Uwaga, swój tekst oparłem w znacznej mierze na bardzo dobrych analizach Jarosława Wolskiego na YouTubie, serdecznie polecam.
Wiadomo, że prorokowanie to mało ścisła sztuka, wystarczy zobaczyć prognozy pogody IMGW, tym razem jednak oceniam, że okoliczności wymuszą z dużym prawdopodobieństwem prognozowane poniżej wydarzenia. Po prostu dla armii ukraińskiej otworzyło się "okienko", jakiego więcej już nie otrzyma, dlatego wedle mojej oceny MUSI podjąć generalną ofensywę i to w paru kierunkach naraz a obecnie oglądamy typową ciszę przed wielką burzą (co prawda pełną bombardowań cywilnej ludności na Ukrainie).
Sytuacja wyjściowa - Ukraińcy zaczęli znacznie wcześniej masową mobilizację, stąd zdążyli przygotować i przeszkolić odwodowe wojska przy znacznej pomocy Zachodu w sprzęcie i instruktorach. Ocenia się je na ok. 20 nowych brygad operacyjnych uzupełnionych przez ok. 20 brygad OT i jest to praktycznie szczyt obecnych możliwości państwa. W tym czasie Rosjanie dopiero zaczęli swoją, na dokładkę tradycyjnie osiągnęli niemiłosierny bardak, dlatego pierwsze większe nadające się do użycia oddziały mogą pojawić się na froncie w ciągu kilku tygodni. Potem jednak zacznie spływać ich coraz więcej, a planują wprowadzić w przyszłym roku do boju do miliona nowych żołnierzy. Zasoby ludzkie spokojnie na to pozwolą, największy problem będzie ze sprzętem i wyposażeniem, niemniej skala wojny zwiększy się radykalnie.
Za parę tygodni zaczyna się "razputica", gdy czarnoziem nasycony długimi deszczami zamieni się w nieprzejezdne bagno, co znakomicie zablokuje wszelkie próby ofensywy i do tego czasu trzeba zdobyć jak najwięcej terenu, aby przygotować się do bardzo trudnej dla żołnierzy kampanii zimowej. Co więcej, uszkodzenie mostu Kerczeńskiego ograniczyło dostawy wojskowe na front południowy poprzez Krym o ok. połowę i warto by było wykorzystać tę okazję. Zresztą sądzę, że termin uderzenia w most nie jest przypadkowy i nie chodziło tylko o "prezent na urodziny Putina" :-). Jednak Rosjanie intensywnie zabrali się do remontu i pewnie w ciągu paru tygodni go naprawią, choćby prowizorycznie, dlatego znów trzeba wykorzystać "okienko".
Co ciekawe, Ukraińcy w obu ofensywach na Południowym i Północnym froncie użyli jednostki dotychczas tam walczące, trzymając całą siłę nowo sformowanego wojska w odwodzie, a jest to mniej więcej 6 dywizji ! Dla porównania całe nasze wojsko lądowe liczy niecałe 4 dywizje...jedynym więc logicznym wytłumaczeniem jest przygotowanie do znacznie większej operacji, przeprowadzonej w najbliższym czasie, póki rosyjskie wojska na froncie są osłabione, a pogoda pozwala na swobodne działania. Dość oczywiste są też kierunki uderzeń, czyli dokończenie wyzwalania okolic Chersonia na południu oraz na północy dalszy rajd w kierunku Starobielska i dalej Ługańska. Przy okazji polecam dobrą mapę dla orientacji w przebiegu wojny - liveuamap.com/ru.
Jednak powszechnie oczekuje się na zasadnicze uderzenie w celu przerwania korytarza łączącego Krym i Chersoń z Donbasem, czyli z Zaporoża w kierunku brzegu Morza Czarnego, np. na Berdiańsk lub Mariupol. Problem w tym, że Rosjanie również o tym wiedzą i skoncentrowali na tym kierunku wszystkie swoje odwody, nawet za cenę osłabienia skrzydeł. Nie ma więc mowy o osiągnięciu zaskoczenia strategicznego, a nawet operacyjnego i walki zapowiadają się wyjątkowo ciężkie z mnóstwem ofiar. Tyle że im później Ukraińcy podejmą atak, w tym gorszych warunkach będą działać, "okienko" czasu robi się bardzo wąskie.
Znacznie trudniejsze będzie przewidzenie dalszych wydarzeń na Białorusi. Widać, że Putin stracił do Baćki resztki cierpliwości i postanowił siłowo wciągnąć go do wojny, aby wykorzystać białoruskie zasoby w ludziach i sprzęcie, zresztą przy jego rozpaczliwym oporze. Sądzę, że tym razem Rosjanie nie powtórzą poprzedniego błędu i zasadnicze uderzenie z terenu Białorusi skierują nie na Kijów, tylko wzdłuż naszych granic, aby odciąć Ukrainę od Zachodniej pomocy. Wiadomo też, że wojsko Białoruskie nie ma ochoty ginąć za Putina i jego zbrodnicze manie, co dotąd blokowało wszelkie plany Rosjan. Można jednak przypuścić, że znaleźli na to sposób.
Do walki Rosjanie planują skierować tylko część wojska Białoruskiego, co do którego mają większe zaufanie, głównie mieszkańców wschodnich terenów Białorusi, wymieszanego z Rosjanami we wspólnych oddziałach. Resztę praktycznie rozbroją i zostawią w koszarach pilnowanych choćby przez własną Rosgwardię, zaś przejęty sprzęt i uzbrojenie dadzą nowo zmobilizowanym rosyjskim jednostkom. Jednak na to potrzebować będą jeszcze sporo czasu, dlatego mimo szczerych chęci nie będą gotowi do większej ofensywy przed zimą. No chyba, że sytuacja na froncie stanie się tak ciężka, iż trzeba będzie rzucić wszystko, co posiadają aktualnie na Białorusi, aby odciągnąć choć część wojsk Ukraińskich.
Przy wszelkich prognozach na temat frontu Białoruskiego musimy pamiętać o tych dodatkowych 20 brygadach OT, nawet ze słabszym uzbrojeniem i ciężkim sprzętem jest to potężna siła, zdolna do rozbicia wszelkich sił, jakie mogą Rosjanie ześrodkować na Białorusi. Co więcej, sądzę, że po pobiciu agresorów mogłyby wejść na Białoruś, aby zainstalować tam proukraińskie i prozachodnie władze, korzystając szeroko ze wsparcia Białorusinów. No ale to już zupełnie inna historia, zależna bardziej od decyzji politycznych niż wojskowych rozstrzygnięć.
O ile jestem przekonany, że moja analiza jest prawidłowa, to decyzja o wielkiej ofensywie należy do Sztabu Generalnego Ukraińców przy udziale Prezydenta no i oczywiście Sojuszników. To oni najlepiej wiedzą, jakimi zasobami dysponują i jaką mają szansę na zwycięską operację. Nie ulega wątpliwości, że będzie to ich najtrudniejsza decyzja w tej wojnie, na szalę rzucają całość zmobilizowanych sił, lepiej nie myśleć, czym może zakończyć się porażka....
Inne tematy w dziale Polityka