Tekst ten jest dalszą częścią mojej notki - https://www.salon24.pl/u/marek-w/1430563,festung-europa. Po prostu tyle spraw się zdarzyło od czasu jej opublikowania, iż wymaga to dokończenia.
Obserwatorzy potężnej awantury w Białym Domu zostali w ciekawy sposób zmyleni, ponieważ prawdziwy werk mocno różnił się od pokazanego wszystkim cyferblatu. Pozornie oglądaliśmy ciut nastraszonego Zełeńskiego, który dawał świadectwo prawdzie na wzór Herberta, samotnie i dzielnie broniąc przegranej sprawy. Tymczasem faktycznie Zełeński przyjechał do USA już przygotowany na ewentualny atak w celu sprowokowania zerwania rozmów ze swojej winy, jak to chcieli mu narzucić Prezydent i Wiceprezydent Ameryki. Co ważniejsze, już wcześniej otrzymał od Decydentów z Europy twardą gwarancję, że nie zostanie porzucony i Ukraina będzie nadal wspierana w swojej walce z Agresją Rosji. Dlatego to ON miał więcej kart w ręce w tej niesamowitej rozgrywce.
Co mnie przekonało do tej interpretacji? Otóż dosłownie kilka godzin po zerwaniu negocjacji premier W.B. ogłosił o zwołaniu alarmowego spotkania zainteresowanych państw w Londynie, a więc według dyplomatycznych standardów NATYCHMIAST! Oczywiście wszyscy zaproszeni błyskawicznie potwierdzili przyjazd, w sumie świadczy to o wcześniejszym uzgodnieniu działania, inaczej mówiąc, z góry przygotowano Plan B, znając już wzór postepowania Trumpa. W spotkaniu w Londynie są dwie najważniejsze sprawy - 1. lista Uczestników : oprócz przywódców wszystkich największych państw Unii byli tam premier Kanady i przedstawiciel Erdogana, już nie mówiąc o Zełeńskim. Nawiasem mówiąc, potwierdziła się moja teza, że Trumpowi udało się rozbić ponadstuletni granitowy Sojusz Anglosasów. 2. wstępnie uzgodniono stworzenie Untytrumpowskiej Koalicji, na wypadek, jeśli potwierdzą się wieści o jego inicjatywie wyjścia USA z NATO oraz współpracy z Rosją Putina, oraz zapeniono o bezwarunkowym poparciu Ukrainy w jej walce z napaścią Rosji aż do sukcesu.
Istnieją dwa w miarę racjonalne wytłumaczenia tak radykalnych kroków Prezydenta USA (jeśli odrzucimy wygodną hipotezę, że Trump zwyczajnie zwariował:-)). Pierwsze mówi, iż Trump został tak skutecznie zaszantażowany przez Kreml, że musi spełniać jego polecenia bez względu na szkody przynoszone reputacji i mocy Ameryki. Drugie jest bardziej skomplikowane i wynika z przygotowań Trumpa do zasadniczej wojny z Chinami o globalną Hegemonię. W tym celu musi postarać się o odwrócenie sojuszy i nakłonienie Putina do zwrócenia się przeciw Chinom. Przypominam, iż jest to zgodne z lansowaną usilnie tezą znanego geopolityka Bartosiaka o nieuchronności kolejnej wojny światowej Ameryka vs. Chiny. Tezą, która zresztą w zderzeniu z Realem okazała się całkowicie błędną. Gdyby Chiny rzeczywiście chciały wojny z Zachodem, to na pewno by nie przegapiły doskonałej okazji, gdy Rosja napadła na Ukrainę. Wystarczyło tylko dostarczyć Putinowi tyle uzbrojenia i pieniędzy, aby mógł zmobilizować dwa razy większe wojsko, co w zupełności wystarczyłoby do zgniecenia oporu Ukraińców mimo pomocy Zachodu. Zwycięska armia rosyjska na Bugu dostarczyłaby Zachodowi, w tym Ameryce tyle zajęcia, iż otworzyłaby się okazja na Pacyfiku. Przy czym nie zginąłby ani jeden Chińczyk!
Hipoteza o przekręceniu sojuszy jest o tyle niewiarygodna, że przecież już Obama miał wielką strategię Resetu z Rosją, gdy Putin był jeszcze silny i miał swobodę wyboru, a zdecydowanie odrzucił umizgi Obamy. Tymczasem obecnie Rosja siedzi po uszy w chińskiej kieszeni i próba zerwania stosunków skutkowałaby totalnym krachem gospodarczym, tym bardziej, że Ameryka Trumpa nie jest w stanie zastąpić chińską pomoc. Pozornie Trump może sprezentować Putinowi w zamian Ukrainę, problem w tym, że Ukraina ma według ekspertów wystarczające zasoby, aby nawet przy dotychczasowej pomocy Europy walczyć co najmniej do końca roku bez pomocy Ameryki. Zaś dosłownie wszystkie informacje z Rosji świadczą o postępującej degradacji wojska i gospodarki, co gorsza, Ukraińcom udało się zakłócić naprowadzanie straszliwych bomb szybujących, przez co Rosjanie stracili przewagę na froncie.
Koalicja Antytrumpowa ( uwaga- nie antyamerykańska! W USA jest obecnie większość ludzi zaskoczonych i przerażonych kierunkiem polityki Trumpa i ich liczba będzie gwałtownie rosnąć w miarę coraz ciaśniejszego tulenia się do Putina) ma dwa podstawowe zadania - podwojenie dostaw dla Ukrainy dla zastąpienia Ameryki oraz przygotowanie się do wojny gospodarczej i politycznej z Trumpem. Oczywiście będzie to bardzo trudne, mimo posiadanego potencjału i wymagać będzie nadzwyczajnych decyzji, determinacji oraz ciężkiej pracy, niemniej sądzę, że najważniejszy krok został już zrobiony. A polega on na przyjęciu do świadomości, jakby to nie było trudne, że najważniejszy sojusznik zamienił się nagle w przeciwnika, jeśli nie wroga oraz podjęcia pierwszych kroków dla skontrowania jego zdradzieckich działań. 6 marca powinniśmy dowiedzieć się o konkretnych działaniach Koalicji, przy czym jest oczywiste, że łatwo nie będzie...
W tym wszystkim jest jedna dobra wiadomość - Trump faktycznie może zadecydować o wynikach wyborów w Polsce! Politycy PIS-u radośnie skandujący jego imię nagle się zorientowali, w co wdepnęli, a przecież będzie coraz gorzej, szczególnie gdy cały świat obejrzy łaszenie się Trumpa do Putina na najbliższym spotkaniu. Tego nie odkręci żaden Kurski czy Ziemkiewicz! Oczywiście nie wszyscy jeszcze to zauważyli, radosny Samobieżny Nawrocki palnął wczoraj mówkę wychwalającą Trumpa i potępiającą krwiożerczego Zełeńskiego! Kto mu pisze przemówienia?!
Pewnie nieprędko dowiemy się o kulisach spotkania w Londynie, tym bardziej, że politycy zachowują ścisłem milczenie, mogę się jednak założyć, że obaj Nasi politycy wagi co najmniej Europejskiej, czyli Tusk i Sikorski byli wśród najbardziej zaangażowanych i ważnych Liderów przygotowujących poród Koalicji, przecież to wyjątkowo ważna runda naszej odwiecznej Wielkiej Gry z Moskwą o Europę Centralną. Przy czym jestem całkowicie przekonany, że kadencja Trumpa będzie tylko nieważnym, choć wyjątkowo łajdackim przerywnikiem w długiej historii Sojuszu Zachodu i niedługo nasze wzajemne stosunki wrócą na własciwe miejsce. Zmiana zainicjowana przez Trumpa i jego sektę jest zbyt nagła i rzekłbym kretyńska, aby długo przetrwała.
Inne tematy w dziale Polityka