Gdy oglądam ten istny festiwal szlochów, płaczów, jęków powszechnych w całej medialnej i politycznej sferze i to nie tylko w Polsce, to nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Dlatego chciałbym pokazać trochę Realu, którego tak trudno dostrzec rozmaitym "fachowcom i ekspertom". Co więcej, uważam, że jest dokładnie odwrotnie, niż te wszystkie pogrzebowe płaczki twierdzą i wydarzenia układają się w bardzo pomyślnym, może czasem optymalnym dla Nas, Polaków kierunku. Poniżej postaram się to twierdzenie udowodnić.
Zacznę może od mojej prognozy rozwoju spraw politycznych w Ameryce, temat oczywiście ważny, ale jakby uboczny wobec aktualnych wstrząsów tektonicznych, może jednak rzucić światło na zdarzenia, których spodziewam się zobaczyć już niedługo. Po miesiącu władzy Trumpa widać, że wszystkie niepokojące prognozy sie spełniają i ilość zamieszania na świecie przekracza skalę pomiarów :-) Przy tym uważam, że Trump w miarę dalszej radosnej twórczości będzie coraz bardziej słabnąć, po prostu jak zawsze Reakcja równa się Akcji i ilość przeciwników dążących do jego przyduszenia będzie tylko wzrastać, zaś reputacja Ameryki maleć. Przy czym już teraz widać, że Ekipa Trumpa nie jest żadnym monolitem i można przewidzieć otwarty konflikt między MAGĄ wspierającą Vanca na następcę Trumpa w kolejnej kadencji a Muskiem z jego Zespołem (frakcją). Konflikt ten stanie się jedną z najważniejszych narracji w następnych latach i prawdopodobnie określi w dużej mierze przyszłość Ameryki. Osobiście stawiam na Muska, ale oczywiście głowy bym nie dał za jego wygraną, tyle jeszcze może się zmienić...
Wielokrotnie wyrażałem swoje zdanie na temat postaci Trumpa i raczej mnie nie zaskoczył, jednak proszę go nie traktować jak kmiotka z głębokiej prowincji, który daje się wodzić za nos. Obecnie po prostu możemy w czystej postaci oglądać jego styl negocjacji, naostrzony przez kilkadziesiąt lat praktyki biznesowej. Trump lubuje się w zaskakiwaniu rywali nieoczekiwanymi wypowiedziami, żądaniami, stawianiem całkowicie nierealistycznych wymagań, by po chwili przymilać się, wręcz podlizywać. Wszystkie te chwyty trzeba traktować z wielką rezerwą, bo w kłamstwach i podstępach jest mistrzem. Dobrym przykładem jest jego oburzenie, dlaczego Rosję pogoniono z G-7 i niejasna obietnica przywrócenia jej statusu, gdy świetnie wie, że bez zgody państw z Europy nie ma o tym mowy.
Wbrew pozorom Trump zagonił się w paskudną sytuację - gromko obiecał zakończyć wojnę, a teraz zobaczył, jak to trudno będzie zrobić tak, aby WSZYSTKIE strony zgodziły się na jego warunki. Dochodzimy tu do głośnego pojęcia "Drugiej Jałty", czyli sprzedania Ukrainy oraz interesów Europy, a szczególnie krajów frontowych jak Polska, Rosji w zamian za ZUPEŁNIE NIEOKREŚLONE zyski. No więc się pytam - a co takiego może dać mu Kreml, aby to przeważyło powszechną światową opinię, że dał się ograć jak dziecko Putinowi? Bo przecież to Trump ma wszystkie karty w ręku, a więc potęgę finansową i gospodarczą, wsparcie 50 państw Koalicji antyrosyjskiej, swobodę działania, bo kto bogatemu zabroni "łagodnej perswazji" w dowolnej dziedzinie i wymiarze? Putin zaś ma wyniszczoną po 3 latach "trzydniowej operacji specjalnej" armię, gospodarkę raźno zmierzającą do ruiny i zdziczałe społeczeństwo. Dlatego, jeśli ulegnie Putinowi, na zawsze przyklei się do niego oskarżenie, że dał się zaszantażować Kremlowi ( osobiście sądzę, że ten wariant jest jednak mało prawdopodobny, no ale niedługo się przekonamy), czyli jest zwykłym MIĘKISZONEM. A nie muszę tłumaczyć, co to oznacza dla człowieka z tak rozbuchanym Ego, wanguję więc, że będziemy oglądać powolne zaciskanie garoty na gardle Cara Wszechrusi.
Konferencja w Monachium ma duże szanse stać się dość przełomowym wydarzeniem, coś na wzór tej z 38 r., tylko z przeciwnym znakiem. Właściwie wszyscy uparli się patrzeć na Europę z wielkim lekceważeniem, jeśli chodzi o zdolności militarne, a ściślej wydatki na wojsko, tymczasem w 24 r. Europa z W.B wydały razem 480 mld$ na Obronę, czyli znacznie więcej od Chin (tak, tych szaleńczo zbrojących się CHIN), nie mówiąc o Rosji, mimo że ta dosłownie zarzyna się finansowo, aby opłacić wojnę na wyniszczenie. Po prostu typowy bałagan biurokratyczny oraz polityczny w Unii bardzo pogarsza skuteczność zbrojeń i wykorzystanie bojowego potencjału. Jednak jasno widać, jak brutalne podejście Trumpa i Vanca do europejskich Liderów przynosi miejmy nadzieję zbawienny efekt kuracji szokowej, poza tym zawsze uważałem, że geny naszych przodków, jeszcze niedawno najlepszych podrzynaczy gardeł na świecie ( o czym świadczą dwie wojny światowe), nigdzie sobie nie poszły i coraz mocniej pokazują kły. Ponieważ najwyraźniej oczekują Nas, Europejczyków bardzo ciekawe czasy, taki lodowaty prysznic może stać się bardzo pożytecznym działaniem. Trzeba zresztą przyznać, że Europejczycy, choć z trudem, jednak zaczynają trzeźwieć na temat co bardziej fanatycznych agend, nie tylko politycznej poprawności zresztą. Bardzo to zjawisko daje nadzieję na odbudowę "Wielkiej Europy", może nawet Francuzi nabiorą samobójczej odwagi i pogonią Rosjan z Afryki? :-)
Co ważne, Polska nabiera coraz większego znaczenia na arenie kolejnej rundy walki o globalną dominację, w końcu pierwsza w jego kadencji wizyta Szefa Pentagonu bezpośrednio w obcym państwie nie przez przypadek dotyczy Polski. Stanowimy nie tylko ZWORNIK Wschodniej Flanki NATO, akurat w czasie największej europejskiej wojny od 80 lat, ale wywiaramy coraz większy wpływ na Zachodnią Europę w chwili, gdy panuje tam potężne zamieszanie i częściowy paraliż polityczny. Zresztą Polska ma wielkie szanse jeszcze bardziej wzmocnić swój presiż i siłę wpływu, gdy już opanuje wewnętrzny kryzys władzy, do czego dojdzie za parę miesięcy i będzie wreszcie zdolna do optymalnej projekcji siły politycznej.
Wśród rosyjskich Z-blogerów i ogólnie propagandzistów po pierwszej euforii, że wreszcie ktoś raczył zwrócić się do Carka jak normalnego człowieka (u Rosjan używa sie pojęcia - uważają nas, po polsku szanują) i sporo mu naobiecywał, przyszło otrzeźwienie. W końcu to "pindos", czyli urodzony wróg i rusofob, jak wszyscy ci Amerykanie. Myślę, że szybko zrozumieli, że choć bardzo chętnie by kupili Ukrainę u Trumpa, to zwyczajnie nie mają czym zapłacić i takie piękne marzenie poleciało w siną dal :-). Coraz wyraźniej widzą ponurą przyszłość, gdy Rosja będzie trwać w stagnacji (w najlepszym wariancie), a intensywnie odbudowywana i zbrojona przez Zachód Ukraina będzie pełnić funkcję "klawisza", wspieranego przez Wschodnią Flankę.
Inne tematy w dziale Polityka