Uwaga - poniższy tekst raczej nie zachwyci wielu czytelników, na pociechę dodam, że mnie samemu nie podobają się wyciągnięte w nim wnioski, problem w tym, że fakty, twarde fakty to nie koń, żeby się z nimi kopać...
Aktualny rozkład sceny politycznej jest stabilny i wszystko wskazuje, że niewiele zmieni się do wyborów, dlatego wszelkie rozważania musimy prowadzić, wychodząc z jego realiów. Od poprzednich wyborów Dobra Zmiana straciła ok. 1/4 wyborców i w żadnym razie nie może znów uzyskać bezwzględnej większości, choć nadal będzie miała w Sejmie największą reprezentację. Również trzy partie opozycyjne nie potrafią uzyskać wspólnie takiej większości i lepiej się nie łudzić, że coś może się zmienić. A wszystko za sprawą Konfederacji, która stała się trzecią co do wielkości siłą polityczną i ma doskonałą pozycję przetargową, ponieważ bez niej obie strony nie mogą stworzyć sprawnie działającego rządu.
Wracając do problemów Opozycji, z prostych wyliczeń matematycznych wynika, że KO, mimo że jest największą partią, bardzo silnie zależy od sojuszników, mimo pewnych, zresztą oczywistych wzajemnych niesnasek. Do tego nawet stopnia, że Platformie opłaci się stracić przykładowo 4 % na rzecz Trzeciej Drogi, aby ta uzyskała chociaż 9-10 %, ponieważ jej ewentualne odpadnięcie bardzo osłabi całą koalicję Opozycji. Ewentualne problemy z personalnymi negocjacjami przy formowaniu koalicji rządowej i tak będą znacznie mniejszym kłopotem.
Nagły wzrost siły Konfederacji pochodzi z przejęcia dwóch środowisk, w powszechnej polityce prawie nieobecnych, jednak w czasie kampanii wyborczej uzyskujących nagle poważne znaczenie. Jednym z nich jest "odwieczna" Polska Partia Protestująca, grupująca wszystkich negujących same realia polityki, ale na tyle aktywnych, że chce się im iść na wybory. Poprzednio przechwytywał ich Palikot, potem Kukiz, obecnie kolej na Konfę. Oczywiście w dalszej praktyce żmudnych codziennych realiów politycznych członkowie PPP także się rozczarują do kolejnych wybrańców, ale to nie będzie miało już znaczenia , ich decyzja będzie ważna przez kolejną kadencję. Drugim ważnym środowiskiem jest część młodzieży, mającej poczucie, że pozostałe duże partie nie reprezentują ich interesów, zresztą słusznie. Problem w tym, że te interesy są sprzeczne z interesami środowisk społecznych, które te "stare" partie artykułują. Przykładowo Młodzież pragnie jak najmniejszych obciążeń socjalnych, ponieważ statystycznie najmniej z nich korzysta, a odczuwa cały ciężar "zdzieranego z niej haraczu", za jaki je uważa. Również występuje tutaj odwieczny konflikt między zasiedziałymi "starymi", piastującymi stanowiska zawodowe, polityczne i decyzyjne a "młodymi wilczkami", dążącymi do ich jak najszybszej zmiany na nową kadrę. Dlatego tylko nowa siła polityczna daje im jakąś szansę na zmianę sytuacji.
Z otwartej deklaracji Bosaka wynika, że Konfa przyjęła bardzo wygodną dla siebie strategię nie wchodzenia do żadnego rządu, tylko pozostania na pozycji decydującej siły w Sejmie, popierającej (lub nie) działania mniejszościowego rządu. Przy czym to szefowie Konfy zadecydują , KTÓRY z dwóch możliwych rząd powstanie ! Pozwala to na osiąganie wyznaczonych celów bez brania odpowiedzialności za trudy rządzenia, niestety jest to również prosty przepis na polityczną katastrofę polskiego państwa. A chcę przypomnieć, ile ciężkich problemów ma nowa władza do rozwiązania - mamy wojnę do wygrania, zgoda, w ramach potężnej Koalicji, jednak z zawziętym i walczącym do upadłego przeciwnikiem, a samo zwycięstwo jest dopiero początkiem ogromnej pracy. Trzeba będzie zadbać o jak najlepszą pozycję w Konsorcjum państw zaangażowanych w odbudowie i przebudowie Ukrainy, mimo braku środków finansowych, przeprowadzić wyzwolenie Białorusinów i zorganizować całkowitą wręcz rewolucję gospodarczą, społeczną i polityczną na Białorusi, a tego za Nas nikt nie zrobi. Trzeba przywrócić Naszą pozycję w Unii i powrócić do grona decydentów. Mamy cały system energetyczny i przesyłowy do reanimacji, będzie to projekt wielkością podobny do projektu budowy autostrad, trzeba będzie zreformować, odbudować, jeśli nie reanimować Ochronę Zdrowia, Oświatę, Sądownictwo. Musimy przywrócić Służbę Cywilną i ogólnie znów oprzeć politykę kadrową na fachowcach, a nie kolegach partyjnych czy krewnych bonzów partyjnych. To tak na dzień dobry, a potem będzie jeszcze weselej...
Chyba jedynym dającym jakieś szanse posunięciem jest wciągnięcie Konfederacji i jej przywódców do praktyki rządzenia i możliwości wykazania się, np. organizacja dawnej Komisji Palikota, która zajmie się uproszczeniem i ułatwieniem prawdziwego gąszczu przepisów podatkowych, prawnych i biurokratycznych. Również stworzenie Organów dla walki z biurokracją, blokadą karier Młodzieży, klikami rodzinnymi w prawie każdym zawodzie itd. Oczywiście oferując Konfie przewodnictwo w nich. Niemniej podstawowym warunkiem wszelkiej współpracy musi być całkowita marginalizacja, jeśli nie usunięcie z partii Brauna z jego grupą, którzy nawet nie ukrywają reprezentacji interesów Moskwy. Dopuszczenia ludzi powiązanych z Razwiedką do struktur władzy nie zrozumieją i nie zaakceptują nasi Sojusznicy, zaś dla "życzliwych" otworzy to doskonałą okazję dla dalszej dyskredytacji Polski, a niestety Dobra Zmiana i tak dostarczyła im aż za dużo możliwości.
Żeby było weselej, sama koncepcja być może ścisłego porozumienia się z radykalnie prawicową Konfą wywoła silny sprzeciw, szczególnie na Lewicy i nawet trudno się temu dziwić. Niestety, ale problem utworzenia jakiejś formy Koalicji Opozycji z Konfederacją, jaka ona jest nigdzie sobie nie pójdzie, a wręcz przeciwnie, staje się wręcz podstawowym dla wszelkich dalszych działań, o których napisałem.
Inne tematy w dziale Polityka