Elon Musk podjął się kolejnego tytanicznego zadania, pod względem trudności podobnego do Lotu na Marsa, czyli boju spotkaniowego z Amerykańską Federalną Biurokracją, doskonale okopaną za swoimi biurkami. Na jakąkolwiek ocenę jest o wiele za wcześnie, więc wspomnę tylko o paru oczywistościach.
Musk od lat udowadnia, że jest prawdopodobnie najlepszym na świecie specjalistą od walki z Potworem Biurokracji, który tak skutecznie przeżera wszystkie większe organizacje, zarówno państwowe agencje, jak potężne koncerny. Praktycznie jedynym wyjątkiem są firmy Muska i jest to jedna z tajemnic jego niewiarygodnego sukcesu. Równie oczywiste jest, że będzie to bój nie na życie, ale na śmierć, ponieważ zagrozi w ten sposób wielu tysiącom wpływowych ludzi, którzy uwili sobie gniazdka dobrobytu i bezkarności. Zaś doświadczenie poprzednich wielokrotnych klęsk w próbach zreformowania mechanizmów państwa jasno pokazały, że bez twardego poparcia ze strony Władzy nawet nie warto zaczynać całego przedsięwzięcia. Na jego szczęście nowy Pan i Władca Ameryki szczerze nienawidzi federalną administrację, zwaną inaczej Deep State, dlatego może liczyć na entuzjastyczną pomoc i osłonę pleców. Mimo wszystko bitwa zapowiada się wyjątkowo epicka i na pewno dostarczy nam wielu ciekawych wrażeń :-)
Problem z molochem biurokracji jest uniwersalny i dotyczy wszystkich państw na świecie. Również w Polsce można go porównać do ugoru, którego nikt nie przeorał przez dekady, składa się na niego szereg czynników, jeden trudniejszy do opanowania od drugiego. W każdej biurokratycznej machinie, zaczynając od Sejmu, podstawowym zajęciem jest mnożenie coraz bardziej szczegółowych przepisów, mających regulować życie wedle wyobrażeń urzędników, czyli zabraniających wszystkiego, co tylko można wymyślić, a przede wszystkim ułatwiających pracę samym biurokratom. Następnym, jeszcze gorszym zjawiskiem jest poczucie władzy i bezkarności wszelkich urzędów nad obywatelem, poczynając od Izb Skarbowych poprzez wszelkie Sanepidy do Sądów Powszechnych. Przykładowo wszelkie terminy, oficjalnie obowiązujące zarówno petentów, jak i urzędy, przestrzegane z całą surowością wobec obywateli, są przedłużane wielokrotnie przez biurokratów bez żadnej konsekwencji.
Oczywiste jest, że każdą próbę ograniczenia samowładzy i wygodnego życia potężna kasta urzędnicza potraktuje jako zamach na swoje święte prawa i zrobi wszystko, aby storpedować niecne zakusy (i to niezależnie od sympatii partyjnych). Równie oczywiste jest, że podobną operację nie mogą przeprowadzać sami urzędnicy ani politycy, wszechstronnie powiązani z Kastą. Dlatego Premier Tusk, rozpoczynając wzorem Ameryki walkę z molochem Biurokracji również oparł sie na osobach reprezentujących przeciwną stronę barykady, czyli przedsiębiorcach oraz ochotnikach z szeregów gniecionego przez urzędników społeczeństwa.
Poprzednia próba stworzenia tzw. Komisji Palikota udowodniła, jak ważny jest odpowiedni Lider. Palikot z coraz mocniej narastającym instynktem autodestrukcji praktycznie pogrzebał bardzo dobrze zapowiadający się projekt i na długie lata uniemożliwił wszelkie próby reformy Biurokracji. Gdy słucham pana Rafała Brzóskę i czytam o już podjętych działaniach, setkach zaproszonych uczestnikach do udziału w Zespole d/s Deregulacji, już zgromadzonych projektach zmian i uproszczeń w prawie, wiem jedno na pewno- pan Brzóska bardzo różni się od Palikota.
Zakres proponowanych zmian (usprawnień) wręcz błyskawicznie się powiększa, jednak z tego , co rozumiem, wynika, że można je z grubsza podzielić na trzy grupy - najpierw wszelkie poprawki deregulacyjne, ułatwiające pracę Przedsiębiorcom, jak i życie zwykłym Obywatelom, które nie wymagają ustaw sejmowych. Następnie działania dyscyplinujące pracę urzędników, szczególnie nagminne i absolutnie bezkarne łamanie przepisów dotyczących terminów wykonywanych czynności. W końcu żmudna i długotrwała praca Sejmie nad polepszeniem prawa w kierunku usprawnienia działania zarówno gospodarki, jak i funkcji państwa, zresztą mająca sens dopiero po wygraniu wyborów na Prezydenta przez delegata Koalicji 15 Października. Świadomie nie wchodzę w szczegóły, bo nie piszę książki, tylko tekst na blogu :-)
Przy czym jest jasne i oczywiste, że bez wsparcia i to bardzo silnego oraz zdecydowanego wsparcia przez Premiera wraz z resztą Koalicji można od razu zrezygnować z podjęcia się tak ważnego i potrzebnego projektu. Jak zawsze i wszędzie, Kasta zrobi wszystko, aby sabotować akcję, która będzie tak dla niej niewygodna, a co gorsza, może nawet, o zgrozo, pozbawić ją części władzy nad strzyżonymi owieczkami! Dlatego z góry przewiduję, iż bez wręcz stalowej determinacji w zmuszaniu Biurokratów do posłuchu, a w razie oporu do szybkiej ich wymiany, praca Zespołu, mimo najszczerszej chęci i dobrej woli uczestników, zakończy się podobnie jak praca komisji Palikota, czyli klapą. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że Inicjatorzy AKCJI dobrze rozumieją skalę , zakres i zaciętość boju, do którego przystąpili.
Z drugiej strony, chyba dla wszystkich obserwatorów Realu jest jasne, że Nasze, a zresztą i wszystkie inne państwa grzęzną w coraz gorszej pajęczynie ogólnej niemożliwości, blokującej dalszy rozwój gospodarki i ogólnie społecczeństwa. Gdybyśmy jakimś cudem pokonali Demona Biurokracji, albo chociaż mocno osłabili, Polska stałaby się przykładem i przewodnikiem dla innych państw Europy. Bo nie ulega wątpliwości, że jedną z głównych przyczyn tak wielkiego osłabienia znaczenia Europy, w tym Unii jest rozpanoszona ponad wszelka miarę Biurokracja ze swoją pajęczyną często kretyńskich przepisów i zakazów. Jeśli więc zamierzamy na serio wstrząsnąc starą Damą i przywrócić jej choć trochę dawnej energii, to oprócz spraw bezpieczeństwa i problemów politycznych, walka o jak najszerzej pojętą DEREGULACJĘ życia w Europie, a nie tylko w Polsce, powinna stać się naszym wyzwaniem.
Inne tematy w dziale Polityka