Zacznijmy od rzeczy najbardziej oczywistej - dobro Ukrainy, Polski czy Rosji, ba, dobro Ameryki Trump ma w najgłębszym poważaniu. Ponieważ jest szaleńczo zakochany w sobie i to z wzajemnością, obchodzi go wyłącznie dobro Donalda Trumpa. Trudno, Amerykanie w swojej niezgłębionej mądrości wybrali sobie takiego Prezydenta i z takim musimy przeżyć najbliższe lata.
Z powyższego wynika, że największą ambicją Trumpa jest zasłynąć swoimi wiekopomnymi osiągnięciami, co jednocześnie oznacza, że największym strachem napełnia go widmo ośmieszenia się (popularnie mówiąc, publicznego dania ciała). Sądzę też, że wreszcie doszło do niego, że swoimi przechwałkami o tym, jak to w jedną dobę przywróci pokój w wojnie Rosji z Ukrainą wpakował się w niezłą pułapkę, ponieważ jest oczywiste, że właśnie rozwiązanie tego problemu zdefiniuje obraz jego kadencji. Tymczasem obie wojujące strony nie mają żadnej ochoty na zakończenie walk, jeśli to ma oznaczać przyznanie się do porażki.
Zełeński dobrze wie, że natychmiast po ustanowieniu rozejmu wypłynie sprawa zakończenia jego kadencji i związanych z tym następnych wyborów, a ponieważ wyborcy są skrajnie wyczerpani trzyletnią wojną na wyniszczenie i na dodatek zarzucają mu panoszenie się korupcji i kumoterstwa, z którymi nic nie zrobił, tylko sukces daje mu jakąś nadzieję na ich wygranie. W Rosji jest jeszcze weselej, nie tylko Putin polubił wojnę, ale i najważniejsze 20 % społeczeństwa czerpie z niej wielkie zyski i dobrze wie, że jej przerwanie oznacza koniec "dolce vita". Co prawda odbywa się to kosztem pozostałej części ludności, ale nimi nikt się na razie nie przejmuje, dopóki wystarcza zapasów na choćby biedną egzystencję. Oczywiście totalna wojna wykrwawia gospodarkę, ale zainteresowani mają nadzieję, że wytrzyma ona chociaż ten rok, dlatego oczywiście zgadzają się na pokój, ale tylko i wyłącznie na rosyjskich warunkach.
Uwaga, dalsza analiza ma sens tylko przy założeniu, że zebrany przez Kreml "kompromat" na Trumpa jest zbyt słaby, aby go zastraszyć i zmusić do ustępstw. Osobiście oceniam, że prawdopodobieństwo tego jest raczej małe, sądząc po rozwoju wydarzeń, choć oczywiście mogę się mylić, a wtedy wszyscy mamy przerąbane.
Gdy czas obiecanek cacanek z kampanii wyborczej minął, Trump z lekka otrzeźwiał i obecnie daje sobie na załatwienie pokoju już nie jedną dobę, tylko pół roku :-). Wywiązać się z obietnicy może na dwa sposoby - albo zmusić do ustępstw i to dużych Ukraińców, albo Rosjan. Zacznijmy od Ukrainy : ogłoszenie kapitulacji na warunkach Rosjan zakończy polityczne życie Zełeńskiego i jego Ekipy, zmiecionej przez nowy Majdan. Co bardzo ważne, w gruncie rzeczy Trump ma małe dźwignie nacisku na władze Ukrainy, o czym wszyscy dobrze wiedzą. Może tylko zawiesić dalsze dostawy broni i amunicji, czyli ok. połowy wszystkich dostaw z Zachodu, jednak Europa jest w stanie, gdy się spręży, zastąpić część z nich, już nie mówiąc o swojej połowie, a tego wystarczy na wiele miesięcy dalszego oporu na ufortyfikowanych pozycjach, a potem się zobaczy....
Co gorsza, Ameryka tkwi po uszy w tej proxy-wojnie, co by kto nie mówił. PIERWSZY RAZ W DZIEJACH amerykańskie rakiety spadają na rosyjskie miasta, jak choćby wczorajszej nocy, Ameryka wraz z resztą wspólników najzwyczajniej w świecie rąbnęła Rosji połowę jej zapasów forsy na wojnę złożoną w zachodnich bankach, czyli marne 300 mld$, a Trybunał w Hadze, będący częścią instytucji Zachodu, a więc i USA, ściga Putina listem gończym za zbrodnie wojenne. Dlatego dla całego dosłownie świata będzie oczywiste, że kapitulacja Ukrainy wymuszona przez Trumpa będzie równocześnie kapitulacją Ameryki i ON O TYM WIE. Zaś skandal i kompromitacja władz Ameryki (czytaj Trumpa) wielokrotnie przewyższy kompromitację Ekipy Bidena podczas opuszczania Afganistanu i Donald Trump wyjdzie na większego miękiszona niż Biden, Makron i Scholz razem wzięci!
Oczywiście "przymuszenie do pokoju" Putina wraz z resztą społeczeństwa zainteresowanego dalszą wojną również jest karkołomnym zadaniem z przyczyn wymienionych wcześniej, jednak Trump dysponuje w tym przypadku bez porównania większymi dźwigniami nacisku, a cała operacja pięknie wpisuje się w republikańskie tradycje Reagana i Bushów. W magazynach amerykańskiej armii pokrywają się kurzem całe masy sprzętu i amunicji, które można spokojnie wysłać na Ukrainę bez szkody dla obronności, a władze mogą bez problemu opuścić ceny ropy naftowej i gazu poprzez kombinację rzucenia na rynek własnych zapasów z porozumieniem z OPEC, co zada nokautujący cios rosyjskiej gospodarce. W gruncie rzeczy rosyjski eksport, jak i import są bardzo wrażliwe na zewnętrzne naciski, choćby z tego powodu, że cała suma rosyjskiego handlu zagranicznego jest podobnej wielkości, co polskiego i niewiele znaczy w globalnym wymiarze. Dlatego wobec wspólnego potencjału Ameryki i Europy naprawdę niewiele znaczy i może. W efekcie Trumpowi trudno będzie wyszukać wiarygodną wymówkę dla poniechana dość prostej operacji.
Oczywiście Kreml dysponuje na Zachodzie, w tym i Waszyngtonie silnymi grupami nacisku, już nie mówiąc o Agenturze, z których najbardziej wpływową jest MAGA, czyli skrajnie prawicowe skrzydło Republikanów, w sumie obskuranckie, fanatyczne i zaciekłe towarzystwo. Na polskie warunki można ich porównać do skrzyżownia grupy Ziobry z" jaczejką" Brauna. MAGA właśnie rozpętało rodzaj wojny domowej wewnątrz Elity władzy, co ciekawe nawet przed objęciem Białego Domu. Konkretnie ich naczelny ideolog i reprezentant środowiska, Steve Bannon rzucił bezpośrednie wyzwanie Elonowi Muskowi na łamach "Corriere della Sera", obiecując nie tylko wyrzucenie go z Białego Domu, ale i z Ameryki z powrotem do Afryki Południowej, z której niegdyś sie przypętał. Oczywiście cała ta sprawa zwaliła się na głowę Trumpa, który będzie musiał wybrać czyjąś stronę, co jeszcze podkręca totalny chaos panujący przed inauguracją jego kadencji.
Tak przy okazji - Elon Musk jest polskich lewicowych mediach (na wzór światowych) kreowany na głównego wroga Ukrainy i przyjaciela Putina. Chciałbym więc nieśmiało zauważyć, że nie ma na całym świecie prywatnego człowieka, który by miał większe zasługi dla ocalenia Ukrainy w trakcie rosyjskiej agresji. To przecież Muskowe Stralinki uratowały dosłownie skórę Ukraincom, gdy padła cała ich łączność w lutym 22 r., a również obecnie ponad 120 tys. modemów stanowi kościec całej ich łączności i informacji, głównie wojskowej. W efekcie Ukraina jest państwem, które ma najbardziej gęste pokrycie modemami Starlinków na świecie. Jeśli któryś czytelnik nie zgadza się z tak heretyckim poglądem, serdecznie zapraszam do wymienienia kogoś innego z PRYWATNYCH ludzi, kto więcej zrobił dla Ukrainy i poświęcił na to więcej własnych pieniędzy.
Oczywiście polscy publicyści, uniesieni słusznym gniewem na tego Szkodnika starannie unikają wspominania o tak niewygodnych faktach, zauważę więc tylko, że to Bannon i jego wesoła gromadka MAGA są największymi wrogami Ukrainy (a przez to i Polski) oraz lobbystami interesów Putina w amerykańskiej polityce. Dorzuca to więc ciekawego kolorytu do całej afery z Muskiem.
Inne tematy w dziale Polityka