Prostaczkami Amerykańska Elita (to ci z wielkich miast) nazywa mieszkańców Prowincji (rosyjskie określenie "głubinka" bardziej mi się podoba). "Od zawsze" mało kto się nimi oraz ich problemami przejmował, aż w końcu taka postawa Elit wybuchła im w twarz.
O wygranej Trumpa zadecydowały trzy zasadnicze czynniki - gospodarka, poczucie osobistego bezpieczeństwa Obywateli oraz jakość polityków Demokratów. Co ciekawe, na tle reszty świata, w tym Chin gospodarka USA wcale nie jest zła, jednak subiektywnie wyborcy byli bardzo niezadowoleni z wyników, szczególnie ogromnego wzrostu cen żywności po Covidzie. I nie miało znaczenia, że był to ogólnoświatowy efekt zapaści gospodarczej wywołanej pandemią.Trump obiecał im poprawę sytuacji i wskazał na reformy gospodarcze, które zamierza dokonać, Demokraci w zasadzie dziwili się, o co tym ludziom chodzi, skoro jest tak dobrze.
Ludzie również poczuli się osobiście zagrożeni przez masowy niekontrolowany napływ nielegalnych emigrantów z Południa, w tym grup kryminalnych, z którymi Władza według powszechnej opinii zupełnie sobie nie radziła. Równie wielkim problemem stał się swoisty terror uprawiany przez oszalałych fanatyków Politycznej Poprawności, chcących jak to dowolni fanatycy narzucić reszcie społeczeństwa swoje idee bez oglądania się na następstwa. Szczególnie w tym przodowały władze Stanów Kalifornii i Oregonu, jednak widok ulic San Francisco lub Portlandu pełnych "żywych trupów" po Fentanylu był wystarczającym ostrzeżeniem. Dla przeciętnego wyborcy stało się jasne, że Demokraci, w tym sama Kamala Harris nie potrafią skutecznie zareagować na szaleństwa swojego "progresywnego" skrzydła, zwrócili się wobec tego do tych, którzy obiecali im ochronę.
Jest to identyczny proces jak ten w Europie, gdzie nastąpiły wcześniej takie same problemy z bezpieczeństwem spowodowane napływem nielegalnych emigrantów z Południa i bezradnością polityków zastraszanych przez lewackich fanatyków lansujących poprawność polityczną wbrew zdrowemu rozsądkowi. Od lat ostrzegałem, że indolencja normalnej Prawicy, szczególnie Chadecji w Europie spowoduje przepływ elektoratu do skrajnie prawicowych partii, które obiecywały rozwiązać problem z Nachodźcami i fanatykami. Wielkie sukcesy LePen czy AFD potwierdziły moje prognozy.
Równie ważną przyczyną porażki Demokratów jest kiepska jakość polityczna obecnego pokolenia ich Elit. Prestiż Bidena niestety spadł na koniec jego kadencji "poniżej podłogi", zaś wyciągnięta alarmowo Kamala zwyczajnie nie jest typem prawdziwego Lidera, co zresztą udowodniła wcześniej w Warszawie. Po prostu jest to talent, który albo się ma, albo nie można się go nauczyć i już. Zresztą wśród pozostałych ewentualnych kandydatów Demokratów również trudno się doszukać takich Liderów klasy Kaczyńskiego czy Tuska (porównując z naszym podwórkiem). Dobrym przykładem może tu być całkowicie wypalony Obama, który miał rozkręcić kampanię w swoim starym, wspaniałym stylu. Demokraci nie potrafili przedstawić realnej narracji, jak zamierzają rozwiązać postulaty przedstawione przez Wyborców i proponowali więcej tego samego, a potem bardzo się zdziwili :-)
Natomiast całkiem inną sprawą jest pytanie, czy przypadkiem zaproponowane lekarstwo nie okaże się gorsze od choroby! Znów potwierdza się moje spostrzeżenie, że Los potrafi mieć całkiem spaczone poczucie humoru. Donald Trump dostał do ręki potencjał, jakiego od wielu kadencji nie miał żaden Amerykański Prezydent. Ma własny Kongres, Sąd Najwyższy, oszałamiające zwycięstwo no i doskonałą sytuację globalną. Rosja, z którą walczy Ameryka wraz z Koalicją Zachodu w proxy-wojnie po 1000 dniach wojny na wyniszczenie wyczerpała swoje zasoby militarne pozostałe po Imperium, straciła zgromadzone przez 20 lat pieniądze na prowadzenie wojny, a Chiny odmówiły prawdziwej wojskowej pomocy ze strony swojego ogromnego przemysłu. Chiny tak zagrażające jego poprzednikom weszły w potężny kryzys, który nieuchronnie ograniczy ich możliwości rywalizacji z Ameryką. No i na koniec dostał do pomocy prawdziwego geniusza organizacji, który regularnie dokonuje cudów, a wszystko wskazuje, że to dopiero jest rozbieg do właściwych dokonań. Zresztą mieliśmy w ostatnim miesiącu próbkę jego możliwości w pozornie nowej i obcej dla niego dziedzinie. Prawda, że zrobiła wrażenie?
A tymczasem wynik kadencji Trumpa i miejsce w podręcznikach historii zależy całkowicie od stanu jego umysłu i mentalności. Będzie musiał podjąć szereg strategicznych decyzji, od których nie da rady się wykręcić. Na dzień dobry czeka go rozstrzygnięcie wojny z Rosją, które może zdefiniować całość jego "panowania". Wymuszenie rozejmu na rosyjskich warunkach oznacza faktyczną przegraną Ameryki w największej wojnie XXI w. ze wszystkimi konsekwencjami. Ponieważ następstwa kapitulacji w proxy-wojnie potrafią być równie złe, jak w pełno skalowej, można o to się spytać Biuro Polityczne KPZR w 91 r. Trump podpisując kapitulację wobec Putina degraduje automatycznie pretensje Ameryki do globalnej Hegemonii i żadne slogany o wielkiej Ameryce tego nie ukryją. Identycznie polityka nieufności, a nawet wrogości wobec sojuszników w Europie i Azji, traktowanie ich podobnie, jak rywali USA nieuchronnie osłabi jej pozycję i wpływy na świecie.
Dlatego podchodzę z taką nieufnością do Trumpa, ponieważ nie potrafię przewidzieć jego najważniejszych decyzji, podobnie jak reszta światowych ekspertów i polityków. Może stosunkowo łatwo pokonać bardzo już osłabioną Rosję i zapewnić Ameryce dalszą Hegemonię na dekady, a może się poddać, jak to zresztą zapowiadał, ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami dla Ameryki, Zachodu i reszty świata. Może wesprzeć projekty Muska i ogłosić narodowy Program Lotu na Marsa, co da mu sławę nowego Kennedy'ego, a może wystąpić syndrom dwóch kogutów na jednym podwórku i Trump wygoni Muska, jak tylu innych swoich współpracowników. Jednak analiza ewentualnych planów Muska jest tak obszerna, iż wymaga osobnego dużego tekstu, tutaj chciałbym tylko zauważyć, jak wszyscy biegli w piśmie zlekceważyli możliwości polityczne Muska, a teraz tylko kręcą bezsilnie głowami. Prawda, że świat jest pełen niespodzianek ? :-)
Karty w tej Wielkiej Grze tak się złośliwie ułożyły, że Donald Trump równie dobrze może stać sie jednym z największych Prezydentów, jak i jednym z najgorszych w historii Stanów Zjednoczonych. A zależy to praktycznie od jego samego ... no nic, przynajmniej będziemy żyli w bardzo ciekawych czasach :-)
Inne tematy w dziale Polityka