Jeszcze pod koniec zeszłego roku wielu, w tym i ja miało nadzieję, że bieżący, 2024 r okaże się przełomowy w wielu sprawach. Tymczasem im dłużej się ciągnie, tym bardziej widać, że składa się głównie z czekania na jakiś przełom i to w najważniejszych dziedzinach.
W najważniejszej sprawie, czyli wojnie z Rosją Putina wszyscy stracili nadzieję na szybkie rozstrzygnięcie i czekają, kiedy wreszcie wyczerpią się ogromne składy sprzętu i amunicji po Sowieckim Imperium oraz pracowicie uzbierany przez wiele lat prosperity Rosji Fundusz Wojenny, nazwany z typowym dla Czekistów poczuciem humoru Funduszem Dobrobytu. Co prawda Rosjanie po przestawieniu produkcji na tryb wojenny znacznie zwiększyli wydajność, jednak bez stałych dostaw z magazynów mobilizacyjnych nie są w stanie uzupełniać nawet połowy strat, ponoszonych na froncie dzień po dniu i miesiąc po miesiącu. Również dopływ nowych dewiz z ograniczanego przez sankcje eksportu absolutnie nie wyrównuje coraz większych wydatków na totalną wojnę z Ukrainą, a faktycznie większością Zachodu. Tymczasem z ponad 600 mld$ zapasów pozostały resztki... praktycznie wszyscy znawcy zagadnienia na Zachodzie, jak i w Rosji zgadzają się, że dno w magazynach i w Funduszu pokaże się w 2025 r, dyskusja dotyczy raczej dokładniejszego terminu oraz efektów kolapsu państwa Czekistów.
Przy okazji czekamy i czekamy na dostawy i użycie F-16 na Ukrainie oraz dostawy tych gwarantowanych podobno setek tys. pocisków artyleryjskich z Europy i Ameryki, a także kiedy Sowki pędzeni jak bydło na ubój na front wreszcie się ockną i zaczną buntować, choćby z czystego instynktu samozachowawczego.
Cały świat oczywiście czeka na wynik chyba najbardziej kretyńskich wyborów, jakie widziałem w życiu, konkretnie na Prezydenta Ameryki w listopadzie. Z jednej strony stary dziad wczepiony w stołek martwym chwytem, którego 2/3 Amerykanów uważa za niezdolnego do pełnienia drugiej kadencji. Zaś ogromna, potężna i wielce doświadczona Partia Demokratyczna, którą reprezentuje nie jest w stanie znaleźć ani jednego kandydata zdolnego go zastąpić! Z drugiej strony wyjątkowo niebezpieczny Błazen, ciągany po sądach za nielegalne płacenie za milczenie szantażującej go prostytutki, człowiek stojący na czele Partii Przyjaciół Putina, który wprost deklaruje pełną pomoc Rosji w zwycięstwie w wojnie toczonej przez nią z Ameryką. Przecież jest jasne dla każdego analityka, że ewidentnie mamy do czynienia z dogrywką Zimnej Wojny przegranej przez ZSRR, czyli identyczny scenariusz, jak w przypadku II w.św. gdy Hitler chciał się odegrać za przegraną przez Niemcy I w.św.
Czekamy również na przebudzenie Zachodnich polityków, szefów największych koncernów, ekspertów i publicystów, aby wreszcie zrozumieli, że tzw. "koniec historii" odszedł w siną dal i Zachód stoi wobec kolejnego egzaminu na przeżycie, wciągnięty w konflikt z Osią Zła Rosja-Iran- Korea Płn. wspieranych przez Chiny i po cichu przez wiele państw Południa śniących o porażce Jankesów, Giaurów itp. Jeśli przez głupotę, sybarytyzm i "polityczną poprawność" Oszalałego Lewactwa ( już nie mówiąco otwartej zdradzie Trumpa) Zachodnie Elity dopuszczą do porażki z tak w gruncie rzeczy słabym wrogiem (wystarczy porównać tę OŚ z Obozem Postępu w trakcie Zimnej Wojny), dla całego świata szykują się naprawdę ciekawe czasy.
Z całkiem innej dziedziny - SpaceX prowadzi naprawdę rewolucyjny projekt statku kosmicznego wielokrotnego użytku, czyli Starshipa, który ma umożliwić wielokrotne obniżenie kosztów transportu na orbitę, przez co wreszcie naprawdę otworzyć dla Ludzkości Kosmos. I tu znów czekamy, kiedy wreszcie loty eksperymentalne zakończą się sukcesem, bo data pierwszego lotu komercyjnego oddala się coraz bardziej. Oczywiście nikt (oprócz życzliwych) nie wątpi, że Starship wreszcie poleci normalnie, a szybko powinien osiągnąć poziom sprawności i bezpieczeństwa Falcona 9 lub Dragona, jednak to czekanie strasznie ciąży...tym bardziej, że Starlinki 2 o wadze ponad tony każdy mogą być wynoszone tylko przez Shipa. A dopiero one mają zapewnić oprócz innych usług swobodne połączenia poprzez smartfony z abonentami na całym globie bez pomocy stacji naziemnych. Niestety prawdziwość tych zapowiedzi będzie można sprawdzić dopiero po eksperymentach na orbicie, a więc znów czekamy na kolejną rewolucję.
Na koniec znów oczekiwanie, kiedy wreszcie Musk po wieloletnich zapowiedziach nauczy w końcu SI prowadzić samochód, czyli na ulice wyjedzie pierwszy Samochód Autonomiczny - bez kierowcy. Pozornie nie jest to aż taka wielka sztuka, w końcu parę mld ludzi potrafi kierować samochodami, a tutaj się okazało, że te wychwalane (i przechwalane) SI zderzyły się z ogromnymi trudnościami. Musk ma nadzieję, że być może da radę do końca roku, no zobaczymy... gdy zaś to wreszcie się uda, świat, a przynajmniej globalny transport już nigdy nie będzie taki sam.
Jak więc państwo widzicie, wystarczy troszeczkę poczekać, a doczekamy naprawdę ciekawych rzeczy, oby nie za ciekawych :-)
Inne tematy w dziale Polityka