Gdy Elon Musk 10 lat temu rozpoczynał na dobre rewolucję w światowym przemyśle samochodowym, miał dość prosty biznes-plan. Nie miał pieniędzy ani popularności, a do wprowadzenia na rynek masowego samochodu elektrycznego potrzebował najlepszego zespołu badawczego, paru wielkich wytwórni akumulatorów i samochodów oraz potężnych dostaw surowców, inaczej mówiąc wprost gigantycznych kredytów kapitałowych. Dla zdobycia tych kredytów musiał zaś przekonać dostatecznie dużo inwestorów....
Zaczął więc od zbudowania samochodu sportowego, który okazał się lepszy od renomowanych firm typu Ferrari czy Jaguar. Później przyszła kolej na luksusowe limuzyny typu X i S, produkowane z początku w małych ilościach, za to bardzo drogie. Popularność, jaką mu zdobyły te samochody umożliwiła wejście na giełdę i zgarnięcie prawdziwych kapitałów, potrzebnych do rozbudowy fabryki samochodów, zbudowania Gigafactory, czyli największej na świecie wytwórni akumulatorów litowo-jonowych oraz rozpoczęcie produkcji Tesli-3, znacznie tańszego już masowego modelu ( choć nadal drogiego).
Od początku było jasne, że Musk wszedł na drogę popularną w biznesie, a przy tym ryzykowną, rozpoczynając wyścig między ciężarem zaciągniętych długów a możliwością dostatecznie szybkiego wzrostu produkcji, który pozwolił by na zwrot nakładów i osiągnięcie dochodów.
Tesla część techniczną wykonała doskonale, budując rewelacyjne samochody. Okazały się absolutnie najbezpieczniejsze w historii przemysłu samochodowego, w krótkim czasie koszt ich eksploatacji zrównał się z benzynowymi a opinie użytkowników były entuzjastyczne ( według niezależnych sondaży 96 % kierowców poleciło by je swoim znajomym! ) Nic więc dziwnego, że rosła kolejka chętnych do uiszczenia przedpłaty i poczekania na wymarzony "elektryk".
Tymczasem przez te lata sukcesów Tesli wielkie koncerny samochodowe typu GM, Ford, Volkswagen praktycznie nie robiły nic, aby też włączyć się do wyścigu o nowy rynek, pozornie tak przyszłościowy. Kierownictwa koncernów z zimną krwią patrzyły na zmagania Muska, oczekując rychłego bankructwa "mąciciela" i powrotu do spokojnych czasów, a spekulanci giełdowi obstawiali grę " na krótko", czyli zakładali totalny spadek cen akcji.
Mieli przy tym dużo racji, ponieważ Tesla w samą rozbudowę produkcji włożyła ok. 10 mld.$, a w sumie wraz z dodatkowymi kosztami na budowę Gigafactory, badań nad jazdą autonomiczną ( czyli bez pomocy kierowcy) ok. 15 mld $, czyli dla młodej firmy wręcz niewyobrażalną. Co prawda kapitalizacja Tesli na giełdzie dogoniła takiego giganta jak GM, produkującego 20 x więcej samochodów, ale wyglądało to na wyjątkową "bańkę spekulacyjną" . Co gorsza, Tesla miała wielkie problemy ze zbyt obszerną robotyzacją zakładów, co spowodowało słaby przyrost produkcji, szczególnie Tesli 3 i w efekcie stały deficyt wyników finansowych. Czyli w miarę upływu czasu dług firmy nie tylko się nie zmniejszał, ale wręcz dramatycznie powiększał.
Szczyt problemów nadszedł w połowie 2018 r., gdy kolejny kwartał przyniósł rekordowy deficyt ponad 700 mln. $ i "życzliwi" mogli już w oczekiwaniu zacierać rączki, bo było jasne dla wszystkich, że jeszcze jeden taki kwartał i firmie zabranie pieniędzy na bieżącą działalność. Obecnie już wiadomo, że faktycznie w pewnym momencie zostało wolnych środków na kilka dni.
I wtedy Musk wyciął wszystkim paskudny numer - produkcja samochodów skokowo, dosłownie w ciągu miesiąca wzrosła dwukrotnie, a koszt produkcji został obniżony o 30 %! Następny kwartał przyniósł czysty dochód rzędu 300 mln. $, natomiast w IV kw. 18 r. Tesla wyprodukowała prawie 100 tys. samochodów za sumę ok. 7,3 mld $, co pozwoliło na spłatę pilnych długów i zysk czysty 130 mln. Przy czym bieżące zasoby operacyjne wynoszą ponad 3 mld.$.
Styczeń przyniósł szereg następnych pozytywnych wiadomości. Zysk Tesli z każdego sprzedanego samochodu sięga nawet 30 % jego wartości, wynika to z wielkiego popytu na rewelacyjny samochód, powstałą modę i wręcz szpanowanie wśród szerokiego kręgu ludności na Teslę. Produkcja Tesli 3 wzrosła do 6-7 tys. szt. na tydzień, ponieważ wreszcie rozwiązano problemy z automatyzacja produkcji, co pozwoliło zwolnic nawet 3 tys. zatrudnionych wcześniej pracowników. Daje to ok. 400 tys. samych Tesli 3 rocznie, a Musk już ogłosił początek produkcji pikapów w połowie 19 r., czyli wejście na ogromny segment motoryzacyjnego rynku w Ameryce, dotąd wcale nie dotkniętego przez "elektryki". Ogólnie sie spodziewa, że run na pikapy ( w bardzo ciekawym, futurystycznym kształcie ) powinien znacznie pobić ten na Teslę 3 .
Na dokładkę Tesla rozpoczęła w Chinach budowę kolejnej Gigafactory, której produkcja do 500 tys. samochodów będzie sprzedawana tylko w Chinach, w których zresztą kupuje sie najwięcej "elektryków" na świecie, nie licząc akumulatorów do nich. Podobno ma ruszyć już za rok, w co trudno jest uwierzyć, mimo wyczynów Muska.
Ostatnio Tesla zakupiła za 200 mln $ Maxwell, firmę produkującą nowoczesne akumulatory. Według dość pewnych informacji, jej inżynierom udało się zwiększyć dwukrotnie pojemność baterii a przy okazji dwukrotnie przedłużyć eksploatację. Jeśli się to potwierdzi, szykuje się prawdziwa rewolucja technologiczna, co ciekawe, nie tyle wśród samochodów osobowych, co ciężarowych, głównie Tirów. Mając dwukrotnie większy zasięg od obecnego, wynoszącego 700-800 km, spokojnie wypchną z szos Tiry spalinowe.
Jednocześnie cały czas trwają postępy w oprogramowaniu AI przy programie samochodów autonomicznych, ostatnio Tesla opatentowała rozwiązanie umożliwiające 100 - krotne przyspieszenie pracy takiej AI. Firma spodziewa się wprowadzić na rynek całkowicie autonomiczny samochód już w 2020 r. Przy czym ma jedną wielką przewagę nad konkurencją ( bardzo zresztą liczną, w Kalifornii 19 firm dostało zezwolenie na prowadzenie próbnych jazd, w tym Google i wszystkie wielkie koncerny samochodowe ) , mianowicie wszystkie jednostki AI w poszczególnych samochodach mogą się ze sobą porozumiewać i przekazywać doświadczenie.
W każdym razie pod koniec 18 r. kierownictwa koncernów nagle obudziły się z ręką w nocniku i gwałtownie zmieniły strategię, np. Volkswagen ogłosił, iz zainwestuje w "elektryki" 50 mld. $, aby "dogonić i przegonić" Teslę, natomiast spekulanci giełdowi ponieśli potężne straty. Sądząc po jadowitych komentarzach do moich poprzednich tekstów na temat Muska, znalazło się wśród nich i paru blogerów na Salonie24, którzy musieli nieźle się przejechać :-)
--
Inne tematy w dziale Technologie