Oczywiście tytuł dotyczy wyborów na najpotężniejszego Przywódcę na świecie, znacznie ważniejszego np. od Cesarza Chin, ponieważ ten reprezentuje głównie same Chiny, gdy USA stoją na czele KOALICJI ok. 50 państw Zachodu, aktualnie zaangażowanej w proxy-wojnę z Rosją. Dlatego te wybory powinny stać się najważniejszym wydarzeniem w 2024 r. na świecie, chciałbym więc przedstawić parę związanych z tym przemyśleń.
W ostatniej dyspucie Kamali i Trumpa zwróciłem uwagę na dwie sprawy. Jedną jest sprawna robota Sztabu Demokratów, którzy potrafili nastawić swoją Kandydatkę na jedyną chyba skuteczną taktykę wobec Trumpa, czyli nieustający atak, spychający go do defensywy, bo oczywiste jest, że znacznie ją przewyższał talentem i doświadczeniem w podobnych konfrontacjach. Drugą, znacznie dla Nas groźniejszą była stanowcza odmowa Trumpa poparcia Ukrainy w jej walce z agresorem z Moskwy, co jest o tyle niepokojące, że dla Trumpa kłamstwo jest równie naturalne, co oddychanie, co więc mu szkodziło wypowiedzenie paru banałów? A jednak... wygląda na to, że więzi łączące go z Kremlem są znacznie mocniejsze, niż się powszechnie wydaje, bo inaczej trudno wytłumaczyć tą niechęć do nawet niezobowiązujących deklaracji.
Z wewnątrzpartyjnych rozgrywek Demokratów jasno widać, że zostali ciężko nastraszeni przez groźby Trumpa ostrej rozprawy po zwycięstwie, dlatego odrzucili wszelkie personalne rozgrywki na rzecz pokonania wspólnego WROGA i zrobią wszystko w tym celu. Stąd decyzja o poparciu Harris mimo jej wad, po prostu każda inna opcja personalna tak późno przed wyborami byłaby jeszcze trudniejsza do ugrania. Dlatego Demokraci stworzyli na czas próby zgodną, sprawnie działająca drużynę, z której NIKT się nie wyłamuje, w przeciwieństwie do Republikanów, gdzie ostatnio np. Dick Cheney, wielka postać dawnej prezydenckiej drużyny, ogłosił poparcie dla Demokratów wraz z szeregiem innych VIP-ów.
Sztab Demokratów w 2022 r. z wielkim rozmachem przygotował Kamali prawdziwe "narodziny gwiazdy" w Warszawie, gdzie miała wystąpić w roli "męża stanu", niestety kompletnie nie udźwignęła roli i odtąd działała tylko za kulisami, ukrywana praktycznie przed publicznością. Ma jednak wielką zaletę w nadchodzących wyborach, której nie posiada żaden inny znaczący Demokrata. Otóż ewidentnie należy do szeregu mniejszości w Ameryce, co pomoże jej zdobyć ich głosy, a jest ich bardzo wielu, w tym Murzyni, Imigranci z Ameryki Łacińskiej i Azji, w końcu kobiety-feministki. A to jest bardzo ważne, ponieważ są to akurat grupy bezpośrednio zagrożone masowym napływem mniej czy bardziej legalnych emigrantów z Południa. Przecież to oczywiste, że słabo mówiący po angielsku i niewykształceni przybysze stanowią groźną konkurencję właśnie dla mniej wykwalifikowanych pracowników, którzy już zdążyli się ustabilizować. Stąd szybko rosnące poparcie dla radykalnych haseł Trumpa, obiecującego blokadę granic, wśród poprzedniej fali emigrantów już zalegalizowanych i tylko ich rodaczka ma szansę uzyskać większe zaufanie od białego multimilionera.
Te wszystkie czynniki przekonują mnie do zwycięstwa Kamali w wyborach, choć oczywiście nie jest to pewność i głowy bym na nią nie postawił. Natomiast jej Prezydentura wiąże się z bardzo ciekawym zjawiskiem, które oglądamy zresztą w Europie w całej okazałości. Kamala oczywiście nie jest skrajną fanatyczką z tzw. Progresistów z Lewego Skrzydła Demokratów, których ja nazywam niezbyt uprzejmie i poprawnie politycznie Oszalałymi Lewakami. Jestem jednak pewny, że ci Progresiści, czyli skrajni fanatycy uznają jej rządy za przyzwolenie do jeszcze silniejszej ofensywy na rzecz "uciśnionych mniejszości" przeciw znienawidzonym "Białasom", a nie sądzę, aby miała siłę i determinację dla ich powstrzymania. A jak wszyscy fanatycy uważają, że rozumu nie trzeba , skoro mają swoją IDEĘ, którą oczywiście trzeba wszystkich innych uszczęśliwić.
Przykładowo już wcześniej władze oświatowe w Oregonie zaproponowały, aby młodzież Murzyńska uczyła się we własnym slangu, bo oczywiście to straszna zbrodnia, jak ich zmusza się do nauki w języku angielskim. Trochę później tamtejsi fanatycy ostro zaprotestowali przeciw nauczaniu matematyki, która jest przecież wymysłem białych uciemiężycieli (co tylko świadczy o ich wykształceniu, skoro nie wiedzieli o decydującym wkładzie hinduskich i arabskich uczonych matematyków, jako żywo nie Białasów:-)). Na szczęście znaleźli się myślący ludzie, którzy wytłumaczyli, że podobne pomysły zapewnią tym "uszczęśliwionym" uczniom tylko pracę przy kopaniu rowów i podobnie intelektualnych pracach.
Jednocześnie podobne podejście Fanatyków do "uciśnionych mniejszości", w tym transgenderów itp. wywołuje powszechne zjawisko poczucia przez nich absolutnej bezkarności i stałego wymagania pomocy, bo się im z samej zasady należy! Właśnie Europa przetrenowała to w pełni i oczywiście wywołało to efekt, o którym ostrzegałem wiele lat temu, no ale kto mnie z decydentów czyta :-) Po prostu w tubylcach zaczynają się pomału budzić geny najlepszych na świecie podrzynaczy gardeł, działających z takim rozmachem raptem parę pokoleń wstecz, że nawet japońscy Samuraje musieli ich uznać ich mistrzostwo. Na razie mamy gwałtowną falę sukcesów skrajnie prawicowych i antyimigranckich partii i to w najważniejszych krajach Europy, jak AfD czy LePen. Wina leży całkowicie po stronie chadeckich i innych rozumnych prawicowych partii, które nie potrafiły choć częściowo przejąć coraz powszechniejsze emocje poczucia krzywdy i zagrożenia w rodzinnym kraju. No cóż, nadchodzą najwyraźniej coraz ciekawsze czasy.
Dlatego uważam, że kadencja Harris będzie tylko pojedynczą, ponieważ radosny bałagan i fanatyzm, którym nie potrafi się przeciwstawić, wywołają identyczną co w Europie odpowiedź a już nie będzie straszył totalnie przegrany i stary Trump. Ponieważ w amerykańskim społeczeństwie nadal będzie przeważac liczebnie klasa średnia, złożona ze zwykłych ludzi, głównie Białych i jednak znacznie bogatszych od pozostałych grup społecznych, czyli dysponująca więkzymi zasobami, kolejne wybory wygrają gremialnie Republikanie, również w Kongresie.
A przy okazji bardzo ciekawy smaczek w toczącej się już z całym rozmachem kampanii. Właśnie federalna Agencja Lotnictwa przełożyła V lot testowy Starshipa na listopad, tak całkowitym przypadkiem PO wyborach ! Podając przy okazji jakieś wyssane z palca powody techniczne. Wyjaśnienie jest proste - Musk planuje tym razem posadzenie z powrotem pierwszego stopnia rakiety wysokości 70 m ( ot, trzydiestopiętrowy budynek) na stole startowym w czułe objęcia wieży startowej. W przypadku sukcesu nawet w naszym zblazowanym świecie sensacja będzie potężna! A to oczywiście może przełożyć się na trochę bardzie masowe głosowanie na Trumpa, lepiej więc nie wodzić wyborców na pokusy :-)
No nic, już niedługo zobaczymy, jaki to ze mnie Kassander :-)
Inne tematy w dziale Polityka