marek.w marek.w
140
BLOG

Reputacja, głupcze! czyli pakt z diabłem

marek.w marek.w Polityka Obserwuj notkę 7

Przez wiele lat byłem tym blogerem, który pisał najczęściej o Elonie Musku na Salonie24, czasem tocząc gorące boje o jego osiągnięcia, może rzec, że stałem się jego "psychofanem". Dlatego obecnie, gdy sytuacja mocno się zmieniła, poczułem się zobowiązany do analizy działań Muska i postawienia DIAGNOZY, oczywiście jest to mój osobisty pogląd, który jednak być może rzuci trochę światła na niezwykłą zmianę, która w nim zaszła.

Już parę lat temu zorientował się, że skala jego biznesów, która osiągnęła globalne rozmiary (szczególnie jego kosmicznej firmy SpaceX), dla dalszego rozwoju  wymaga wejścia na kolejny poziom  - politycznej władzy. Jak zwykle planując dalekosiężnie zakupił Twitter, który dał mu platformę promocyjną dla wielomilionowej publiczności, a następnie wsparł kandydata na Prezydenta USA. Ponieważ pierwszy wybraniec Ron DeSantis nie dał rady, od razu przerzucił się na kolejnego, Donalda Trumpa i pomógł wygrać mu wybory. Powtórzył w ten sposób drogę wielu potężnych sponsorów polityków, jednak zamiast pozostać w cieniu, sam rzucił się w gąszcz bezpośrednich politycznych bojów. Wtedy to mogliśmy zobaczyć jaskrawą zmianę i to niestety na gorsze, która w nim zaszła. 

Niezależnie od jego oczywistego geniuszu, który pozwolił mu tak wiele osiągnąć, w jego zachowaniu zawsze przebijały się bardziej niepokojące cechy, jak kompletny brak empatii wobec podwładnych, skłonność do błazeńskich gestów czy pociąg do skrajnie niebezpiecznych działań. Cały czas jednak potrafił je utrzymać na wodzy, a ogromne szczęście, które mu towarzyszyło, przykrywało te ryzykanckie posunięcia. Jednak od pól roku  mroczna strona jego geniuszu,  zawsze obecna, choć mało widoczna, nagle zerwała się z łańcucha. Jakby chciał wesprzeć tym licznych obserwatorów, którzy głośno ostrzegali przed oddaniem władzy w ręce pojedynczego człowieka, którego praktycznie nie można kontrolować. Nawiasem mówiąc, muszę przyznać, że lekceważyłem te ostrzeżenia, ufając w sprawność umysłową i organizacyjną Elona, co okazało się błędem, ponieważ nie wziąłem pod uwagę jednego elementu, o którym później. Wygląda na to, że był to jeden z największych błędów, jakie poniosłem w swoich próbach analizy Realu.

Oczywiste jest pogubienie się, wręcz  całkowicie błędna ocena swoich możliwości i pozycji,  którą Musk dokonał, co jest absolutnie zaskakujące dla tak wytrawnego pijarowca, który zastępował całe wydziały promocji i marketingu w swoich firmach. Wygląda na to, że Elon zaczął jak zwykle pracowicie i niezwykle skutecznie pracować nad rozbiciem swoistego nimbu, rzekłbym LEGENDY, na którą zapracował przez 3 dekady swoich niezwykłych osiągnięć. Zaczynając od obelg, którymi nałogowo obrzuca swoich przeciwników, nie zwracając uwagi na ich status i poważanie, poprzez wariackie występy zakończone "hajlowaniem" aż po wsparcie najbardziej ekstremalnych partii, typu AfD. Oczywiście można to zwalić na symboliczny pakt z diabłem, który podpisał Musk, wchodząc na całego w orbitę nowego Prezydenta, gdy chciał się dosłownie mu podlizać i ogólnie stać się bardziej świętym od Papieża :-). Z drugiej strony jego pakt z Trumpem jest zwyczajnie cyniczny, nigdy nie miał na jego tle żadnych złudzeń i traktuje go jako stopień w drodze do większej władzy.

Niestety jest to co najwyżej część wytłumaczenia, skoro jesteś autentycznym geniuszem, to bądź łaskaw myśleć i działać jak geniusz (albo chociaż jak myślący człowiek) i w tak trudnej dziedzinie, jaką jest polityka, inaczej mówiąc- noblesse oblige! Tymczasem Musk otworzył więcej frontów walki od samego Trumpa, np. zaciekle bijąc  się z samą MAGA,  w efekcie nie posiada praktycznie żadnych sojuszników,  za to wrogów bez liku i to we wszystkich stronach uczestnikach obecnej wojny, zewnętrznej i wewnętrznej. Co gorsza, zrujnował swój mit (legendę) wśród niezliczonych milionów podziwiających go do niedawna ludzi, co doprowadziło do tego, że dawni wyznawcy zaczęli się go wstydzić - patrz na naklejki - "kupiłem tą Teslę, zanim Musk zwariował." Musk najwyraźniej zapomniał, że raz straconej REPUTACJI prawie nigdy nie da rady odbudować. A im ta reputacja była większa, tym upadek jest gorszy! Na efekty nie trzeba było długo czekać - akcje Tesli lecą na łeb, Musk traci setki mld$, sprzedaż samochodów pierwszy raz w dziejach firmy spada, a w pozostawionej odłogiem  SpaceX dwa testy Starshipa zakończyły się spektakularną klapą!

I nawet to nie jest najgorsze, wygląda na to, że Elon zagubił się w swoich obsesjach, aktualnie pracuje jakby na 3 etatach - pilnuje, a raczej próbuje pilnować dotychczasowe biznesy, jak widać z kiepskim rezultatem, działa na niwie politycznej, wspierając Trumpa, np. kierując DOGE, a na dokładkę codziennie przez wiele godzin obserwuje i komentuje Twittera, zresztą w coraz głupszym stylu. To ostatnie zajęcie nie tylko jest całkowicie niepotrzebne, ale zabiera mu czas i siły na pozostałe, bez porównania ważniejsze, także dla niego samego dziedziny.  W rezultacie, beznadziejnie zaplątany w idiotyczne wojenki,  pierwszy raz w życiu stracił z oczu główny cel, czyli pomoc Ludzkości w osiągnięciu statusu Gatunku Międzyplanetarnego,  otwierając jej drogę dla eksploatacji Systemu Słonecznego, co ma unieśmiertelnić jego imię na wieki. A czego koronnym dziełem ma być Ekspedycja na Marsa.

Próbując zrozumieć, podobnie jak miliony innych ludzi, co się do diabła stało z dawnym Elonem Muskiem, doszedłem do jedynej według mnie racjonalnej diagnozy - po prostu w końcu PRZECIĄŻYŁ SWÓJ MÓZG. Od prawie 30 lat bez przerwy eksploatuje go bez litości, całkiem jak swoich inżynierów, pracując po 80 godzin na tydzień, śpiąc o wiele zbyt mało i nie ma co ukrywać,  wzmacniając go 'dopalaczami". Nic więc dziwnego, że  nawet jego wspaniały umysł w końcu padł,  jak silnik zbyt ostro i długo  prowadzonego samochodu. Stąd wyjście dotąd skrywanych obsesji, pęknięć w psychice, ogólnie pogubienie się w priorytetach i Realu. Zawsze czuł się znacznie lepszy od reszty ludzi, zresztą nie bez podstaw, a teraz przestał się kontrolować no i oglądamy tego rezultat.

Pozostaje spróbować przewidzieć, jak obsesja Muska rozwinie się dalej i jak to wpłynie na jego firmy, już nie mówiąc o dalszym rozwoju Ludzkości. Szkoda, że akurat w tej chwili SpaceX męczy się nad swoim sztandarowym projektem Starshipa, bardzo nie w porę odleciał Elon, pozostaje mieć nadzieję, że nawet, jak szef całkiem się wyautuje, to wystarczy im kompetencji i energii, aby doprowadzić go do pozycji Falcona 9, który właśnie po raz 400-tny wylądował bezpiecznie z powrotem na Ziemi. Również pozostałe projekty, choć tak trudne, powinny zostać kontynuowane, co najwyżej wolniej i trudniej.

Czy widzę jakąś nadzieję dla Elona? Być może, jeżeli go wkrótce wywali Trump pod zgodnym naciskiem całego sztabu, stanie to się przysłowiowym kubłem zimnej wody dla jego psychiki. No bo skoro podobny kubeł całkiem skutecznie podziałał na europejskich polityków, to i  dla Muska jest jakaś szansa....



marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka