Z chwilą zdobycia (kupienia) władzy Czekiści na Kremlu stanęli w obliczu 3 wielkich zadań strategicznych. Pierwszym z nich było odzyskanie pełnej kontroli nad byłymi Republikami ZSRR w Europie, które ogłosiły Niepodległość, zwłaszcza nad Białorusią i Ukrainą. Z końcowym celem inkorporacji we własne struktury. Drugim identyczne zadanie, ale w Centralnej Azji, zaś trzecim ochrona Syberii, będącej skarbnicą niezmierzonych surowców naturalnych przed stopniowym przejęciem przez Chiny na drodze ekspansji gospodarczej.
W przypadku pierwszego zadania naturalnym rywalem była Europa, a szerzej Zachód, jednak prawdziwym przeciwnikiem Polska, ponieważ tylko Nam zależało naprawdę na ochronie państw buforowych, w końcu toczyliśmy o te Ziemie zaciekłą rywalizację z Moskwą (którą nazywam Wielką Grą) od 6 wieków. W przypadku pozostałych jedynym rywalem były Chiny, które właśnie rozpoczęły wielką ekspansję gospodarczą, a potem polityczną. Ponieważ nawet Czekiści nie wpadli na koncepcję Dwóch Wrogów JEDNOCZEŚNIE (na to trzeba być znacznie większym "geniuszem"), od początku było jasne, że Rosja musi się sprzymierzyć z jednym z tych mocarstw przeciw drugiemu, aby przy okazji ugrać swoje.
Do 2013 r. wszystko wskazywało, że Czekiści, którym przewodził Putin, wybiorą jednak Zachód mimo wielu zastrzeżeń wobec niego. Rosja weszła we wszystkie ważniejsze organizacje, jej Oligarchowie wysyłali do zachodnich banków pracowicie nakradzione pieniądze, kupowali pałace, akcje, wielkie jachty, ich dzieci szły tam do szkół i Uniwersytetów, zaś średnia klasa masowo wyjeżdżała na wakacje. Co więcej, Niemcy i inne europejskie kraje robiły z Rosją świetne biznesy, zaś Prezydent Obama zainicjował Reset, czyli wspólny Sojusz przeciw Chinom. Na Białorusi i Ukrainie rządzili ludzie blisko powiązani z Kremlem, zaś Rosja otrzymała prawo przeprowadzenia Zimowej Olimpiady w Soczi, co było faktyczną Nobilitacją reżimu. Na dokładkę cena ropy stała ponad 100 $/baryłkę i rzeka pieniędzy płynęła na konta Właścicieli Rosji.
Tylko Polacy nie chcieli takiego rozwiązania, całkiem słusznie obawiając się, że na ołtarzu Real Politik zostaną złożone nie tylko ich interesy, ale również Białorusinów i Ukraińców. Wykorzystując program Partnerstwo Wschodnie, polska Dyplomacja doprowadziła do wybuchu, a później zwycięstwa Majdanu w Kijowie i ucieczki nieformalnego putinowskiego Namiestnika z kraju. Szczerze mówiąc, był to faktyczny sabotaż interesów wszystkich pozostałych członków tej Gry.
Tak się złożyło, że wieść o tej klęsce dopadła Putina w chwili największego triumfu, gdy uczestniczył w zamknięciu "osobistej" Olimpiady, którą wygrała rosyjska reprezentacja (potem się okazało, iż dzięki największej aferze dopingowej w dziejach Olimpiad). Miałem okazję oglądać on-line jego twarz w tamtej chwili, momentalnie przybyło mu kilkanaście lat...wtedy nie wiedziałem, że obserwuję punkt zwrotny nie tylko w historii Rosji czy Europy, ale i całego świata. Może winien był ten szok, może głęboki podświadomy strach przed własnymi Sowkami, ale wtedy zapadła decyzja agresji na Ukrainę i zaboru Krymu oraz Donbasu. Przy czym być może uszło by mu to na sucho, w końcu na szali leżały ogromne interesy polityczne i finansowe Zachodu, gdyby nie natychmiastowa akcja polskiego Premiera i szefa MSZ. Dotąd jeździli z wielkim krzykiem po zachodnich stolicach, aż wymusili decyzję ostrej reakcji na zabór ziemi sąsiedniego państwa.
To był ten kamyk, który pociągnął lawinę, aż znalazła się w obecnym miejscu, gdy Rosja, wasal Chin, straszy wojną na Ukrainie cały Zachód, dając do zrozumienia, że potem nadejdzie kolej na następne kraje. Jednocześnie te same Chiny realizując wielki plan Nowego Jedwabnego Szlaku biorą coraz mocniej pod kontrolę kraje Azji Centralnej, wypierając z nich rosyjskie wpływy. Równocześnie oglądamy coraz większa ekspansję chińskiego kapitału oraz ludności na prawie bezludną Syberię, gdzie dokonują rabunkowej eksploatacji jej zasobów, korzystając z rekordowej korupcji miejscowych władz. Czyli Drugie zadanie zostało kompletnie przegrane, zaś trzecie znajduje sie na podobnej drodze, ponieważ potencjał Chin rośnie, zaś Rosji regularnie spada i nie ma żadnych szans na zmianę tego trendu.
A teraz załóżmy, że Putin nie uległ emocjom i przeczekał kryzys na Ukrainie, jak to już raz zrobił, gdy dzięki prez. Kwaśniewskiemu Pomarańczowi zdobyli władzę. Wtedy na zimno poczekał parę lat i dzięki sprawnej robocie KGB wprowadził swojego Namiestnika. Co prawda Rosja by nie miała Krymu, ale za to pełne wsparcie Zachodu w obronie swoich wpływów w Azji Centralnej i oraz suwerenności kremlowskiej władzy na Syberii. Wielki kapitał oraz nowoczesne technologie płynęłyby rzeką z Zachodu a rosyjskie wpływy w Europie Centralnej tylko by rosły, napędzane wspólnymi biznesami. Polska mogłaby tylko patrzeć bezsilnie na rozwój kariery Putina, najcenniejszego gościa w każdej stolicy świata.
Ciekawe, czy Putin, uznany za trędowatego, który musi wymuszać szantażem każde spotkanie, car kraju obłożonego sankcjami, bez żadnego wsparcia w faktycznie rozpaczliwym położeniu lennika bezwzględnego Cesarza, wykorzystującego wszelkie słabości Rosji dla uzyskania przewagi w stopniu, który nigdy by się nie śnił Amerykanom, wspomina utraconą szansę. Mógł być członkiem i to szanowanym największej globalnej potęgi, a jest sam. Wykonuje polecenia patrona, realizując JEGO interesy, ponieważ obecna akcja Moskwy służy odciągnięciu Amerykanów z Pacyfiku, gdzie trwa rozgrywka o Tajwan. Osobiście nie mam nic przeciw temu, a nawet chciałbym zawołać - BIS ! :-)
Tak w nawiasie dodam, że znam też władze innego kraju, które podobnie robią co mogą, aby zostać samemu wobec większego rywala na Wschodzie.
Inne tematy w dziale Polityka