lewandowski napisał wstęp, do wydanego przez Unię Europejską w nakładzie trzech milionów egzemplarzy kalendarza, w którym zaznaczone są święta żydowskie, hinduskie czy muzułmańskie, nawet Halloween, ale nie ma Bożego Narodzenia czy Wielkanocy, ani tym bardziej innych chrześcijańskich świąt obchodzonych w Polsce i wolnych od pracy. Jest za to Europa, jak zapewnia minister unijnego budżetu we wstępie: „Ten oto kalendarz pokazuje, że Europa jest tuż za rogiem, że jest częścią naszego codziennego życia”. I tego niestety można się obawiać.

  Nie, nie podejrzewam ani pani Hall, ani pana Lewandowskiego o złą wolę (przynajmniej mam taką nadzieję), ale nie wierzę tłumaczeniom Jerzego Buzka, że to niedopatrzenie – nad kalendarzem, który trafił do polskiej młodzieży, pracował niemały komitet redakcyjny i to w każdym z języków, w jakim został wydany. I komitet ten, z premedytacją jak przypuszczam, pokazał, jakie ma być oblicze Europy i kto jest dla niej największym zagrożeniem: chrześcijaństwo i jego zasady. Inne religie też, ale to potem, najpierw chrześcijaństwo.

  Kalendarz opatrzony jest komentarzami na temat historii Unii Europejskiej oraz panującego w niej prawa. Można w nim wyczytać, dlaczego Chińczycy wywieszają czerwone lampiony w Nowy Rok przed wejściem, ale nie ma ani jednego słowa o chrześcijańskich korzeniach Europy, a tym samym o obchodzonych najważniejszych w niej świętach. I to żadna pomyłka – taka ma być Europa, nie pluralistyczna, nie wolna, nie wieloświatopoglądowa, tylko zunifikowana i ateistyczna.

  Unijnym manipulatorom się nie dziwię, nie pierwszy to przypadek dyskryminacji, nie pierwszy wysiłek propagandowy – tym razem jednak bardziej poruszający, bo skierowany do młodych ludzi. Dziwię się jednak Januszowi Lewandowskiemu, że podpisał się pod tym dziełem, i Katarzynie Hall, że objęła nad tym patronat. To nieważne, czy Janusz Lewandowski wsparł swym wstępem to dzieło świadomie. Jeśli tak, należałoby zapytać, kto mu dał do tego upoważnienie? Jeśli nie, czy posiada wystarczające kompetencje do pełnienia swojej funkcji skoro pisze wstęp do czegoś, czego nawet nie przeczytał. Dokładnie te same pytania można postawić pani minister.

  Idzie nowe, europejskie, jednolite, a już na pewno antychrześcijańskie. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka