Zacznijmy od spraw podstawowych - Polska jest i od początku swoich dziejów była ważną częścią Europy i wraz z nią Zachodu, NA DOBRE i ZŁE. Będąc zaś tą ważną częścią, toczymy obecnie i toczyliśmy przez całą swoją historię ostrą rywalizację z innymi państwami Europy o jak najmocniejszą pozycję, na tym polega realna polityka. Chyba każdy się zgodzi, iż każde działanie powodujące osłabienie naszej pozycji i poprzez to wpływu na wspólne decyzje jest błędne, wręcz szkodliwe.
Po drugie, znów po ponad 30 latach znajdujemy się w okresie zasadniczego przełomu, gdy Europa wraz z całym Zachodem toczy wojnę z Rosją, która napadła na zaprzyjaźnioną z nami Ukrainę. Wynik tej walki ma absolutnie podstawowe znaczenie i określi naszą przyszłość co najmniej na całe pokolenie. Przy czym jest to również kolejna runda Największej Polskiej Gry z Imperium Moskiewskim, toczonej z różnym powodzeniem od 6 wieków. Jednocześnie jest to następna odsłona odwiecznej walki Europy odpierającej azjatycką falę szturmującą jej brzegi, gdy Azja Hunów, Mongołów, Moskali czy Turków "pukała uprzejmie" do naszych bram. Przy czym Europa, której często byliśmy puklerzem, zawsze mimo podziałów i słabości w końcu odpierała zalew (w ostatnim stuleciu przy ogromnej pomocy Ameryki) i odsyłała agresorów lizać rany w swoich siedzibach. Tak samo będzie i teraz...
Dlatego każde ugrupowanie polityczne, wręcz każdy polityk chcący być uważanym za decydenta powinien jasno określić swoją pozycję wobec tych dwóch zasadniczych dla Polskiej Racji Stanu spraw, jasno i konkretnie, bez tradycyjnych uników i wykrętów. Ponieważ jest oczywiste, iż każde wzywanie do "splendid izolacion", do własnej odrębnej drogi, byle z dala od gejowskiej, zgniłej Europy oznacza faktyczną kapitulację przed Azją reprezentowaną przez Rosję wspieraną przez Chiny. A konkretnie po podboju Ukrainy i ostatecznie Białorusi ogromnie wzmocniona Rosja Czekistów otwarcie planuje zająć się w dalszej kolejności NAMI, zaś osamotniona Polska nie ma żadnych szans na obronę.
Na kilka miesięcy przed wyborami sytuacja polityczna w Polsce w zasadzie się wyklarowała, dlatego najwyższy czas spojrzeć Realowi głęboko w oczy - układ PIS - Opozycja jest zabetonowany, przy czym obie strony nie mają i NIE BĘDĄ MIEĆ większości szabel potrzebnych dla samodzielnego rządzenia. Dlatego dla utworzenia w miarę stabilnego rządu muszą wejść w koalicję z bardzo wzmocnioną Konfederacją, jak by to nie było trudne i niechętnie przyjęte przez ich elektorat. Niestety utworzenie rządu mniejszościowego przez Opozycję, tylko czasem wspieranego przez Konfederację to proszenie się o wielkie kłopoty i szybki upadek, ponieważ całkowicie rozwiązuje ręce politykom Konfederacji dla dowolnego mówiąc delikatnie nacisku we własnych interesach. Z drugiej strony zaproszenie ich do Koalicji jest niewiele lepsze, ponieważ Konfa oczywiście ogłosi przetarg ofert od obu stron na zasadzie - kto da więcej i zgodzi się na ostrzejszy dyktat.
Jak zawsze, także w przypadku współpracy z Konfederacją są rzeczy ważne i ważniejsze, a także wręcz zasadnicze. Stanowi ona konglomerat rozmaitych ugrupowań prawicowych, w tym ultraliberalnych gospodarczo, a także niechętnych, a nawet wręcz odrzucających Unię pod hasłami super patriotycznymi. Niestety grupuje również organizacje wprost nacjonalistyczne, jednak prawdziwy problem stanowią zwolennicy Brauna oraz częściowo Korwi-Mikkego, otwarcie opowiadający się za przyjęciem opcji azjatyckiej i popierający rosyjską agresję na Ukrainę pod pretekstem "walki z banderowcami", po cichu z Żydo-banderowcami. Przy czym jest OCZYWISTE, iż jakiekolwiek porozumienie z Frakcją Azjatycką jest niemożliwe z wielu powodów. Przyjęcie jej do rządu automatycznie ogromnie pogorszy nasze stosunki z Sojusznikami, nie mówiąc o Ukraińcach i bardzo osłabi naszą pozycję w walczącej z Rosją Koalicji ponad 50 państw (nawiasem mówiąc stanowiącej największą globalną potęgę) i bardzo ułatwi zwalczanie naszych interesów przez rozmaitych "życzliwych", których nikomu zresztą nie brakuje. Może również spowodować rozpad samej Opozycji, gdyż część jej polityków nigdy nie zgodzi się na tak hańbiący krok, a i opór społeczny może być bardzo poważny, a to wszystko w obliczu ogromnych trudności politycznych i gospodarczych oczekujących na nowy rząd.
W tej sytuacji widzę jedyne wyjście, polegające na wezwaniu normalnych przywódców Konfederacji, jak Bosak, Winnicki czy Mentzen do konkretnej deklaracji, po której stronie zasadniczego, najważniejszego dla Polski podziału stoją i wyciągnięcia z tego naturalnych konsekwencji, czyli pozbycia się Brauna ze swoich szeregów, ponieważ Mikke jest już znacznie mniej niebezpieczny. Musi to być zasadniczy warunek wszelkich rozmów o późniejszym sojuszu czy koalicji dla utworzenia rządu. Oczywiście istnieje niebezpieczeństwo, iż Prezes Kaczyński dla ratowania swojej władzy włączy do rządu Konfederację wraz z Braunem, nie zważając na jego "kryszę", ale to niech już spadnie na jego sumienie i odpowiedzialność wobec Polaków oraz historii...
Przy czym oceniam, że pozostałe zagrożenia ze strony oczyszczonej z Frakcji Azjatyckiej Konfederacji będą łatwiejsze do rozwiązania. Wiadome jest, że normalni radykalni, szczególnie młodsi politycy po zderzeniu się bezpośrednio z Realem potrafią dopasować się w praktyce rządzenia do panujących warunków, co najwyżej dążąc do ich zreformowania, a przynajmniej mam taką nadzieję. Również pewnym pozytywnym argumentem za rozmowami jest próba nawiązania kontaktu z dużą grupą energicznej młodzieży, zaangażowanej w politykę, stanowiącej chyba najważniejszą grupę wyborców Konfederacji. Nawiasem mówiąc, mało która inna partia może się takim sukcesem pochwalić...
Inne tematy w dziale Polityka