Marek H. Kotlarz Marek H. Kotlarz
360
BLOG

Bratnia pomoc europejska

Marek H. Kotlarz Marek H. Kotlarz Polityka Obserwuj notkę 0

Portugalia jak może broni się przed unijną (upraszczając) pomocą, ale Bruksela naciska. Naciskają Francja i Niemcy. Zadziwiająca troska! I o co w tym wszystkim chodzi, że tak niechętne są władze Portugalii międzynarodowej pomocy?

Najkrócej rzecz ujmując, kredytom udzielanym przez europejskie banki i instytucje międzynarodowe towarzyszą warunki, którym, by taki specjalny pakiet kredytów otrzymać, kraj musi się podporządkować. Generalnie, są to warunki zabezpieczające interes kredytodawców, a co za tym idzie, uzależniające gospodarkę beneficjenta od międzynarodowych instytucji finansowych (takich jak MFW czy Europejski Bank Centralny) i politycznych. Zazwyczaj nie są to jednak warunki korzystne dla gospodarki kraju, który z oferty skorzysta. Węgry zdobyły się na odmowę przyjęcia pomocy, pomimo nacisków i argumentacji ekspertów (a jakże, również międzynarodowych), Irlandia nie zdołała oprzeć się naciskom. Zadziwiająca gra, gdzie „obdarowani” opierają się jak mogą, a „ofiarujący” tak długo nalegają, aż przełamią opór. Czemu to dla tych drugich takie ważne?

Nie, to nie bezinteresowna troska, tylko realizacja pewnej wizji Europy, zunifikowanej i posłusznej, a przede wszystkim podporządkowanie i uzależnienie krajów, zwłaszcza tych próbujących pójść odmienną drogą, od Brukseli i wizji jednej, posłusznej, centralnie sterowanej, mocno opodatkowanej i socjalistycznej Europy. Wiele krajów członkowskich dopiero teraz, po latach, przekonuje się, jaka jest prawdziwa cena unijnego wsparcia – obecne kłopoty wielu z nich, są w znacznej części wynikiem korzystania z unijnej pomocy. Teraz zaś, jest okazja, by jeszcze bardziej je uzależnić, a przy tym kilka banków należących do najbogatszych krajów europejskich zrobi dobry interes.

Komisja Europejska zaprzecza naciskom, zaprzeczają Niemcy – i przekonany jestem, że mówią prawdę – wszak to żadne naciski, to tylko propozycja bratniej pomocy.

Bratnią pomoc niesiono nie tak znowu dawno w krajach tzw. ludowej demokracji i odbywało się to na podobnych zasadach – najpierw wywierano naciski, by rząd właściwego kraju sam o nią poprosił. Jak nie chciał... to i tak jej udzielano. Wprawdzie nie w pieniężnej, a militarnej postaci, ale to przecież tylko syndrom czasów – pieniądze są skuteczniejsze od pocisków, wszak Carl von Clausewitz już kiedyś wyjaśnił, że wojna jest prowadzeniem polityki innymi niż dyplomatyczne środkami. Zmieniają się środki, polityka się nie zmienia.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka