Mija akurat 10 lat od momentu, w którym została przełożona kolejna zwrotnica w biegu dziejów i było to głównie Nasze rękodzieło. Przypomnę, że wówczas Putin był na najlepszej drodze do opanowania Ukrainy korzystając z pomocy swojego Namiestnika (który lubił używać złote sedesy:-)), natomiast od decydentów z Zachodu otrzymał prywatną Olimpiadę w Soczi jako zachętę do dalszej korzystnej współpracy.
Wszystko wskazuje na to, iż gdyby nie nastąpił nagły zwrot, obecnie Ukraina i Białoruś w najlepszym przypadku miałyby status słusznie minionego PRL, o względy Putina ścigaliby się Prezydent Ameryki i Cesarz Chin, zachodnie koncerny grzecznie budowałyby w Rosji kolejne rafinerie, a sam Car Putin I słusznie pławił w podziwie Sowków jako Odnowiciel państwa po Wielkiej Smucie. Polsce pewnie niewiele by groziło, ale mało kto by się z nią liczył. Na szczęście wyszedł Nam jeden z najlepszych politycznych numerów wszech czasów, gdy dzięki Partnerstwu Wschodniemu doprowadziliśmy do wybuchu i zwycięstwa Majdanu w Kijowie, zmuszając spanikowanego Putina do ataku na Ukrainę, który płynnie przeszedł w coraz bardziej zaciekłą proxy-wojnę z Zachodem, która wciąga Rosję pomału na dno, jak zdradzieckie bagno. Przy czym rząd i Opozycja współpracowali w tym zbożnym dziele zaskakująco zgodnie i skutecznie :-)
Już rok temu wydawało się, że koniec Putina jest bliski, wojsko przegrywało, kraj w chaosie, a Koalicja 50 państw coraz bardziej zwiększała dostawy strategicznych towarów na Ukrainę. Tymczasem obecnie wojna trwa w impasie, Ukraińska letnia ofensywa załamała się gównie z braku dostaw z Zachodu, a Zachodni Politycy coraz częściej zaczynają wspominać o rozejmie i "rozmowach pokojowych", co faktycznie oznaczałoby kapitulację na wzór Monachium. Co się więc stało rok temu? Większość komentatorów tłumaczy tę porażkę głupotą i słabością tychże polityków oraz wyczerpaniem sił przez Ukrainę po prawie 2 latach wojny. Ja osobiście uważam, że co prawda w/w powody są prawdziwe, jednak zasadnicza przyczyna jest inna.
Otóż Putin jak zagnany w kąt szczur zaczął szczerzyć zęby i grozić BRONIĄ ATOMOWĄ. Co prawda znany jest z tchórzostwa, ale istniał pewnie 1 % szans, że nie blefował, na dokładkę zawsze mógłby się zdarzyć mu jakiś wypadek, a następca trafiłby się bardziej zdecydowany. Dla Zachodu nawet 1 % to było za dużo, dlatego zastosowano plan B, który ogólnie polega na zmniejszeniu dostaw broni na tyle, aby Rosjanie poczuli szansę na wygranie wojny lub chociaż rozejm na ich warunkach. To o tyle zadziałało, że od roku ucichło wszelkie gadanie o broni atomowej, jednak na to miejsce Zachód powoli, ale skutecznie zaciska garotę na szyi rosyjskiej gospodarki, jednocześnie wymuszając dosłownie maksymalne wypruwanie żył z armii i państwa w pogoni za mirażem zwycięstwa.
Przez dwa lata bojów Rosjanie wyczerpali do dna największe na świecie magazyny broni i amunicji pozostałe po Imperium, jak również Fundusz Wojenny (ponad 300 mld$ po utracie pozostałych 300 mld$ "zamrożonych " na Zachodzie) i nie sa w stanie zmobilizować dostatecznej dla wygranej armii, ponieważ zwyczajnie nie mają dla niej zaopatrzenia, a dewiz na zakupy (przemyt) mają o wiele za mało. Dlatego pocieszają się tylko podobnie kiepskim stanem Ukraińców. Z drugiej strony dla wszystkich zainteresowanych jest jasne, że wynik tych zmagań zdefiniuje na dekady sytuację strategiczną na świecie.
Patrząc ze strony realpolitik dla Polski najwygodniejsza jest długa wojna z wielu względów - im dłużej Rosja się wykrwawia, zarówno dosłownie, jak i gospodarczo, tym słabsza będzie później. Jednocześnie dokonuje się decydujące zerwanie więzi gospodarczych i politycznych z państwami Zachodu, a wręcz wraca stan Zimnej Wojny, bardzo trudny do odwrócenia. Coraz dłuższa i bardziej zacięta proxy-wojna wymusza wreszcie zwiększenie produkcji amunicji i sprzętu przez Zachód, co zawsze może się przydać ( w razie...) W trakcie eskalacji ciosów (np. plan przechwycenia i skierowania na Ukrainę tych 300 mld. $ zamrożonych na Zachodzie) rola i znaczenie Polski tylko będzie wzrastać, a wzajemne sojusze umacniać. (chcieliśmy 2 brygad amerykańskich, teraz mamy co najmniej 3, nie licząc wsparcia i logistyki). Aby zmniejszyć wrażenie cynizmu- również dla Ukrainy skrajnie ważne jest wyniszczenie sił Rosji i doprowadzenie do jakiejś formy kapitulacji, aby nie mogła zapobiec jej wejściu do struktur Zachodu i związane z tym bezpieczeństwa, a tego bez długiej wojny raczej się nie osiągnie.
Z drugiej strony zaczynam się obawiać, że czas się Nam kończy, a wynik zmagań będzie bardziej zależny od działań w Europie, Chinach i Ameryce, niż na froncie i w tej walce ważniejsza od dostaw wojskowych naszego przemysłu dla Ukrainy będzie praca naszej Dyplomacji. To jest jednak rozległy temat, wymagający oddzielnego tekstu, na który z góry zapraszam.
Inne tematy w dziale Polityka