Po upływie roku po zmianie władzy w USA możemy już wyciągnąć pewne wnioski oraz pokusić się o prognozy dotyczące losu byłego Prezydenta Trumpa jak również ocenić Ekipę Bidena.
Jak przewidziałem rok temu, Trump staje się coraz bardziej "osobą prywatną". Z jednej strony jego wrogowie w mediach społecznych starannie blokują mu możność politycznego działania, z drugiej coraz bardziej spada jego wpływ na partię Republikańską i ten trend będzie sie tylko zwiększał. Republikanie otrząsają się z zaczadzenia obcym gościem, który ich znienacka najechał, burząc wygodne układy i wciągając we własne obsesje. Oczywiście Trump nadal posiada wielu wielbicieli, tworzących kapliczkę wzajemnej adoracji, ale życie idzie dalej, zostawiając za sobą byłe emocje. A próby powrotu na pierwsze strony mediów wyglądają coraz bardziej żałośnie...
Jednak decydującym czynnikiem dla dalszych szans Trumpa na powrót do polityki stał się proces w sprawach o nielegalne działania finansowe Trumpa i jego rodziny podczas sprawowania funkcji Prezydenta, wytoczony w Nowym Yorku. Wszystko wskazuje, że oskarżenia dotyczą PRAWDZIWYCH przestępstw, stąd zadanie oskarżycieli staje się znacznie łatwiejsze, a wyrok zapadnie w miarę szybko. To zaś oczywiście zablokuje jego powrót, już nie mówiąc o dalszych kłopotach prawnych. Oczywiście jest to fatalna wiadomość dla naszych fanów Trumpa, czyli prawie wszystkich członków Dobrej Zmiany. To se ne vrati...
Trzeba przyznać, że przy całym zysku z usunięcia takiego szkodnika dla amerykańskich globalnych interesów, potwierdziło się wiele obaw wysuwanych wobec samej osoby Bidena i jego zdolności przywódczych. Stary i znużony Biden jest antytezą prawdziwego Lidera, zdolnego na natchnienia swojej Ekipy, a także społeczeństwa. Co więcej, od początku były poważne obawy o dokończenie kadencji. To było jasne, stąd w samych władzach tak silna pozycja Harris, przyznana jej przez aklamację. Miałem nadzieję, opierając się o doświadczenie i kompetencje członków Ekipy Bidena, iż potrafią zastąpić braki swojego szefa. Jednak po roku doświadczeń Real zaczyna skrzypieć :-)
Obszerniejsze omówienie dokonań Demokratów wymaga osobnego i to dużego tekstu, tutaj zajmę się jednym aspektem, czyli mentalnością decydentów. Otóż przy całym doświadczeniu i kompetencjach to są urzędnicy, którzy potrafią reagować na wydarzenia, natomiast nie sa w stanie kreować wielkich wyzwań. Do tego właśnie potrzeba wielkiego Lidera ! Kogoś takiego jak Kennedy z przełomowym projektem lądowania na Księżycu czy Reagan wygrywający Zimną Wojnę wbrew popłakiwaniom przestraszonych urzędasów.
Ameryka znalazła sie w środku kolejnej rundy Wielkiej Gry o globalną Hegemonię, tym razem z Chinami. Przy czym ma po swojej stronie dwa wielkie, wręcz decydujące atuty, które mogą przeważyć wynik rozgrywki, problem tylko w tym, że do ich uruchomienia potrzeba Lidera z wizją i charakterem. Sami urzędnicy, choćby najlepsi są tutaj bezradni. Pierwszym z nich jest utworzenie PATO, czyli wielkiego Sojuszu na wzór NATO, tyle że na kierunku Pacyfiku i Azji obejmującego nie tylko aspekt militarny ale i gospodarczy. Sojuszu skierowanego oczywiście na powstrzymanie Chińskiej Ekspansji. Pisałem o tym nieraz, jednak wygląda na to, że to zdecydowanie zbyt wysoki poziom wyzwania dla obecnej Ekipy.
Drugim atutem o ogromnym możliwym potencjale jest Elon Musk, największy geniusz organizacji co najmniej w XXI w. Jego prywatna firma SpaceX buduje właśnie Straship, czyli statek kosmiczny, który zepchnie wszystkie dotychczasowe jednorazowe rakiety na śmietnik ( lub do muzeów), co da ogromną przewagę Ameryce na najważniejszym polu rywalizacji mocarstw w XXI w. Tymczasem Biden zachowuje się jak obrażony bachor, blokując rozwój Starshipa pod bzdurnymi pretekstami. To znaczy oficjalnie blokują go federalne agencje, ale jest oczywiste, że za przyzwoleniem decydentów w Waszyngtonie.
Demokraci, choć odwrócili kretyńskie decyzje Trumpa prowadzące do osamotnienia Ameryki, nie sa w stanie do końca zrozumieć, że znajdują się faktycznie w stanie IV wojny światowej i MUSZĄ stosować środki wynikające z tego wyzwania, jak to wcześniej czynili wielcy amerykańscy Prezydenci, którzy wygrali poprzednie batalie. Sam stary Biden już nic nie zmieni, dlatego im szybciej odejdzie, tym lepiej. Jeśli zaś i Harris nie dorośnie do wyzwań stawianych przed władzami Ameryki, pozostaje mieć nadzieję , że Republikanie wyłonią nowego Lidera na miarę obecnych trudnych czasów. Tyle że stracimy ( My, Zachód) kolejnych kilka lat drogocennego czasu.
Uwaga - niestety musiałem dokonać barbarzyńskich skrótów, właściwie każdy akapit wymaga osobnej notki, dlatego postaram się bieżący tekst uzupełnić w następnych analizach.
Inne tematy w dziale Polityka