Właśnie XX Zjazd KPCH dokonał koronacji Cesarza Xi, co jest świetną wiadomością dla całego Zachodu jak i dla Nas. I wcale nie jest to paradoks !
W gruncie rzeczy na podstawowym poziomie wiele spraw jest prostych jak konstrukcja cepa. Jak tłumaczę od wielu lat, dyktatorski system kierowania państwem w końcu ZAWSZE jest gorszy od demokratycznego i to z dwóch powodów. Po pierwsze dyktator, szczególnie kiepski mniej się słucha prawdziwych, niezależnych ekspertów (woli podlizujących się mu dworaków i potakiewiczy), a przez to popełnia więcej błędów. Po drugie system demokratyczny potrafi znacznie lepiej naprawiać błędy, choćby poprzez wymianę decydentów, którzy do nich dopuścili. Wprost krystalicznie czysty przykład takiego państwa pod rządami głupiego i zachłannego na forsę i władzę dyktatora przedstawia Rosja Putina.
Cesarz Xi idzie dokładnie w ślady Carka, zresztą mają bardzo podobne osobowości małych, zakompleksionych ludzi o jedynym talencie do intryg personalnych. Dla obu głównym marzeniem jest nieograniczona władza bez wszelkiej odpowiedzialności a przez to konieczność niszczenia wszystkich zagrażających tej władzy ludzi. Widać przy tym wyraźnie, że idolem Xi jest Mao z całym kultem podobnym do religijnego i niczym nieograniczoną władzą. Będzie więc dążył do dorównania idolowi bez oglądania się na szkody dla Chin.
Tymczasem Chiny pierwszy raz od upadku następców Mao znalazły się w obliczu zasadniczych problemów w rozwoju i to zarówno w polityce wewnętrznej jak i zagranicznej. Także pierwszy raz od reform genialnego Denga tempo wzrostu PKB jest mniejsze niż USA, a strategia walki z Covidem zakończyła się klęską. Zamiast zaszczepić naród przy pomocy skutecznych szczepionek zachodnich koncernów, Chińczycy woleli stosować własne, nic niewarte a jako główny oręż przeciw pandemii stosować lokdauny całych metropolii, podrywając ekonomię państwa i jego wiarygodność jako dostawcę wszelkich dóbr przemysłowych. Kolejnym może jeszcze gorszym nieszczęściem jest błędna strategia gospodarcza oparta na wprost szaleńczym tempie rozbudowy infrastruktury za tanie kredyty, co prowadzi do ogromnego marnotrawienia środków na zupełnie niepotrzebne szosy, budynki, fabryki itd. Jednak Chińczycy wpadli w pułapkę, ponieważ budowa nowych obiektów infrastruktury stanowi do 40 % obrotów gospodarki i ich zatrzymanie doprowadzi do masowego bankructwa zadłużonych po uszy firm, a także bezrobocie dziesiątków milionów ich pracowników. Co prawda kontynuacja takiej straceńczej polityki doprowadzi do kolapsu banków, które udzielają firmom kredytów będących bardziej darowiznami.
Kolejnym złudzeniem Cesarza i jego kamaryli jest przekonanie, że Chińczycy są tak głupim ludem, iż można bezkarnie coraz mocniej trzymać ich za twarz za pomocą powszechnej inwigilacji i masowych represji za nieposłuszeństwo. Co prawda Azjaci wykazują znacznie większa cierpliwość, jednak jakość ich pracy, szczególnie twórczej w takim quasi niewolniczym systemie musi regularnie spadać, szczególnie przy tak rozwiniętej komunikacji globalnej. W nowoczesnym społeczeństwie, bez którego jest niemożliwa jakakolwiek rywalizacja z Zachodem, nie można całkowicie odciąć ludzi od informacji z zewnątrz i w efekcie porównywania własnego życia ze swobodnymi krajami. A to z kolei musi obniżać sprawność nauki i techniki chińskiej w konfrontacji z resztą świata.
Na arenie globalnej totalna kompromitacja najbliższego wasala Chin uderzyła również w ich reputację i dalsze plany zabrania hegemonii Amerykanom. Praktyka pokazała, że wojsko uzbrojone i zorganizowane według posowieckich standardów jest zwyczajnie bezradne wobec NATO-wskich armii, szczególnie USA. A przecież Armia chińska nadal nie odeszła od tych standardów i w rezultacie czeka ją długa, trudna i strasznie kosztowna operacja przechodzenia na sprzęt i organizację kopiujące zachodnie osiągnięcia.
Prawdziwa katastrofa leży gdzie indziej - Rosja napadając na Ukrainę i faktycznie wypowiadając wojnę Zachodowi wreszcie obudziła słodko drzemiących po wygraniu Zimnej Wojny zachodnich polityków. Decydenci nagle zrozumieli, że skończyła się "dolce vita" i z wielką niechęcią przestawili się na tryb wojenny myślenia i oceny sytuacji. A ta zmiana paradygmatu dotyczy też Chin ! Chiny w pełnej mierze korzystały z lekkomyślności czy wręcz głupoty zachodnich elit, dla których biznesy z "fabryką świata" były ważniejsze od zagrożeń wywołanych coraz większą ambicją i ekspansją Chin na świecie. Na dokładkę odszedł najlepszy sojusznik w chińskiej walce o dominację na świecie, czyli Prezydent USA Trump. Jego polityka zrywania sojuszy i umów z koalicjantami Ameryki skutkowała pozostawieniem ich na łup Chin, co w konsekwencji postawiłoby osamotnioną Amerykę wobec gwałtownie rosnącej potęgi Chin.
Obecnie Putin swoją kretyńską agresją zjednoczył Zachód jak nigdy od czasów Zimnej Wojny, a co gorsza reaktywował Centrum Decyzyjne Zachodu, które może użyć całej potęgi Zachodu do realizacji uzgodnionej strategii. A wobec tej potęgi Chiny z przestarzałą armią i wielkimi wewnętrznymi problemami są zwyczajnie bezradne, stąd np. próba podboju Tajwanu byłaby rodzajem wyrafinowanego samobójstwa.
Największe zagrożenie dla globalnych chińskich interesów i ambicji dopiero nadejdzie, gdy ta albo raczej następna administracja Amerykańska zdecyduje sie wreszcie utworzyć PATO, czyli antychińską Koalicję zarówno wojskową jak i gospodarczą, przy czym najgorsze może być świadome pogłębienie już rozpoczętej polityki przenoszenia produkcji z Chin do swoich sojuszników we Wschodniej i Południowej Azji. Oczywiście nie jest to krótki ani lekki proces, wprost przeciwnie, ale Chiny, pozbawione naprawdę liczących się sojuszników mogą zostać w ten sposób zdegradowane na zawsze...
A na koniec coś o naszych baranach - jest oczywiste, że dla Polski Ameryka, szerzej Anglosasi są najlepszym sojusznikiem i gwarantem naszego bezpieczeństwa, dlatego MUSIMY popierać ją w zmaganiach z każdym rywalem, w tym Chinami. Chiny ani nie chcą, ani nie mogą zapewnić nam bezpieczeństwa i to warunkuje wszelkie dalsze stosunki. Dlatego jedyną sensowną strategią jest dla Polski prowadzenie z nimi biznesów w ramach ogólnego Sojuszu z Zachodem, wiadomo czym się kończy siedzenie na dwóch stołkach.
Inne tematy w dziale Polityka