Wiecie państwo, można by się uśmiać do łez, gdyby to nie było takie smutne. Miłościwie nam panującemu rządowi kolejny raz udało się spartaczyć potencjalnie ciekawą i zyskowną okazję do korzystnego biznesu i zrobienia dobrego wrażenia w najlepszym Dobrozmiennym stylu. Kolejny raz Dobra Zmiana wybrała opcję zwaną - krugom wragi ! polegającą na wymachiwaniu piąstkami z zaciśniętymi zębami, zamiast choć trochę pomyśleć...
W warunkach wojennej katastrofy gospodarczej Ukraina jest zmuszona do wprost rozpaczliwego poszukiwania dewiz na dalszą obronę przed rosyjską agresją, dlatego stara się jak najszybciej sprzedać za granicę jeden ze swoich nielicznych zasobów, czyli płody rolne, głównie zboże. Duża część tego eksportu idzie oficjalnie tranzytem przez Polskę, ale w ramach sieci korupcyjnej obejmującej polskich i ukraińskich decydentów oraz podczepionych pod nich przedsiębiorców setki tys. ton pozostają w kraju, konkurując z naszymi producentami.Jednocześnie powstała w ten sposób doskonała okazja, o której wspomniałem, w myśl chińskiego powiedzenia, że kryzys daje wielkie możliwości.
Aktualna sytuacja globalna w zakresie handlu żywnością wygląda następująco - po zakończonych żniwach producenci są zmuszeni tanio sprzedać na międzynarodowym rynku nadwyżkę plonów, której nie mogą przechować, w związku z czym spekulanci grają na spadek cen. Wysokie, czyli korzystne dla sprzedających ceny powrócą dopiero po zużyciu większości bieżących zapasów, czyli wczesną wiosną następnego roku. Ponieważ jest to niezmienny "od zawsze" mechanizm, normalny, czyli myślący rząd miał czas przygotować się do tego od dawna. Chyba najlepszym rozwiązaniem było stworzenie Zbożowej Agencji Rządowej (tak, tak, wiem, że to przeczy zasadom liberalizmu, ale w tym wypadku mamy do czynienia z problemem bardziej politycznym, niż merkantylnym), która zajęłaby się całościowym rozwiązaniem problemu.
Zasada działania jest prosta - tanio kupić, drogo sprzedać, ale diabeł tkwi w szczegółach. Tanio kupić jest prosto, mamy ogromną podaż taniej żywności z Ukrainy, większy problem z drogą sprzedażą, do tego potrzeba sprawnej logistyki oraz naprawdę ogromnych i działających magazynów np. silosów w przypadku zbóż. W Polsce zaś magazyny branżowe są obliczone na przechowanie naszej produkcji i mogą pomieścić tylko małą część dodatkowej podaży. Jednym z rozwiązań jest maksymalne wykorzystanie możliwości magazynów strategicznych ( dokładniejszych danych brak ze względu na tajemnicę wojskową, jednak w PRL zbudowano ich z uwzględnieniem potrzeb całego Sowieckiego Imperium). To jednak załatwi tylko część potrzeb.
Pozostałą większość wolumenu można było rozwiązać przy pomocy transakcji opisanej już w "karierze Nikodema Dyzmy" (uwaga, wymyślił ją wcale nie Dyzma, tylko Kunicki, wielki spryciarz). Agencja Zbożowa zakupuje na Ukrainie wielką partię ich żywności, oczywiście przy pełnej współpracy ukraińskich władz, dających gwarancje wykonalności i organizuje jej przechowanie w UKRAIŃSKICH magazynach. Następnie sukcesywnie w miarę wzrostu cen pobiera ją i eksportuje do zagranicznych odbiorców. Dla dodatkowego zabezpieczenia transakcji należałoby uzgodnić zapłatę w dwóch ratach, część, np. połowę sumy od razu, resztę po otrzymaniu deklarowanej puli o właściwej jakości.W wojennych warunkach istnieje ryzyko ostrzału magazynów z żywnością przez rosyjskie rakiety, dlatego wskazane by było użycie tych leżących najbardziej na zachód, czyli w pobliżu Polski, dodatkowo chronionych przez polską ewentualnie NATO-wską OP (ot, taka konieczna drobna eskalacja :-)). Uwaga - odentyczny system można również zastosować w wypadku polskich producentów, broniąc ich przed spekulacyjnym spadkiem cen zaraz po żniwach.
Co ważne, praktycznie nie istnieje problem zbytu nawet największych zakupionych ilości zbóż i innych produktów żywnościowych z Ukrainy. Tak się złożyło, że Chiny stanęły w obliczu poważnych niedoborów jedzenia na skutek szeregu klęsk żywiołowych, czym zresztą niezbyt się chwalą. Możliwe zresztą, że jest to kolejny przykład "zwycięstw systemu socjalistycznego" i wracają czasy nieodżałowanego towarzysza Mao :-), w każdym razie dysponujemy ogromnym rynkiem zbytu. Proponowane rozwiązanie nie tylko przyniosłoby duży zysk tak ważnej obecnie waluty, ale dałoby same korzyści polityczne. Właściwie wszyscy byliby uszczęśliwieni ! Nie tylko Ukraina i odbiorcy, jak Chiny, ale również Unia i ogólnie Koalicja Zachodu, której wewnętrzne kłótnie są najmniej potrzebne w warunkach proxy wojny z Moskwą.
Tymczasem Dobra Zmiana, znając dobrze sytuację od wielu miesięcy, nie zrobiła NIC! Jedyne, co wymyślili, to tępą blokadę granicy z Ukrainą wbrew woli Unii i reszty Koalicji Antyrosyjskiej. W ten sposób rządowi udało się zmarnować cały dorobek swój oraz polskiego społeczeństwa, uzyskany dzięki pomocy napadniętemu krajowi i ogromnym rzeszom uciekinierów. Znów, jak od 8 lat stajemy wspólnie z Orbanem, najlepszym przyjacielem Putina w jednym szeregu przeciw reszcie Europy, tym razem dorzucając Ukrainę i pozostałe państwa Koalicji. Jedynym wygranym jest Putin i jego szajka na Kremlu. Niestety, Prezydent Duda wrócił na pozycję politycznego czynnyka, z którym nikt sie nie liczy w prawdziwych rozgrywkach, marnując w ten spoosób cały dorobek wizerunkowy oparty na przyjaźni i współpracy z Ukrainą oraz Ameryką. Wielka szkoda, że nie zdobył się na choćby próbę aktywności w obliczu katastrofy politycznej własnej oraz Polski.
Znajduję tylko jedno wytłumaczenie dla takiej postawy Dobrej Zmiany - ich największy strateg wyliczył, iż ważniejsze jest uzyskanie poparcia chłopów w nadchodzacych wyborach jako ich najlepszy sojusznik i obrońca przed wrogim światem niż polepszenie reputacji polskiego państwa.
P.S - jako prywatny bloger, a więc z dostępem tylko do publicznej informacji oceniam, że powyższy mechanizm jest realny przy pewnej dozie chęci ze strony zaangażowanych władz, ale jak powiedziałem, diabeł tkwi w nieznanych szczegółach, więc być może ktoś z czytelników zna sprawy, które by utrudniły bądź wręcz uniemożliwiły jego przeprowadzenie.
Inne tematy w dziale Polityka