Największym sukcesem ukraińskiej propagandy jest ukazanie wojny z Rosją jako pojedynku ukraińskiego Dawida ze straszliwym rosyjskim Goliatem, w co uwierzył cały świat. Nic dziwnego, zważając na kilkukrotną przewagę Rosji w liczbie ludności, potencjale gospodarczym, już nie mówiąc o wielkości terytorium czy zachowanych zasobach wojennych po upadłym Imperium. Tymczasem w Realu wiosny 2023 r. prawda wygląda ciut inaczej.
Realnie na froncie liczba walczących żołnierzy ukraińskich w stosunku do rosyjskich wynosi 1,5 :1 i to lepiej wyszkolonych, zaopatrzonych a nawet uzbrojonych. Pozornie brzmi to absurdalnie, dopóki nie zrozumiemy, iż w warunkach totalnej wojny na wyniszczenie front jest tylko jedną plansz, na której walczą dwa PAŃSTWA, zaś wygrywa to, które potrafi lepiej szukać sojuszników, sprawniej mobilizować gospodarkę oraz społeczeństwo no i czyja władza jest zwyczajnie bardziej skuteczna. Dlatego też jeszcze rok temu Rosja dysponująca przewagą zaskoczenia i ogromnych zapasów sprzętu oraz amunicji po Sojuzie miała wielką szansę zwycięstwa nad faktycznie osamotnioną w walce Ukrainą (gromkie słowa słowa oburzenia świata raczej mało się liczyły). Na szczęście dzięki głównie fatalnemu dowodzeniu Rosjanie stracili swoją szansę, a potem do gry wszedł Zachód...
Od lat w moja ocena faktycznych możliwości militarnych rosyjskiego wojska streszczała się do maksymy - z piasku nahajki nie ukręcisz (w bardziej cenzuralnej wersji:-)), po prostu było jasne, że powszechna zgnilizna wszystkich obszarów państwa Putina MUSIAŁA uderzyć również w rosyjską armię, cudów nie ma. Jednak nawet ja ze swoim krakaniem nie myślałem, jak bardzo jest rozwalona wojskowa sprawność państwa i samego wojska. Tutaj leży odpowiedź na zagadkę, dlaczego Rosja z wielomilionowym teoretycznie potencjałem mobilizacyjnym nie potrafi wysłać na front więcej żołnierzy od Ukrainy. Najważniejszą częścią tej odpowiedzi jest cyfra 10 : 1, ponieważ dla obsługi jednego żołnierza frontowego potrzeba zmobilizować co najmniej 10 ludzi na zapleczu, którzy produkują, remontują i dostarczają całość potrzebnego wyposażenia wraz z bronią i amunicją, paliwami, żywnością itd. Tymczasem okazało się, że rosyjscy Czynownicy zwyczajnie nie potrafią zmobilizować i pokierować tak wielką armią ludzi na zapleczu, potrzebną do wygrania wojny, to znacznie przekracza ich możliwości.
Od wieków Rosja słynęła ze swoich żołnierzy, którzy nacierali masami, prawie nieczuli na najgorsze straty i z okrzykiem - umrzem, rozweselim Cara lub - za Radinu, za Stalina ! przełamywali każdą obronę. Generałowie z zimną krwią wykorzystywali przewagę w liczebności, zaś straty kwitowali krótko- baby nowych narodzą... nic więc dziwnego, że i współcześni dowódcy rzucają Rabów do "mięsnych szturmów", z których mało kto wraca, zapominając o małym drobiazgu, że tym razem mają MNIEJ ludzi od przeciwnika. Zresztą inaczej nie umieją, a są pewni, iż dwudziestoletnia tresura Sovków dostarczy im dowolną liczbę "jednorazowych bohaterów". Dotąd ten system działał w miarę bezbłędnie, jednak najnowsze wypadki wskazują, że i ten wojenny dogmat zaczyna się kruszyć.
Od paru dni pod Bachmutem dochodzi do masowych dezercji, gdy żołnierze pierwszy raz uciekają z okopów jeszcze PRZED ukraińskim natarciem. Zaczęło się od 72 BZmot., ale najwyraźniej rozszerza się na inne jednostki. Na razie nie znamy dalszej skali zjawiska, natomiast przyczyny są dość oczywiste. Mimo wszytko Sovki mają już inną mentalność od dawnych Rabów i trochę więcej myślą, zaś Władza zawaliła robotę propagandową, nie umiejąc wytłumaczyć, PO CO właściwie mają iść zabijać i umierać na Ukrainę. Zeszłoroczne hasło - idźcie rabujcie, to wszystko wasze ! w warunkach strategicznej defensywy straciło całą atrakcyjność, a nowego nie ma. Religijny mit Batiuszki Cara wali się właśnie na oczach Narodu, tym bardziej, że Putin popełnia jeden za drugim kardynalne błędy. Gdy miesiąc temu Putin nie zareagował na brutalną napaść Girkina, który nazwał go łochem, szmatą, kazał się zamknąć i straszył losem Kadafiego lub Saddama, nazwałem to początkiem końca Carka. Teraz zwykły oprych Prigożyn bezkarnie rzucił mu wyzwanie, sugerując zastąpienie na tronie, również bez odzewu, a to jest grzech śmiertelny każdego szanującego się dyktatora. Do tego doszły wręcz absurdalne obchody 9 maja, czyli naczelnej sakralnej Rocznicy Zwycięstwa w Wojnie Ojczyźnianej z paradą JEDNEGO T-34-85 na Placu Czerwonym !
Oficerowie nadal traktują mobików jak jednorazowe bydło w najlepszej tradycji rosyjskiej armii, a teraz doszła następna okoliczność, gdy do domów wracają pierwsi weterani, głównie ranni i inwalidzi, dotąd ok. 50 tys. Wcześniej obiecywano im złote góry, w Realu wypłaca się im jałmużnę 3 tys. rubli /miesiąc, czyli poniżej 200 zł. Na dokładkę czynownicy traktują ich "po rosyjsku", tradycyjnie pomiatając bez litości. No więc, jeszcze raz - ZA CO mają ginąć rosyjscy żołnierze, na obcej ziemi i w imię jakich wartości ? No i oczywiście ZA KOGO ? Czy jest jakiś WÓDZ, który by poprowadził "wiarę" na bój ? Szczur bunkrowy Putin, który się całkowicie skompromitował w toku małej, błyskawicznej Operacji Specjalnej ? Czy Szojgu, Gerasimow i inni kompletnie niekompetentni rosyjscy generałowie ?
Oczywiście nie wiemy, jaki wpływ na nadchodzące walki wywrze kardynalna zmiana mentalności Mobików, jednorazowych bohaterów. Być może generalicja potrafi terrorem opanować próby dezercji, ale podejrzewam, że oglądamy początek bardzo ciekawych czasów dla Rosji i jej panów. W końcu powinniśmy pamiętać o roku 1917, gdy Carat zrobił wszystko, aby przegrać wojnę na froncie z Niemcami. Identycznie Czekiści Putina robią co mogą, aby przegrać tą wojnę z Ukrainą, a faktycznie całym Zachodem. Parę szczegółów dla lepszej orientacji - Rosjanie bardzo liczyli na dostawy amunicji z Korei Płn., jak dotąd nie dostali ani jednego pocisku. Bardzo możliwe, że po otwarciu koreańskich strategicznych składów okazało się, że większość amunicji nie nadaje się do użytku, w końcu w białoruskich, podobno b. porządnych składach 40 % amunicji wybrakowano. Chiny bez porównania więcej dronów sprzedają Ukrainie niż Rosji. Rosjanie cały czas czekają, kiedy Ameryce skończą się finanse na dostawy sprzętu, tymczasem jest to najtańsza wojna, jaką od dekad toczą USA. Jak dotąd zainwestowali ok. 37 mld $, co na pewno zaimponowało jednemu gościowi, który kupił sobie jedną firmę za jedyne 44 mld $ :-). Tymczasem Rosja nawet oficjalnie licząc, wydaje dziennie na wojnę 1,2 mld $, gdy wpływy z eksportu spadły ponad 50 % wobec 22 r.
No cóż, proponuję nabrać cierpliwości i zapasu popcornu...
Inne tematy w dziale Polityka