Znajdujemy się w bardzo ciekawym czasie, gdy szampan już się chłodzi, jednak z rozlewaniem do kieliszków trzeba trochę poczekać. Gdy 11 lat temu Polska podjęła bardzo ciekawą operację strategiczną, którą nazywam "ciszej nad tą trumną" - https://www.salon24.pl/u/marek-w/650113,ciszej-nad-ta-trumna, Car Putin był jednym z trzech Triumwirów, decydujących o losach globalnej polityki. Co prawda jego mocarstwo było znacznie słabsze gospodarczo od pozostałych dwóch, czyli Ameryki i Chin, ale za to dysponował zasadniczą przewagą - to ON był przedmiotem zalotów ze strony Prezydenta Ameryki i Cesarza Chin, dlatego miał swobodę decyzji, już nie mówiąc o zgromadzonym ogromnym potencjale politycznym i wojskowym.
Trzeba przyznać, że w 2013 r. Rosji udało się w znaczącym stopniu odbudować po katastrofie rozpadu Imperium. Zgromadziła ok. 600 mld$ zapasów dewiz, nadal dysponowała największymi na świecie magazynami sprzętu wojskowego i amunicji po Sowieckim Imperium, posiadała największą w Europie Armię, uzależniła Europę od dostaw paliw i co może najważniejsze, dostała nieoficjalnie zgodę Zachodu na powolną, choć konsekwentną inkorporację dwóch buntowniczych Republik z powrotem w objęcia Matuszki Rossiji. Przypomnę, że zarówno na Ukrainie, jak Białorusi panowali "oswojeni" Prezydenci, uwzględniający w coraz większym stopniu interesy Kremla, zaś macki Razwiedki oraz gospodarcze coraz mocniej oplatały oba społeczeństwa, przygotowując nieuniknioną aneksję. Chyba nie muszę tłumaczyć, jak ogromnym zagrożeniem dla Polski byłoby odbudowane mocarstwo, którego wojska stanęłyby na Bugu i Przesmyku Suwalskim, połączone z Zachodem silnymi więzami politycznymi i gospodarczymi.
Na szczęście udało się Nam storpedować plany Cara dzięki zwycięstwu kijowskiego Majdanu, który był dziełem polskiej Dyplomacji i zmusić go do całego szeregu błędnych działań, które odwróciły całkowicie położenie Rosji. Aktualnie z całej fortuny, która posłużyła dla prowadzenia wojny z Ukrainą i Zachodem, a tak naprawdę z Polską w ramach odwiecznej Wielkiej Gry o panowanie nad Europą Centralną, pozostały nędzne resztki, natomiast nowych pieniędzy nie starcza na bieżące wydatki, nie mówiąc o odbudowie Rezerwy. W ciągu trzyletniej wojny na wyniszczenie Rosji udało się "przepalić" prawie całość zgromadzonych wojennych zapasów po Imperium, zaś bieżąca produkcja nie zaspokaja nawet połowy minimalnych potrzeb frontu. Mit niezwyciężonej armii zniknął ostatecznie na polach Ziemi Kurskiej, której od pół roku nie potrafi odbić z rąk Ukraińców. Coraz mocniej duszona sankcjami Zachodu i ogromnymi kosztami wojny na wyniszczenie gospodarka zbliża się do stanu przedzawałowego. Jednak najgorszym efektem "szybkiej, zwycięskiej wojenki" stała się całkowita zależność od Cesarza Chin, o ile w 2013 r. to Putin miał swobodę decyzji i mógł spokojnie rozgrywać pozostałych Triumwirów, teraz może tylko czekać z trwogą na rezultat bezpośrednich pertraktacji Trumpa z Cesarzem Xi, gdzie będą handlować losem Rosji no i jego własnym.
Pozornie zawarcie rozejmu z Ukrainą na warunkach Trumpa nie będzie aż tak wielką klęską, w końcu 20 % Ukrainy pozostanie w rękach Rosjan, a ona sama nie wejdzie do NATO, co otwiera jakąś nadzieję na przyszłość, że będzie można po kilku latach zacząć trzecią rundę agresji. Jest to jednak zasadniczo błędne złudzenie wszelkich "ekspertów" wymądrzających się na ten temat. Zacznijmy od podstawowej oczywistości - w wyniku klęski Rosji w wojnie, w którą ją wciągnęliśmy, Car Putin i jego przyszły następca zmienił nieodwołalnie swoją pozycję przy stole Globalnej Rozgrywki z biesiadnika (i to jednego z najważniejszych) na danie do konsumpcji. Z jednej strony Trump (i jego następca) będzie mógł dowolnie sterować wielkością sankcji i wzmacniać potencjał militarny Zachodu, Zachodu boleśnie zbudzonego ze słodkiej drzemki. Z drugiej Cesarz w najlepszym chińskim stylu będzie coraz mocniej zaciskał rękę na gardle rosyjskiej ekonomiki, dojąc niemiłosiernie nie tylko Syberię, a także budował coraz silniejsze lobby na Kremlu, jak to już zaczął robić, a z Cara Rosji używać jako podnóżka do swojego tronu.
Wszystkim "marzycielom", liczącym na szybką odbudowę wojennego potencjału Rosji chciałbym nieśmiało przypomnieć, że do tego potrzeba paru drobiazgów, jak posiadanie wielkiego zapasu pieniędzy, w tym twardej waluty, nie mówiąc o prężnej, zdolnej do długotrwałego wysiłku gospodarki. A co może najważniejsze, choć mało widoczne, trzeba dysponować sprawnym, skutecznie zarządzanym państwem, czyli nieskorumpowaną Elitą i chętną do ciężkiej pracy resztą społeczeństwa. A jak obecnie wygląda rosyjskie państwo po trzech latach wojny, każdy sam widzi (no, z wyjątkiem klinicznych durniów lub Agentury z Olgino). Konkretnie obecnie jest ok.20% społeczeństwa, czyli warstwa ok. 25 mln ludzi, którzy się dorabiają na wojnie, jak nigdy w życiu i w ich najlepiej pojętym interesie leży jej kontynuacja. Przy tym ta warstwa jest najbardziej wpływowa i bogata, należą do niej wojskowi, Siłowniki, propaganda, biurokracja, ale także pracownicy sektora zbrojeniowego oraz oczywiście ich rodziny. Pozostałe 80% to reszta, czyli zwykłe Raby, coraz mocniej dojone, aby starczyło pieniędzy na wojnę, na której dorabiają się "szczęściarze".
Po nastaniu pokoju (jaki by nie był) sytuacja oczywiście się nie zmieni, przecież Władza nie odbierze forsę SWOIM, aby podzielić się z resztą Rabów, głęboko pogardzanych i lekceważonych przez całą historię Moskwy a potem Caratu. Na dodatek trzeba będzie odbudować arsenał, więc Raby mogą zapomnieć o lepszym życiu od obecnego, przy coraz mniejszym tortu do podziału będzie tylko gorzej. Nic dziwnego, że propagandziści wychodzą ze skóry, aby jakoś przykryć ten uroczy obrazek, a najlepiej choć trochę go odwrócić. W tym celu rozpętali istną falę nacjonalizmu i nienawiści do Wrogów, jak Banderowcy, Faszyści i Zgniły Zachód, już nie mówiąc o Zdradzieckich Polaczkach.
Oczywiście Propaganda nie zapomina o celach zewnętrznych, gdzie podstawowym narzędziem jest wbijanie klinów między człnkami Koalicji Antyrosyjskiej, stąd od pewnego czasu obserwujemy gwałtowne natężenie działań obliczonych na skłócenie Polaków z Ukraińcami. Pozornie jest to całkiem możliwe do przeprowadzenia, uwzględniając zmęczenie polskiego społeczeństwa długimi wyrzeczeniami związanymi z pomocą walczącej Ukrainie i Uchodźcom w samej Polsce. Przy czym oczywiste są nieuniknione tarcia między samymi narodami (i tak zadziwiająco małe zważając na masowość kontaktów). Rosyjskiej propagandzie najbardziej pomaga mówiąc wprost głupota ukraińskich władz, ulegających swoim Nacjonalistom, przetkanym od lat Agenturą Razwiedki, szczególnie przy najbardziej zapalnej sprawie Rzezi Wołyńskiej. Również na Salonie24.pl łatwo zauważyć wściekłą aktywność ruskich trolli, niestety dość mocno wspieranych przez "pożytecznych idiotów", czyli Prawdziwych Patriotów.
Na szczęście Kremlowska prop-agitka mimo ogromu zaangażowanych środków nie ma żadnych szans na zmianę Naszej strategii wobec wojny z Rosją. Obie, tak skłócone w innych sprawach strony politycznego konfliktu strony akurat wobec Moskwy zachowują zaskakującą (pozornie) zgodność, wręcz prześcigając się we wrogości wobec Kremla i próbach dalszego mu szkodzenia. W końcu przecież jest oczywiste, że Ukraina stała się prawdziwą TARCZĄ, o którą rozbijają się rosyjskie próby odbudowy Imperium i następnie rozliczenia się z Polską za wszystkie poniesione klęski. Dlatego dla nas najbardziej oczywistą Polską Racją Stanu jest największe możliwe wsparcie Ukrainy w jej walce z rosyjską agresją, którą toczy ZA NAS I W NASZYM IMIENIU. Każdy zniszczony czołg i zabity rosyjski żołnierz oznacza mniejsze zagrożenie dla Polski, dlatego bezwarunkowo opłaca się Nam zwalczać Rosjan na Donbasie rękami Ukraińców, niż samym walczyć za cenę ogromnych strat nad Wisłą. Każdy, kto nie rozumie takiej oczywistej rzeczy, jest albo idiotą, albo zdrajcą. W porównaniu do ogromu korzyści, jakie zyskujemy wspierając Ukraińców, wszelkie poroblemy i nieporozumienia z Nimi na temat przeszłości są w gruncie rzeczy mało znaczące. W końcu i tak się dogadamy, ponieważ władze Ukrainy nie mają innego wyjścia, bez naszej dalszej pomocy niewiele zwojują politycznie w Europie, a to dla nich przecież jest gardłową dosłownie sprawą także przy odbudowie i organizacji państwa już po wojnie.
11 lat temu rozpoczęliśmy być może najważniejszą dla III RP bitwę o blokadę odbudowy Rosyjskiego Imperium, a najlepiej odrzucenie Rosji do Azji (w znaczeniu politycznym i symbolicznym) i musimy koniecznie dokończyć to zbożne dzieło. Jak dobrze pójdzie, to już niedługo będziemy mogli strzelać korkami od szampana, jednak trzeba najpierw dołożyć wszelkich sił, aby nie zmarnować tak wspaniałej okazji.
Inne tematy w dziale Polityka