Na każdego praktycznie ambitnego człowieka dążącego do wielkości czyhają trzy pułapki, którymi można się upajać, ale za cenę utraty celu, do którego powinien dążyć, jeśli faktycznie chce stworzyć coś wielkiego lub pozostać w pamięci potomków. Na tych pułapkach odpada ogromna większość pretendentów do prawdziwej wielkości.
Pierwszą, najbardziej prymitywną jest uleganie pokusom ciała i instynktów, ściślej pozwolenie na zapanowanie ich nad sobą, symbolicznie można je nazwać "rewersem Maryni", jednak do tej kategorii należą również pycha, skrajny egotyzm i upojenie sukcesem, które w rezultacie uniemożliwiają dalszy rozwój. Drugą, znacznie groźniejszą jest zaślepienie bogactwem, ogarnięciem przez "złotą gorączkę", gdy pieniądz staje się bogiem, jedyną miarą człowieka. Np. Amerykanie mają powiedzenie, iż dany człowiek JEST WART np. 1 milion$. Dotyczy to nieprzeliczonych rzesz ludzi bogatych, którzy na zawsze pozostaną miałkimi, potrafiącymi tylko rywalizować na długość jachtów, podrasowaną urodę swoich utrzymanek i inne statusy bogactwa ludzikami. Chyba najlepszym symbolem ich mentalności są sedesy ze złota w ich "przebogatych posiadłościach" :-)
Elon Musk udowodnił swoim dotychczasowym życiem, że absolutnie nie podlega (ściślej nie pozwala im zapanować nad sobą) tym tak podstępnym pułapkom, więcej, widać, iż w miarę rozwoju świadomie ogranicza wszelkie pokusy mogące zatrzymać go w drodze do swoich celów. Poglądowym symbolem jego podejścia do życia jest mieszkanie w kontenerze, będące jego główną kwaterą w Teksasie, warte 50 tys.$. Co najważniejsze, pieniądze sa dla niego tylko środkiem dla osiągania celów, takim samym zasobem, jak własny mózg i ciało czy Zespoły złożone z najlepszych fachowców na świecie, które niemiłosiernie eksploatuje, sam pracując ciężej od każdego z nich. Niezliczone rzesze ludzi modlących się do "złotego cielca" taka postawa wobec własnego bogactwa wprawia w dysonans poznawczy, rodzaj stuporu umysłowego, ogłupiającego tych inteligentnych i kompetentnych przecież fachowców od zarabiania pieniędzy.
Obecnie Musk stanął jednak w obliczu trzeciej, najgroźniejszej pułapki, jaką jest WŁADZA, możność decydowania o naprawdę ważnych sprawach, dotyczących całych państw. To będzie ostateczny egzamin dla niego, a szczerze mówiąc nie podejmuję się orzec, czy potrafi go zdać. Dlatego, oglądając "przygody Elona w świecie polityki" powinniśmy cały czas mieć na uwadze, jak bardzo go wchłania chyba najbardziej podstępna ze wszystkich pokusa i czy i jej potrafi się oprzeć ( a naprawdę mało jest skrajnie ambitnych, prących do wielkości ludzi, którzy to potrafią).
Musk na pewnym poziomie rozwoju swoich firm, gdy osiągnęły dosłownie globalny zasięg, szczególnie SpaceX, musiał zainteresować się polityką, ponieważ powiedzenie - jeśli nie chcesz być daniem na stole, musisz sam zostać biesiadnikiem, jest jak najbardziej prawdziwe. Jak zawsze styl, w którym zabiera się do podboju nowej dziedziny, np. internetu satelitarnego czy budowy największego komputera na świecie, wywołuje szok u wygodnie ulokowanych tam rywali, jednak społeczny odbiór polityki jest bez porównania większy od wszelkich innych dziedzin życia, stąd nagła eksplozja zainteresowania Muskiem u milionowych rzesz odbiorców mediów. A przy okazji ilość mitów, błędów w przekazie, nie mówiąc o świadomych fejkach przekroczyła wszelkie normalne rozmiary.
Oczywiście rozmiary tematu przekraczają wielkość tekstu blogerskiego, dlatego pragnę podkreślić tylko najważniejsze rzeczy, zagłuszone przez kakofonię wielkiej burzy medialnej. Po kolei - proszę pamiętać, że Musk świadomie uprawia "maskirowkę", publicznie zachowując się delikatnie mówiąc niezbyt poważnie. Jednak te tańce na estradzie, rozmaite szokujące Twitty itp. mają za zadanie ukryć pracę wyjątkowo przenikliwego i niestety bezwzględnego umysłu. Co gorsze, nigdy nie wiadomo, które jego wygłupy stanowią efekt poczucia bezkarności, a kiedy świadomą prowokacją lub taktycznym posunięciem,mającym zmylić przeciwników. Jednocześnie być może najważniejszym faktem jego politycznej działalności kilku ostatnich miesięcy jest to, że Musk dopiero zaczyna swoją działalność na terenie politycznym, to jest jego swoisty TEST PRODUKCYJNY. Inaczej mówiąc dopiero testuje swoje możliwości i stan środowiska politycznego, aby dobrać najskuteczniejsze narzędzia. Oczywiście może popełnić poważne błędy, ale zawsze traktował je jako najlepszą lekcję prowadzącą do późniejszych sukcesów.
Tzw. eksperci w mediach zachłystują się sumą 250 mln$ wydanych przez Muska w kampanii wyborczej Trumpa, opowiadając, jak to postanowił zasypać przeciwników górą forsy, kompletnie zapominając, że to Kamala i ogólnie Demokraci dysponowali znacznie większymi dotacjami od Republikanów, co im wcale nie pomogło. Przeciwko pieniądzom Demokratów, poparciu większości mediów już nie mówiąc o rzeszach Celebrytów światowej rangi Musk postawił swoje mniejsze pieniądze, Twitter i popularność, a przede wszystkim znacznie sprawniejszą organizację i chęć wygrania, którymi zdominował rywali. A przecież, podkreślę to jeszcze raz, to była jego pierwsza poważna kampania polityczna! A chyba wszyscy już widzą, jak szybko potrafi się uczyć nowych rzeczy....
Jest dość oczywiste, że chyba najważniejszym problemem dla dalszej kariery politycznej Muska będą stosunki z Trumpem. Właściwie wszyscy wrogowie Muska, których zdążył się dorobić po obu stronach barykady ( Musk osiągnął tutaj kolejny rekord, jako jedyny polityk, co którego nie wiadomo, czy go bardziej nienawidzą Demokraci, czy też otoczenie Trumpa :-)), nie mogą się doczekać, kiedy Trump nie wytrzyma espansywności i mówmy wprost bezczelności kochanego Elona i pogoni go jak najdalej, mimo oczywistej korzyści ze współpracy z prawdziwym, choć czasem nieznośnym geniuszem. Ponieważ poznałem już co nieco obu szanownych panów, wcale nie zdziwię się, gdy to nastąpi, jak to się mówi, Elon potrafi świętego wyprowadzić z równowagi, lata stałych sukcesów nie pozostały bez śladu na jego traktowaniu bliźnich :-).
Małym problemem pozostaje tylko jedna sprawa, tak naprawdę Musk stał się samodzielnym zawodnikiem politycznym, którego waga będzie stale wzrastać. Oczywiście poparcie Trumpa bardzo może mu pomóc, jednak wcale nie jest konieczne dla dalszych oparacji politycznych. Konkretnie chodzi o to, że z każdym miesiącem Trump będzie zbliżał się do końca kadencji, gdy przestanie mieć wpływ na kariery Republikańskich Polityków, co zaczynamy coraz bardziej zauważać np. w przypadku Prezydenta Dudy, zmuszonego do szukania przystani w MKOL. Już za 2 lata będa kolejne wybory do Izby Reprezentantów i 1/3 Senatorów, a Musk wprost ogłosił, że poprze całą swoją maszyną wyborczą "spolegliwych" kandydatów. Tymczasem Trump straci cały swój powab dla młodych, ambitnych polityków, planujących swoją karierę na długie lata. Jak już wczesniej napisałem, jestem przekonany, że Musk juz teraz zaczyna planować kolejne kampanie wyborcze w swoim stylu, jednocześnie bezwględnie i bezczelnie dominując bieżącą scenę polityczną.
Wracając do głównego tematu notki, Elon Musk dąży z całych sił do uzyskania nieśmiertelnej chwały jako człowiek, który otworzy przed Ludzkością drogę do podboju naszego Układu Słonecznego, a pierwszym etapem tej epopei będzie założenie pierwszej Stałej Bazy na Marsie. Wszystkie dotychczasowe etapy jego kariery, w tym zostanie najbogatszym człowiekiem na Ziemi mają na celu przybliżenie realizacji jego marzenia i temu poświęca wszystkie siły. Nie wiem, czy pułapka sprawowania wielkiej władzy i wszelkie związane z tym radośsci oraz problemy nie odciągną jego uwagi od poprzedniego celu, pokusa jest aż za wielka i naprawde mało kto z ambitnych ludzi jest w stanie się jej oprzeć. No nic, będziemy mieli możność odpowiedzi na te i inne pytania, po prostu wystarczy trochę poczekać.... (no i rozumieć, co tak napradę oglądamy :-)).
Inne tematy w dziale Polityka