Właśnie obserwujemy początek ciężkiego i długotrwałego kryzysu gospodarczego i politycznego w Chinach. Nawet "fachowcy" od spraw chińskich, zgodnie dotąd przepowiadający detronizację obecnego Hegemona planety, czyli Ameryki przez Chiny skromnie zamilkli (swoją drogą, ciekawe czy ktoś z nich przyzna się do błędu?). W przestrzeni medialnej coraz szerzej opisuje się symptomy coraz większych problemów gospodarczych i społecznych, na razie nie próbując analizować prawdziwych przyczyn nadchodzącej katastrofy. Tymczasem 7 lat temu w tekście - https://www.salon24.pl/u/marek-w/694227,chiny-heroiczna-walka-z-cywilizacja-uniwersalna-cz-i wytłumaczyłem je i nadal są jak najbardziej aktualne. Niemniej chciałbym dodać kilka ważnych uwag, a także postaram się przedstawić warianty działań, które mogą pojąć Chińskie Elity.
Sądzę, że błędem założycielskim obecnego Kryzysu jest nieuleczalna wręcz arogancja tych Elit z Cesarzem Xi na czele, która nie pozwoliła im zrozumieć podstawowych zasad rządzących naszym światem i podjąć stosowne decyzje. A tymczasem zasadniczym faktem, określającym globalną pozycję Chin jako "światowej fabryki" jest to, iż wcale nie stworzyli ją Chińczycy ! 45 lat temu światowa finansjera wskazała ręką, dzierżącą plik "wieczniezielonych " miejsce, gdzie znajdowało się jedno z największych bogactw naturalnych na świecie, czyli wprost niezmierzoną liczbę PRACOWNIKÓW, bardzo tanich, zdyscyplinowanych, chętnych do nauki, jednym słowem wprost marzenie każdego szanującego się burżuja :-). Zainwestowano setki mld$, koncerny z całego Zachodu przysłały know-how, tysiące inżynierów, menedżerów i innych ekspertów, na uczelniach Ameryki wykształcono dosłownie miliony młodych Chińczyków. Wszystkie te inwestycje zwróciły się wielokrotnie dzięki tanie, masowej i coraz lepszej jakościowo produkcji.
Drugim powodem do wejścia w Chiny, bo przecież w innych państwach Azji też nie brakowało milionów pracowników, gotowych do ciężkiej pracy za grosze, był Lider Chin, Deng Siao Ping, który potrafił przekonać Komunistyczną Elitę, czyli decydentów, do radykalnej rewolucji na rzecz gospodarki wolnorynkowej. Niestety identycznie jak wiek wcześniej Bismarck w Niemczech nie potrafił powstrzymać Elitę przed wpadnięciem w pychę od uzyskanej potęgi i zlekceważeniem swoich ostrzeżeń. Im dłużej upływało czasu od jego śmierci i im lepiej rozwijała się chińska gospodarka, tym decydenci chętniej zapominali jego nauki, które można streścić pięknym rosyjskim przysłowiem - tisze jediesz, dalsze budiesz ! Zaczęli gryźć rękę, która ich stworzyła i zastraszać sąsiadów, aż w końcu w swojej arogancji wyobrazili sobie, że żadne prawa ekonomii czy szerzej rozwoju Cywilizacji ich już nie dotyczą, co osiągnęło swój szczyt pod panowaniem świeżo koronowanego Cesarza Chin Xi.
Na efekty nie musieli długo czekać - cały szereg ciężkich błędów gospodarczych i politycznych spowodował, iż Ameryka wraz z sojusznikami, a tych jej nie brakuje, szczególnie obecnie, gdy odbudowane Centrum Decyzyjne Zachodu koordynuje walkę z rosyjską agresją, wzięła się na serio za rozwiązanie chińskiego problemu. Wykorzystuje przy tym aktualne problemy gospodarcze spowodowane pandemią, wywołaną zresztą ucieczką wirusa Covid 19 z chińskiego laboratorium w Wuhan oraz ewidentne przeinwestowanie gospodarki. Zaś obserwowane objawy już trwającej recesji oraz nadchodzącego kryzysu są coraz bardziej widoczne. Przyrost PKB, od dekad wprost rekordowy w skali świata, nawet według oficjalnych załganych danych jest minimalny i napewno w przyszłości nie powróci do tamtych pięknych czasów. Zadłużenie gospodarki sięga 300 % PKB i przekracza 50 tys. mld$, eksport zmniejszył się o kilkanaście % w ciągu roku, kolejne giganty developerskie ogłaszają bankructwo, wartość akcji szybko spada, podobnie jak wartość Juana, a co sprytniejsi zagraniczni inwestorzy uciekają z chińskich aktywów. Podobnie jak już uciekło z Chin kilkanaście tys. milionerów, nieczekających na dalsze działania rekwizycyjne władz, a to jest przecież prawdziwa Elita przedsiębiorców i fachowców.
Widać jasno, że Chiny z wielkim powodzeniem kopiują doświadczenie Japonii, która popełniła podobne błędy, a szczególnie arogancję decydentów i od ćwierć wieku zmaga się z chroniczną depresją, przy czym Japończycy byli na tyle mądrzy, że chociaż nie rzucili Ameryce otwartego wyzwania politycznego ! Chińczycy dzięki Dengowi otrzymali swoją "gwiezdną godzinę", czyli wspaniałą szansę, którą zmarnowali i drugiej już nie dostaną, choćby z powodu nadchodzącego kryzysu demograficznego i gwałtownego ubytku najcenniejszego bogactwa Chin, czyli setek milionów doskonałych pracowników, to se ne vrati ! Przy czym sądzę, że przyszłość Chin zrealizuje się raczej na wzór Japonii z jej depresją, która nie przeszkadza w aktywnym uczestnictwie w globalnej gospodarce niż na wzór Rosji z jej katastrofami w 1917 r., 1991 r czy nadchodzącej, spowodowanej upadkiem Putina. Niemniej z marzeniami o Hegemonii mogą się pożegnać ...
W obliczu prawdziwego i ciężkiego KRYZYSU Chińska Elita ma wybór dwóch dróg działania - współpracy z Zachodem, szczególnie Ameryką i konfrontacji. Co ciekawe, negocjacje o współpracy mogą być bardzo łatwe, po prostu decydenci na Zachodzie również bardzo obawiają się upadku chińskiej gospodarki, który może przeciez doprowadzić do ogólnoświatowego wielkiego kryzysu, uderzającego we wszystkich. Dlatego w najlepszym własnym interesie Zachód powinien pomóc Chinom, oczywiście pod warunkiem, że Cesarz Xi i jego mandaryni na to pozwolą. A to wcale nie jest takie oczywiste, wybór drogi współpracy oznacza PRZYZNANIE SIĘ do błędu, a jest duże pytanie, czy chińskie Elity są w ogóle zdolne do tego...
O wiele łatwiejsze mentalnie dla Elit może być dalsze brnięcie w konfrontację z białymi diabłami i rozniecanie chińskiego nacjonalizmu i tak solidnie rozwiniętego przez milenia dominacji we własnym wszechświecie aż do przybycia tychże diabłów. Pewne nadzieje na wariant mądrzejszy wiążę tylko z postępowaniem Chin w czasie proxy wojny z Zachodem wywołanej przez Rosję, gdzie widać bardzo pragmtyczne podejście Elit. W optymalnym wariancie można liczyć na współne rozwiązanie rosyjskiego problemu ku jak największej dla wszystkich korzyści, czemu może sprzyjać paradoksalnie zmniejszony strach Ameryki przed detronizacją z pozycji Hegemona przez Chiny, skoro te wpadły w tak wielkie kłopoty.
Jak widać, nadal jestem dosyć niepoprawnym optymistą, choć wyrażnie widać, choćby na podstawie tekstu sprzed 7 lat, że najlepiej mi sprawdzają się krakania :-).
Inne tematy w dziale Polityka