Z Gdańskiem związanych było wielu światłych i sławnych osobistości, urodzili się tu wielki filozof smutku Arthur Schopenhauer, twórca termometru rtęciowego i skali mierzenia temperatury Gabriel Fahrenheit, żyli i tworzyli Willem van den Blocke i jego syn Abraham (jego dziełem m.in. jest posąg Neptuna), znakomity malarz i rysownik Daniel Chodowiecki, rytownik Jeremiasz Falck, lata dziecięce spędził również Stanisław August Poniatowski, przewinęło się też wielu innych mniej czy bardziej znamienitych, dawnych i współczesnych postaci. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że największym z nich i cieszącym się największą sławą był Jan Heweliusz, prawdziwy obywatel Gdańska, a nie tylko jego chwilowy mieszkaniec. Czterysta lat temu (28 stycznia), u zbiegu ul. Straganiarskiej i Grobla IV, urodził się w tym mieście.
Heweliusz – astronom i rajca
O Heweliuszu można pisać całe tomy, zakres jego zainteresowań i dokonań był ogromny – zasłynął najbardziej jako astronom, którego osiągnięcia doceniali królowie Polski Władysław IV, Jan Kazimierz i Jan III Sobieski (na wieść o zwycięstwie tego ostatniego, Jan Heweliusz nazwał jedną z badanych konstelacji Tarczą Sobieskiego). Był też konstruktorem lunet i przyrządów do astronomicznych pomiarów. Niewiele już jednak osób wie, że odebrał wykształcenie prawnicze, które z powodzeniem wykorzystywał jako ławnik Starego Miasta i gdański rajca. Spotykał się z największymi sławami nauki tamtych czasów i podejmował u siebie koronowane głowy. Ale był też najsłynniejszym gdańskim browarnikiem.
Heweliusz - piwowar
Browarnikiem był niejako z urodzenia, gdyż warzeniem piwa zajmował się też jego pradziad, dziad i ojciec. Gdy powrócił z zagranicznych wojaży, zaczął pomagać ojcu w browarze mieszczącym się przy ul. Korzennej. W 1635 r. ożenił się z Katarzyną Rebeschke – córką innego zamożnego gdańskiego browarnika, która w posagu otrzymała dwa domy sąsiadujące z kamienicą jego ojca, gdzie w piwnicach również warzono piwo. Zajął się zarządzaniem browaru małżonki, a po śmierci ojca, połączył oba w jedną całość.
Gdańskie piwo jopejskie
Heweliusz produkował najróżniejsze gatunki tego chmielowego napoju, jednak najbardziej znane i przez niektórych uważane za miejscowy, gdański wynalazek, było piwo jopejskie. W postaci podstawowej stanowiło ono raczej syrop piwny używany zarówno jako środek leczniczy, jak i dodatek kulinarny (na przykład do sosów). By mogło być spożywane jako napój, po prostu je rozcieńczano.
Receptura piwa i sposób jego przyrządzania, zwłaszcza w tamtych czasach, były skomplikowane. Przede wszystkim zawierało ono czterokrotnie więcej chmielu, niż pozostałe gatunki, i warzono je też czterokrotnie dłużej, bo dziesięć godzin. Potem musiało ulec szybkiemu schłodzeniu, do czego w tamtych czasach wykorzystać można było jedynie powietrze, więc ten etap produkcji odbywał się wyłącznie zimą. Potem piwo podlegało zadziwiającemu i trwającemu niemal dwa miesiące procesowi fermentacji. Dlaczego zadziwiającemu? Bo nie stosowano do tego procesu drożdży, tylko... pleśń, którą pokryte musiały być ściany piwnicy, w której następował ten etap produkcji. Potem roczne leżakowanie i piwo było gotowe. Znano je w całej Europie, chociaż największym powodzeniem cieszyło się w Anglii. Po jego wypiciu natychmiast robiło się gorąco i następowało obfite pocenie, co zapewne było przyczyną, że uznawane je za doskonałe lekarstwo na przeziębienia.
Piwo z browaru Heweliusza, który prosperował doskonale, pozwalając jego właścicielowi zajmować się astronomią, cieszyło się wyjątkową, ze względu na jakość, renomą. Doceniano to w Gdańsku i Heweliusz został Starszym Gdańskiego Cechu Browarników. Od króla Jana Sobieskiego uzyskał zaś przywilej sprzedaży swoich wyrobów nie tylko w Gdańsku, ale i w całej Polsce.
Koniec gdańskiej tradycji
W roku 1985 uhonorowano jeden z gatunków warzonego w gdańskiej dzielnicy Wrzeszcz browaru nazwą najznamienitszego browarnika – Hevelius. Browar we Wrzeszczu, świadectwo tradycji warzelniczej grodu nad Motławą, paradoksalnie, nie sprostał czasom przemian. Umowa prywatyzacyjna z 1991 roku, jaką władze Gdańska zawarły z nabywcą, nie zawierała zastrzeżenia wymagającego produkowania piwa na miejscu, zakład więc zlikwidowano i całkiem uzasadnione są domysły, że po to, by nie stanowił konkurencji dla marek produkowanych na Zachodzie. Gdańskie piwo odeszło w przeszłość. Obecnie po dawnej gdańskiej tradycji pozostała tylko nazwa jednej z ulic, chociaż dzisiejsza Piwna niegdyś nosiła nazwę najsłynniejszego, obok wódki Goldwasser, tutejszego trunku: Jopengasse (Jopejska). Dziś, by napić się jopejskiego piwa, trzeba pojechać do Holandii.
Inne tematy w dziale Kultura