Wojna to sprawa poważna i należy poważnie rozpatrzeć możliwość jej wybuchu. Tymczasem w blogosferze kłębią się rozmaite mity i pogłoski, często rozpowszechniane przez rosyjską Agenturę w ramach wojny psychologicznej i propagandowej z Zachodem, w tym Polską.
Zacznijmy od podstaw :
Ewentualna wojny Rosji z Zachodem ( NATO ) jako wojna konwencjonalna na terenie Europy praktycznie jest możliwa tylko w formie agresji Rosyjskiej, ponieważ nie ma żadnej możliwości, aby państwa europejskie zgodziły się na zaatakowanie Rosji. Również ewentualna ofensywa wojsk amerykańskich z terenu Europy na Rosję jest niemożliwa choćby z braku takich wojsk.
Rozpatrując więc strategiczne implikacje rosyjskiej agresji trzeba zacząć od zasadniczego pytania - PO CO ?
Obecna Rosja rządzona przez Putina stanowi prawdziwy ewenement w skali światowej - o ile wiem, jest jedynym mocarstwem światowym w nowożytnej historii rządzonym przez Policję Polityczną. Dotychczas, czy to w Rosji carskiej, czy w ZSRR władza policji politycznej była ogromna, jednak starannie kontrolowana przez właściwych decydentów, czyli carski gabinet lub Biuro polityczne Partii Komunistycznej. Pozornie zdarzył się jeden wyjątek, gdy szef KGB Andropow został Gensekiem, czyli czerwonym carem. Jednak Andropow nie był oficerem KGB, tylko cywilnym nadzorcą nad nim, a swoją karierę rozwijał w dyplomacji.
Podobna sytuacja panowała we wszystkich innych reżimach, gdy władcy pilnowali swoich siepaczy, najczęściej opierając się na ich rywalizacji z generałami.
W Rosji po dojściu Putina do władzy ( w sposób pokojowy ) on i jego koledzy z KGB przejęli najważniejsze stanowiska państwowe, zaczynając w ten sposób fascynujący eksperyment z dziejów organizacji społeczeństwa i dziś po 17 latach możemy już wyciągać pewne wnioski. Czekiści rządzą swoim krajem jak kolonią, łupiąc tubylców bez miłosierdzia i wywożąc łupy za granicę, gdzie tworzą sobie i swoim rodzinom bezpieczną przystań dla wygodnego życia. W sumie z Rosji wywieziono i zainwestowano na Zachodzie, głownie w Europie co najmniej 1000 mld $, prawdopodobnie o wiele więcej.
Tę formę rządów nazwano kleptokracją, zresztą bardzo skuteczną, zważając, że Rosja ma pierwsze miejsce na świecie w wielkości zagarniętego PKB przez górny jeden % bogaczy wobec reszty społeczeństwa. Wynosi on ponad 60 % i bije na głowę wszystkie inne państwa.
Co ciekawe, KGB rządzi państwem stosunkowo łagodnie ( przynajmniej w porównaniu do czasów Bolszewików, już nie mówiąc o Stalinie ). Oczywiście więzi i morduje niewygodnych ludzi, jednak nacisk jest położony raczej na perfekcyjną propagandę, niż represje. Także cenzura, przynajmniej w internecie jest w miarę stonowana, władza z góry pogodziła się, że ok. 10 % obywateli, głownie inteligencja będzie przeciw. Przyjęta taktyka polega na masowej propagandzie skierowanej do reszty społeczeństwa, aby go odciąć od wpływów Dysydentów. Wobec przeważającej większości byłych Sovków najlepszym sposobem jest rozniecanie ich nacjonalizmu i ksenofobii wobec OBCYCH, szczególnie ze zgniłego Zachodu.
Główną narracją tej bardzo skutecznej prop-agitki jest przekonywanie nadal mocno prymitywnego mentalnie społeczeństwa, że wszyscy naokoło na nich czyhają, ponieważ boją się ich niepowtarzalnej siły duchowej oraz wyjątkowych cech charakteru prawdziwych Rosjan. Kolejną, równie skuteczną jest polityka "powstawania z kolan", czyli powrotu do dawnej potęgi Imperium, które zniszczyli zdrajcy i agenci Imperializmu, czyli właśnie ci Dysydenci. Zdobycie Krymu stało się najważniejszym momentem tej polityki, entuzjastycznie przyjętym przez większość społeczeństwa.
Jeśli sie pamięta o tych zasadach, łatwiej jest zrozumieć obecną strategię Kremla, gdzie praktycznie wszystko jest podporządkowane utrzymaniu władzy poprzez kreowanie manii "oblężonej twierdzy". Stąd ogromne środki przeznaczone na uzbrojenie wielkiej armii, zamiast na edukację i naukę, nie mówiąc o poprawie poziomu życia tubylców maja swój głęboki sens, także kosztowna interwencja w Syrii służy znakomicie podnoszeniu nastrojów wielko-ruskich.
O ile w propagandzie Kremlowi idzie świetnie, o tyle w Realu natyka na prawdziwe schody. Zyski z ewentualnego zajęcia Krajów Bałtyckich lub ( i ) Polski są dosyć iluzoryczne, szczególnie dla grupy polityków, stanowiącej połączenie Mafii i policji politycznej. Po prostu bezpośrednie zyski wobec kosztów samych działań zbrojnych nie wyglądają obiecująco, a oczywiste straty i ryzyka muszą być ogromne nawet w najlepszym rozkładzie.
Jeśli nawet nie doszłoby do długotrwałej wojny z potęgą 15-krotnie przewyższającą Rosję gospodarczo ( na co Putin i jego szajka nie może liczyć, ponieważ bezpośrednia agresja na kraje NATO byłaby największym wyzwaniem w historii Paktu, na jakie musiałby odpowiedzieć, tak jak Zachód odpowiedział na agresję wobec Ukrainy), to oczywistym i natychmiastowym posunięciem Zachodu byłaby konfiskata wszelkiego majątku Kremlowskiej Elity tak pracowicie nakradzionego przez te lata. Co więcej, w stanie wojny oficjalnej lub faktycznej natychmiast zostałyby zerwane wszelkie kontakty gospodarcze, a rurociągi wyleciałyby w powietrze, bo są najłatwiejszym celem, choćby na terenie Polski czy na dnie Bałtyku.
Znakomicie rozbudowana propaganda kremlowska usilnie wmawia wszystkim totalną słabość charakteru zachodnich przywódców, ich niezdolność do podjęcia ryzyka, szczególnie Agentura w Polsce szeroko propaguje tezę o ucieczce NATO-wskich wojsk i porzuceniu Nas na łup rosyjskiej soldateski. Wspiera ich w tym wielu prawicowych pożytecznych idiotów, co często widać choćby na Salonie 24, tymczasem chciałbym przypomnieć, że władcy Bolszewickiego Imperium jakoś nie zdecydowali się powiedzieć -sprawdzam!, mimo, że dysponowali wielokrotnie silniejszą armią i "czołową, naukowo udowodnioną ideologią". Rzecz w tym, iż nawet jeśli europejscy politycy być może daliby się zastraszyć, to obecna ekipa Trumpa na pewno jest co najmniej tak zdecydowana, co Kennedy'ego w czasie Kryzysu Kubańskiego.
Jeśli jednak mamy nadal brać na poważnie buńczuczne strachy Kremla, to ewentualnym sygnałem ostrzegawczym było by usuniecie Łukaszenki. Rosja bez opanowania Białorusi jako podstawy wyjściowej dla ofensywnej na Europę zwyczajnie nie jest w stanie niczego zrobić, bo sił w Kaliningradzie starczy najwyżej na jego obronę w razie czego. A Łukaszenko nie ma żadnej chęci czy zysku w pomocy przy wywołaniu ogromnej zawieruchy wojennej, na której może tylko stracić, dobrze, jeśli tylko władzę, a nie życie.
Na koniec chciałbym zauważyć dla wszystkich wielbicieli rosyjskiej techniki wojskowej ( ściślej dętej propagandy o jej wielkości) , że w ciągu 40 lat użytkowania F-16 ani jeden samolot nie został zestrzelony w bitwie powietrznej, mimo setek pojedynków w czasie wielu ostrych kampanii na całym świecie, podobnie, jak nie zniszczono żadnego Abramsa z dział czołgów wyprodukowanych w Rosji.....
W całej analizie nie podjąłem tematu ewentualnej wojny atomowej, ponieważ w gruncie rzeczy nie ma sensu. Mafia Czekistów, która dorwała się do władzy i bogactwa nie ma żadnej przyczyny dla popełnienia zbiorowego samobójstwa, a szansa na to, że nawet ograniczony atak nuklearny zamieni się w totalną wojnę atomową, która zniszczy życie na Ziemi jest zbyt wielka, aby ktoś zdrowy na umyśle go planował. Oczywiście straszenia i napinania muskułów nie zabraknie, ale to jest tylko część wojny propagandowej skierowanej zarówno wobec własnych Sovków jak i na zewnątrz.
Inne tematy w dziale Polityka