Dla ogromnej większości ludzi Załogowe Loty Kosmiczne to w gruncie rzeczy zabawa dużych chłopców za Nasze, ciężko zarobione pieniądze. Po prostu dzieli je kosmiczna odległość od zwykłych, codziennych problemów czy nawet bieżącej polityki. Tymczasem jestem głęboko przekonany, że przyszłe pokolenia zapamiętają obecną epokę głównie jako czas, w którym Ludzkość wreszcie ruszyła się z "kolebki życia "( co prawda jest to moje osobiste wyznanie wiary :-))
12 kwietnia 1961 r. Człowiek pierwszy raz poleciał w Kosmos, co prawda był to lot na bliską orbitę i bardzo krótki, jednak to wtedy, 60 lat temu zaczęła się Era Kosmiczna. Do wystrzelenia Gagarina na orbitę Rosjanie użyli przerobionej rakiety balistycznej mającej przenosić na Wrogów głowice jądrowe, zresztą w dużej części skopiowanej z rozwiązań niemieckich przy V-2. Zważając na być może największy sukces propagandowy w dziejach ZSRR, który przyniósł lot Gagarina, nieco dziwnie jest usłyszeć, że z początku Biuro Polityczne Partii mocno oponowało przeciw zużywaniu cennego czasu oraz zasobów na jakieś egzotyczne loty, zamiast do budowy rakiet "broniących pokoju".
12 kwietnia 1981 r., czyli 20 lat później, a więc przed 40 laty ( 40 lat minęło, jak z bicza trzasł ) po raz pierwszy wystartował Wahadłowiec Columbia, otwierając program pojazdów kosmicznych wielokrotnego użytku. Do dziś pamiętam entuzjastyczny artykuł w "Przeglądzie Technicznym"o wspaniałych perspektywach otwierających się przed Ludzkością, można było dostać zawrotu głowy ! Tyle, że kolejny raz podniósł łeb paskudny potwór zwany Biurokracją, z dawnej wspaniałej NASA, która w błyskawicznym tempie dogoniła Rosjan i wygrała Wyścig do Księżyca niewiele zostało. W nowym kierownictwie zapanował klasyczny urzędniczy slogan - po co coś zmieniać, skoro i tak pracuje ? W rezultacie mimo oczywistych braków Wahadłowców, których eksploatacja okazała się o wiele droższa od zwykłych jednorazowych rakiet, przez 30 lat trwania programu nie zrobiono NIC, aby ulepszyć i przebudować Wahadłowiec.
Niektóre problemy były nie do usunięcia, np. fakt, iż trzeba było wystrzelić na orbitę ok. 100 ton obejmujących wahadłowiec z ładunkiem, aby faktycznie dostarczyć ok. 25 ton ładunku użytecznego. A więc ze trzy razy mniej, niż w wypadku zwykłej, wielostopniowej rakiety. Chyba największym bólem głowy dla NASA był system ochrony kadłuba przed przegraniem w trakcie powrotu z orbity, polegający na użyciu tysięcy ceramicznych płytek żaroodpornych przyklejanych ręcznie. Niestety do dzisiaj nie jesteśmy w stanie zbudować litego pancerza termicznego. Od początku podchodzono do płytek z wielką nieufnością, co w końcu się sprawdziło, kiedy zginęła załoga właśnie Columbii na skutek odpadnięcia kilku z nich w locie. Coraz wyższe koszty projektu wahadłowców, brak projektu dalszego ich rozwoju po 30 latach no i oczywiście dwie straszne katastrofy w końcu zmusiły NASA do zamknięcia całego programu.
Tego, czego nie potrafiła dokonać państwowa Agencja, wsparta ogromnym budżetem i współpracą z największymi technologicznymi koncernami na świecie podjął się Elon Musk. Obiecał i dotrzymuje słowa, iż doprowadzi do budowy pojazdu kosmicznego w pełni wielokrotnego użytku znacznie tańszego od jednorazowych rakiet. W tym celu Elon Musk ze swoją prywatną firmą SpaceX buduje i testuje Starship, składający się z dwóch stopni, obu mogących być wielokrotnie używanych. Będzie to największa rakieta kosmiczna w dziejach, sam zresztą wielokrotnie o niej pisałem. Okazało sie przy tym, że nadal jest stosowany system ceramicznych płytek żaroodpornych, tylko znacznie ulepszonych.
Starship jest w trakcie intensywnych testów, jak na razie kończących się katastrofami, niemniej Musk bije się w pierś, iż stopień zaawansowania prac jest na tyle wielki, że jeszcze w tym roku zostanie wystrzelony pierwszy zestaw obu stopni, który pozwoli osiągnąć orbitę i powrócić z niej bezpiecznie. Oczywiście w wersji automatycznej, do uzyskania zgody na loty załogowe trzeba wykonać jeszcze dużo startów automatycznych, najpierw testowych, a potem z ładunkiem użytecznym, jak 400 szt Starlinków za jednym razem.
Nie wiem, która data zostanie w końcu uznana za ważniejszą, pierwszy udany automatyczny lot orbitalny, czy pierwszy załogowy, natomiast jest oczywiste, że jego znaczenie dla otwarcia drogi dla podboju słonecznego Systemu Planetarnego będzie być może większe, niż data 12 kwietnia.
Inne tematy w dziale Technologie