Jego Wspaniałości, władcy świata i okolic udało się wykopać sobie językiem całkiem gustowną pułapkę z pięknym kompletem zaostrzonych kołków na dnie. Równocześnie obiecywał swoim wyborcom dwie rzeczy naraz - świetlaną przyszłość Ameryki, którą reprezentuje hasło MAGA oraz jednocześnie obietnicę powrotu do pełnej izolacji od tego dziwnego, skomplikowanego zewnętrznego świata. Zapomniał tylko (pewnie przez roztargnienie) wyjaśnić, jakim cudem Hegemon planety ma pozostać wielki po ucieczce z podkulonym ogonem do domu. Pozostawiając resztę świata na łasce Chin oraz Rosji Putina, ogromnie wzmocnionej po wygranej wojnie z Koalicją 50 państw Zachodu pod przywództwem USA.
Z takim żarem obiecywał wszystkim zakończenie wojny na Ukrainie w jedną dobę, że pewnie sam w to uwierzył. Tymczasem Putin ma swoje wielkie marzenie o drugiej Jałcie, na której to ON będzie rozdawał karty na wzór największego człowieka w historii Rosji (według głośnego rankingu przeprowadzonego wśród rosyjskiego społeczeństwa), jednak dla jego spełnienia musi najpierw wygrać Wojnę. Dlatego posłał Trumpa z jego obietnicami daleko i głęboko :-), popełnił przy tym zasadniczy błąd, identycznie jak bardzo wielu innych ludzi. Pozornie jaki Trump jest, każdy sam widzi, tymczasem jego wygłupy maskują bardzo twardego i zdolnego (do wszystkiego) Gracza. Na dokładkę Trump najwyraźniej uważnie przestudiował mój tekst - https://www.salon24.pl/u/marek-w/1422453,wojna-o-pokoj-donalda-trumpa. To jednak miło mieć takich VIP-ów wśród swoich czytelników :-)
Najważniejszym faktem, który zdefiniuje nadchodzącą rozgrywkę, jest to, że Putin stał się władcą DRUGORZĘDNEGO mocarstwa oraz WASALEM Cesarza Xi ! Kto wie, czy nie jest to najważniejszym skutkiem trzyletniej wojny na wyniszczenie z Ukrainą, wspieraną przez Koalicję 50 państw Zachodu, którą Rosja Putina strategicznie PRZEGRYWA. Ponieważ Prezydent Trump szykuje się do poważnej Gry z jedynym równorzędnym mu rywalem, czyli właśnie Cesarzem Xi, nie może się cofnąć i musi najpierw postawić na swoje miejsce cesarskiego wasala. Po prostu nie ma innego wyjścia.... oczywiście Trump woli załatwić wszystko po dobroci, w trakcie negocjacji, aby jednak do nich doprowadzić, pokazuje po kolei swoje karty.
Głośne się stało rozpoczęcie rozmów z OPEC i AS w sprawie gwałtownego obniżenia cen ropy naftowej poprzez wrzucenie na rynek nadwyżki produkcji zmagazynowanej w zbiornikach, połączonego z ogólnym zwiększeniem wydobycia w następnych miesiącach, a także zapowiedź ostatecznego wyrzucenia Rosji z europejskiego rynku LNG przez USA. Doprowadzi to nieubłaganie do rozłożenia na cztery łopatki i tak ledwie zipiącą gospodarkę Rosji. Równie poważna jest następna groźba - ponieważ Trump nie chce marnować pieniędzy amerykańskich podatników na pomoc Ukrainie, planuje zastąpić je trzema innymi źródłami. Po pierwsze chce zabrać ok.90 mld$ z zamrożonych rosyjskich funduszy w zachodnich bankach i skłonić Unię do podobnego posunięcia wobec części funduszy kontrolowanej przez Europejczyków. Ma to posłużyć do finansowania zakupów broni i amunicji PRZECIW Rosji! Po drugie udzielić wielką pożyczkę Ukrainie, którą będzie spłacała wydobytymi kopalinami, jak lit, metale ziem rzadkich i inne bogactwa naturalne. Po trzecie Amerykanie zainwestują w ukraiński przemysł obronny pracujący na ich licencjach. Dodatkowo Trump zapowiedział włączenie tematu rozwiązania problemu z Putinem do negocjacji, które będzie toczył z Cesarzem Xi, widocznie uznając, że nagięcie Carka do swojej woli jest warte pewnych ustępstw wobec Chin.
Uwaga - jeśli wszystko pójdzie według rozpoczętego scenariusza, będę musiał uznać, że moje brzydkie podejrzenia wobec Trumpa, że może się ugiąć pod prawdopodobnym szantażem Kremla były błędne. Co prawda w tych podejrzeniach miałem całkiem niezłe towarzystwo, jednak będę musiał (z dużą niechęcią) wejść pod stół i melodyjnie odszczekać posądzenie :-)
Obserwując bieżące, mimo wszystko zaskakujące zmiany w światowej polityce dochodzę do optymistycznego wniosku, że Polsce nadal dopisuje szczęście, jak od tylu dekad. W trakcie wielkiej wojny z Ukrainą, a pośrednio Zachodem, w którą 11 lat temu wplątaliśmy Rosję Putina zaszły kardynalne zmiany, niemożliwe do odrobienia chyba nigdy, a w każdym razie przez dekady. Wcześniej Rosja była bardzo poważnym partnerem biznesowym Europy, będąc głównym dostawcą paliw i gazu, co zapewniało jej możliwość ingerencji w życie polityczne państw Europy. Obecnie straciła ostatecznie ten najbogatszy rynek, a Ameryka wypycha ją z resztek eksportu, choćby LNG. W efekcie Rosja stała się dodatkiem surowcowym Chin i Indii, na dokładkę pomiatanym i traktowanym w najlepszych rosyjskich tradycjach.
11 lat temu Putin znajdował się u szczytu potęgi, gdy na ofiarowanej mu Olimpiadzie przyjmował hołdy od przywódców innych państw, obecnie jest wyrzutkiem ściganym listem gończym na całym świecie za zbrodnie wojenne i rozgląda się po otoczeniu, wypatrując swojego Brutusa. Rosyjska Elita była przyjmowana z honorami na całym świecie, gdzie mogli wykupywać sobie najdłuższe jachty, większe od flagowego krążownika rosyjskiej floty oraz najwspanialsze apartamenty, a ich dzieci uczyły sie w najlepszych Zachodnich szkołach. Obecnie obłożona sankcjami jest co najwyżej tolerowana kosztem wielkich łapówek. Jeszcze niedawno Rosja i jej Elity były równoważnym partnerem dla najważniejszych państw na śwecie, obecnie po ciągu upokarzających porażek Rosja coraz bardziej osuwa się pod but Cesarza Chin, a na Kremlu dominuje już otwarcie chińskie lobby. A jak Chińczycy mają w zwyczaju traktować słabszych od siebie, można oglądać stereo i w kolorach choćby na Cejlonie lub wielu państwach Afryki.
Podsumowując aktualną sytuację, po 11 latach od jednej z najbardziej błyskotliwych operacji dyplomatycznych w dziejach Polski (dla mniej biegłych w piśmie - przygotowanie i pomoc w wygraniu Majdanu) oraz 3 latach wojny na wyniszczenie Rosja wyczerpała cały Fundusz wojenny, prawie wszystkie zapasy uzbrojenia i amunicji po Imperium, wpływy polityczne na Zachodzie oraz możliwości eksportu na najlepszy rynek na świecie. Straciła ostatecznie Bliski Wschód, a jej gospodarka weszła w korkociąg, z którego wyjściem jest tylko natychmiastowe zakończenie wojny, a i to przy dużym szczęściu. Przy czym naprawdę ciekawe czasy dopiero się zaczną, jeśli Putin nie zgodzi się na warunki przedstawione przez prezydenta Donalda Trumpa, który trzyma w drugiej ręce całkiem spory kij bejsbolowy :-).
Nie ukrywam, że z całej siły kibicuję Putinowi, aby jak najdłużej przeciwstawiał się obrzydliwemu amerykańskiemu plutokracie, a wtedy, jak sądzę, już za jakiś rok, jak dobrze pójdzie, ostatecznie rozwiążemy problem wygrania Wielkiej Gry, toczonej z Moskwą od 6 wieków.
Inne tematy w dziale Polityka