Z geograficznych uwarunkowań wynika jasno, że istnieją dwa zasadnicze korytarze transportowe (strategiczne) łączące Centralną Europę ze Wschodnią. Pierwszy z nich na północy prowadzi z Berlina przez Warszawę do Moskwy, drugi na południu łączy Kraków z Kijowem i dalej na Kursk, zaś między nimi leży Polesie, dawniej nazywane popularnie Błotami Pińskimi, zupełnie nienadające się dla działań wojennych. Nic więc dziwnego, że od wieków wszystkie kampanie wojskowe używały tych korytarzy, z których ważniejszym był jednak północny.
Nazwa - Wrota Smoleńskie wzięła się z jedynej ważniejszej przeszkody na całej jego długości, czyli Dniepru, na wschodnim brzegu pilnowanego przez Smoleńsk, klasyczne miasto-twierdzę. Od utraty Smoleńska przez I RP zaczął się okres przewagi Moskwy, który zakończył się Rozbiorami. W najnowszej rundzie Naszej Wielkiej Gry z Moskwą o dominację w Europie Centralnej między nami leży klasyczne państwo buforowe, czyli Białoruś, sięgające na wschodzie pod Bramę Smoleńską. Obecnie Białoruś rządzona twardą ręką przez Łukaszenkę podlega Rosji i udziela wszechstronnej pomocy w jej agresji przeciw Ukrainie, poza bezpośrednią walką zbrojną. Niemniej przebieg wojny Rosji z Ukrainą i pośrednio z Zachodem skłania do opracowania planów usunięcia Łukaszenki i pomocy Białorusinom w powrocie do Europy.
Jedno jest oczywiste - nie ma mowy o żadnych operacjach przeciw Łukaszence i jego KGB, dopóki Rosja nie przegra z kretesem wojnę, co najprawdopodobniej zakończy się upadkiem Putina i ciężkim kryzysem politycznym. Dopiero wtedy otworzy się dla Nas okno możliwości, które grzech by było przegapić. Dla jasności, o ile Ukraina stanowi centrum decyzji strategicznych dla szeregu mocniejszych od Nas graczy, z którymi mamy kiepskie szanse w sporze politycznym i inwestycyjnym, to Białoruś znajduje się na poboczu i tak naprawdę interesuje głównie Polaków (no i Litwinów, jeszcze słabszych). Na szczęście mamy sojuszników, żywotnie zainteresowanych w ochronie swojej północnej granicy, aby już nie powtórzył się Rajd na Kijów, czyli Ukraińców.
O wyniku wojny na Ukrainie rozstrzygną Wojenne Fabryki, gdy wielokrotnie potężniejszy od Rosyjskiego przemysł Zachodu, a szczególnie Ameryki zaleje front paroma milionami pocisków, nie licząc coraz większej ilości nowoczesnego ciężkiego sprzętu, na który Rosjanie nie mają żadnej odpowiedzi. To jest zależne tylko od determinacji, której na pewno nie zabraknie i czasu, w którym te Fabryki rozkręcą produkcję na poważnie. Ogromna większość analityków, w tym rosyjskich przewiduje rosyjską klęskę w ciągu roku (dyskusja o terminie i przebiegu kryzysu jest osobnym tematem), dlatego chyba już czas zastanowić się wstępnie o przyjęciu konkretnej strategii, aby znów nie miotać się, nadrabiając stracony czas.
W razie rozpadu struktur państwa rosyjskiego Łukaszenka stanie w obliczu osobistej klęski i praktycznie pewnej zdrady swoich "wiernych" pracowników na wzór Mussoliniego, którego obalił marszałek Badoglio czy Janukowicza, porzuconego dosłownie w ciągu jednej nocy. Tym bardziej, iż od razu skończy się także wsparcie finansowe, ratujące zrujnowaną białoruską gospodarkę. W tej sytuacji optymalną strategią będzie załatwienie mu ucieczki do wybranego miejsca azylu z zapewnieniem "listu żelaznego" przez Anglosasów. Oczywiście będzie to bardzo niesprawiedliwym rozwiązaniem, ratującym masowego mordercę i tyrana Narodu, jednak w ten sposób możliwe stanie się przejęcie Białorusi przez opozycję bez dodatkowego przelewu krwi, a jestem pewien, że Baćka zapędzony do kąta będzie walczył do końca, to nie jest tchórz Janukowycz !
Jeśli wariant polityczny nie wypali, pozostaje operacja wojskowa w warunkach potencjalnego chaosu. Czołem ofensywy powinni być Białoruscy Ochotnicy, walczący w obronie Ukrainy (jak pułk Kalinowskiego) wsparci przez oddziały ukraińskie skierowane przeciw Rosjanom na Białorusi no i przez wszelką możliwą pomoc ze strony Polski i innych zainteresowanych państw. Pomoc nie tylko w sprzęcie, ale też "prywatnych ochotników" ratujących Białorusinów. Efekt operacji będzie zależał od oficerów i żołnierzy białoruskiego wojska, jeśli poprą z rozmaitych zresztą względów Wyzwoleńczą Operację, zakończenie może być tylko jedno, szczególnie jeśli zagwarantuje się Rosjanom na Białorusi swobodny powrót do kraju. W przeciwnym wypadku, gdy rządowe wojska podzielą się na dwa wrogie obozy, będzie krwawo i paskudnie, ale nawet wtedy w sumie Białorusini wygrają swoją przyszłość, więźniowie wyjdą na wolność, choć część katów odpowie za zbrodnie, a ludzie będą mieli nadzieję na odbudowę życia.
Oczywiście Zwycięstwo będzie dopiero początkiem ogromnej, wieloletniej walki o odbudowę kraju, powrotu do Europy i stworzenia w miarę normalnego nowoczesnego państwa. Na szczęście Białorusini mają wielki potencjał społeczny, zaś naszym celem musi być możliwie wielka i wielostronna pomoc, polityczna, edukacyjna, gospodarcza no i militarna dla przebudowy wojska, gruncie rzeczy jeszcze ważniejsza, niż Ukraińcom. Chętnym do pomocy i rozszerzenia wpływów na Ukrainie nie zabraknie, w końcu potencjał rozwoju gospodarczego mają wielokrotnie większy niż na Białorusi, uwzględniając przewidywane zasoby cennych surowców. Musimy jednak pamiętać, że wsparcie demokratycznej, europejskiej Białorusi leży w centrum naszej Racji Stanu, choćby dlatego, iż znów wrócimy pod Bramę Smoleńską...
A przy okazji pojawi się inny, bardzo ciekawy problem - co zrobić z Enklawą wokół Kaliningradu ? Tu dopiero zacznie się droga po polu minowym, prawda ? :-)
Inne tematy w dziale Polityka