Wszystko zaczęło się całkiem niewinnie, padła propozycja, aby uzupełnić ustawę i IPN o punkt mówiący, iż publiczne używanie pojęcia "Polskie Obozy Zagłady" będzie karane z mocy prawa, w tym więzieniem.
W sumie jest to dość oczywiste, że używanie tego zdania ma określone negatywne brzmienie wobec Polski i Polaków. Co prawda niektórzy bronią go tym, że te Obozy Zagłady były stworzone na ziemi Polskiej, tyle, że chyba nikt jeszcze nie słyszał np. że Mauthausen to "Austriacki Obóz Zagłady" ! Osobiście uważam co prawda, że znacznie skuteczniejsze byłoby pozywanie publikujących to oszczerstwo mediów do sądu o ciężkie odszkodowanie, no ale i odpowiedzialność karna też może być.
Wtedy do rozgrywki włączyli się posłowie Ruchu Kukiza z żądaniem, aby do ustawy dodać punkt o ściganiu każdego , kto oskarża Naród Polski o zbrodnie w czasie II w.św. Pomijam fakt podstawowy, iż jest to z założenia bzdurą, ponieważ Naród jako całość nie może odpowiadać za uczynki członków tegoż Narodu ! W końcu jest zbiorem milionów osób, z których część zawsze i wszędzie popełnia zbrodnie lub przestępstwa, nie pytając się żadnego Narodu o zdanie. Tym bardziej więc pomawianie o zbrodnie jakiegoś członka tegoż Narodu, nawet nieprawdziwe, nie może być obrazą całego Narodu!
Owszem, istnieje przypadek, kiedy Naród odpowiada za popełnione zbrodnie - gdy prawomocnie wybierze władzę państwową, która te zbrodnie popełnia, a co więcej, w dużej części czynnie w nich pomaga. Dotyczyło to np. Niemców rządzonych przez Hitlera. Natomiast w sposób oczywisty nie można oskarżać Narodu, który został podbity przez obce wojska, nie posiadał żadnych władz i był faktycznie w stanie niewolnictwa, tak jak Polacy pod Niemiecką Okupacją.
Według wiarygodnych źródeł z obozu Dobrej Zmiany celem posłów Kukiza było dodatkowe zaognienie stosunków między Polakami i Ukraińcami, bowiem to w nich miał uderzyć ten dodatkowy punkt, który w końcu większość sejmowa przyjęła pod nr. 55. Co więcej, z tego punktu wynikało, że to polski prokurator ma orzekać, czy jakiś cudzoziemiec obraził czy też nie Polski Naród ( oczywiście miał się powoływać na opinie biegłych historyków, ale kto tam wchodzi w szczegóły) i to polski prokurator ma wsadzać za to cudzoziemców do więzienia, a przynajmniej w taki sposób zostało to przedstawione na całym świecie.
Ponieważ z pogarszania relacji Polski z Ukrainą korzyści odnosi wyłącznie Rosja, nie ulega wątpliwości, czyje ręce widać w tej aferze, zresztą zasada "divide et impera" nadal ma się wyśmienicie.
Co gorsza, do gry włączyła się kolejna strona, ponieważ polskie władze swoją samobójczą ustawą dały idealny oręż naszym "życzliwym" czyli żydowskim ugrupowaniom niechętnym Polakom zarówno w Izraelu jak i USA do kolejnej antypolskiej kampanii . Są to głównie ludzie, z jakiegoś powodu nienawidzący Polaków ( jakby im innych wrogów nie brakowało ! ) oraz organizacje chcące się nachapać na tzw. "przemyśle Holokaustu", np. żądające, aby wszelkie spadki Żydów zamordowanych w czasie wojny, a nie mających spadkobierców przekazywano na ich konta.
Dotychczas te ugrupowania miały znacznie słabszą pozycję od przychylnych Polsce, stąd bardzo dobre wzajemne stosunki Polsko-Izraelskie. Niestety akurat w Izraelu toczy się kampania wyborcza i część polityków, a nawet premier Izraela uznała, że hasło obrony Żydów przed opresją polskich prokuratorów doda im wyborców.
Oczywiście każda władza stale popełnia błędy, bo ich uniknięcie jest zwyczajnie niemożliwe, cały problem polega niestety na tym, że Dobra Zmiana jest organicznie niezdolna do uznania swego błędu i wycofania się z pułapki, jak zrobił to np. Tusk w czasie afery z ACTA. Oczywiście zmył głowy swoim ludziom, którzy go wpakowali na te grabie, ale zaraz się wycofał i było po aferze.
Właściwie zasada, aby zawsze "iść w zaparte" i że to Inni są zawsze winni nigdy nie popłaca, ale w tym przypadku doprowadziła do katastrofy. Tym razem naszym przeciwnikiem są potężne medialne siły, które już nieraz dały pokaz swojej mocy i bezwzględności. Klasycznym przykładem był ostatni Marsz Niepodległości - w wielotysięcznym marszu znalazła się stosunkowo mała grupa Narodowców, niosąca jawnie faszystowskie emblematy i flagi, używane zresztą w całej Europie Zachodniej. Dało to pretekst "życzliwym" aby pokazać Pochód w zachodnich mediach jako Marsz Nazistów. Oczywiście polskie władze popełniły błąd, iż od razu nie zwinęły prowokatorów, niemniej incydent został rozdmuchany.
Wiemy od byłego szefa MSZ Waszczykowskiego, iż władze Izraela ostrzegały wielokrotnie, do czego może doprowadzić forsowanie tej ustawy, zostały jednak wyniośle zignorowane, podobnie jak opinia samego polskiego MSZ. A jak na złość, jeszcze nigdy Izrael nie był w swoich dziejach tak potężny i wpływowy na świecie jak teraz. Arabowie radośnie się wzajemnie wyrzynają, sprawa Palestyńczyków, przez dekady dominująca w narracji choćby ONZ, leży całkiem zapomniana, a sam Izrael nigdy nie dominował tak militarnie i politycznie nad swoimi sąsiadami. Na dodatek tak się składa, że jeszcze nigdy pozycja Izraela nie była tak mocna we władzach Ameryki, choćby z powodów rodzinnych. Zrobienie sobie z niego wroga akurat teraz i to bez żadnej racji jest całkiem bez sensu, przypomina to kopanie się już nie ze zwykłym koniem, ale perszeronem.
Niestety, ale teraz musimy przejść do o wiele gorszej katastrofy, prawdziwej miny, która wybuchła w twarz obecnym naszym władzom.
Jak się powiada, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. W myśl tego przysłowia Amerykanie okazali się naprawdę naszymi przyjaciółmi. Widząc te wielkie grabie, na które beztrosko włazi Dobra Zmiana, mogli usiąść i z zimną krwią obserwować akcję, co najwyżej pogadując - jaka piękna katastrofa :-) Tymczasem amerykańskie władze zrobiły chyba wszystko , aby ostrzec sojuszników, zresztą też bez skutku. Wtedy po podpisaniu ustawy w Sejmie do Prezydenta Rzeczpospolitej zadzwonił Sekretarz Stanu Tillerson, aby go ostrzec przed międzynarodowymi konsekwencjami tej afery, jeśli ją podpisze. Ponieważ Prezydent Duda zwyczajnie się przestraszył rozmowy z Tillersonem, odmówił pod pretekstem, że Prezydent Państwa nie musi rozmawiać ze zwykłym szefem dyplomacji .
Inaczej mówiąc, gdy Prezydent znalazł się w dylemacie, co wybrać, wolał doprowadzić do prawdziwego międzynarodowego skandalu, niż narazić się na gniew swojego zwierzchnika....
Dla pełnej jasności - Tillerson jest Sekretarzem Stanu USA, czyli największej potęgi na świecie i co oczywiste, przywykł do szacunku jako jeden z najbardziej wpływowych światowych polityków, przy tym, jak dowodziłem jak najbardziej nam przychylny. Robienie sobie z niego wroga zupełnie bez potrzeby JEST SKANDALEM, a do tego musi doprowadzić jego publiczne upokorzenie ( bo ta historia jest już powszechnie znana w zainteresowanych kręgach). I znów niestety, ale jest jeszcze gorzej...
Szef dyplomacji jest jednym z najważniejszych członków Gabinetu Trumpa i oczywiście jego obraza dotyczy ich wszystkich. A tak si≥ę składa, że jeszcze nigdy władze USA nie były pod takim ciśnieniem od czasów wygrania Zimnej Wojny. Obecnie wyzwanie rzuciły im : Rosja Putina, Iran, Turcja Erdogana, Korea Północna, no i oczywiście Chiny, nie licząc różnych mniejszych przeciwników. Gdy na dokładkę swojego rodzaju wyzwanie władzom Ameryki rzucił polski rząd, trudno się tłumaczyć, że to nie umyślnie, tylko z czystej krystalicznej głupoty.
Dlatego Gabinet Trumpa musiał zareagować, aby nie wyjść na mazgajów w rodzaju Obamy. Dokładnie nie wiadomo, jakie będą konsekwencje tej afery, mówi się o odmowie spotkań z najwyższymi polskimi władzami , jednak o wiele ważniejszy jest sam fakt poważnego sporu z najważniejszym polskim sojusznikiem, wręcz jedynym gwarantem naszego bezpieczeństwa, przyjaznych stosunków z którym powinniśmy strzec jak źrenicę oka.
O ile wiem, jeszcze nigdy w dziejach Niepodległej III RP polski polityk nie złamał tak bardzo zasad polskiej racji stanu . Jasne, że Amerykanie potrafili być wkurzający, nie na darmo Sikorski tak barwnie narzekał na administrację Obamy ( zupełnie zresztą słusznie ), jednak nawet byli partyjniacy, jak Kwaśniewski szli świadomie na złamanie prawa dla poprawy stosunków z najważniejszym dla Nas państwem na świecie.
Podsumujmy więc na koniec międzynarodowe osiągnięcia Dobrej Zmiany -
-jeszcze nigdy nasze stosunki nie były takie złe z : Unia Europejską, Francją, Niemcami
-mamy najgorsze w historii III RP relacje z Izraelem i Ukrainą, tradycyjnie kiepskie z Czechami, Litwą i Słowacją
- mamy najgorszy kryzys w relacjach z Ameryką
Mamy tez oczywiście sojusznika! Jest nim Orban, przywódca "prawdziwej potęgi", oczywiście dopóki to będzie mu się opłacało.....
No i zrobiliśmy prawdziwy prezent Ekipie na Kremlu, pomyśleć, jedna mała operacja wpływu, a jakie efekty!
Inne tematy w dziale Polityka