Opowieść o Imperium Lechickim , rządzonym przez Słowian wywołuje wiele zażartych dyskusji. Dlatego proponuję na spokojnie przyjąć ją jako hipotezę naukową i przeprowadzić analizę zjawiska. Analizę można podzielić na kilka działów, co ułatwi orientację:
Imperium - skoro Lechici stworzyli Imperium i to potężne, musieli spełnić parę warunków, bez których żadne Imperium istniejące w naszej erze nie mogło zaistnieć. PISMO - najważniejszy sworzeń każdego mocarstwa, trwającego dłużej, niż parę pokoleń. Rzecz w tym, iż o ile na poziomie Cywilizacji plemiennej, obejmującej ograniczoną ilość ludzi można się obejść ilością wiedzy, którą może zapamiętać ludzki umysł, to każda większa organizacja wymaga zbierania i przetwarzania bez porównania większej ilości informacji. Dlatego musi istnieć grupa administratorów zarządzająca państwem przy pomocy pisma i matematyki, koniecznych choćby przy zbieraniu podatków. Klasycznym tego przykładem jest Imperium Mongolskie. O ile z podbojem kolejnych krain i wyrzynaniu miast Mongołowie świetnie sami sobie dawali radę, to zaraz po podboju zorientowali się, że administracja zdobytym Imperium jest niemożliwa bez wykształconych kadr. W rezultacie musieli zatrudnić Chińczyków czy Muzułmanów, których jeszcze niedawno wybijali. PIENIĄDZ, HANDEL MIĘDZYNARODOWY - kolejne atrybuty, których żadne, istniejące wiele wieków Imperium nie może pominąć.
Otóż w przypadku Wielkiej Lechii, mimo że miała istnieć przez wieki na obszernym terytorium, nie mamy żadnego artefaktu potwierdzającego istnienie takich atrybutów.
Słowianie - Pierwszy raz Słowianie jako konkretna, odrębna grupa plemion ze wspólnym językiem została opisana w cywilizowanym świecie na V i VI w.n.e, konkretnie w Bizancjum. Znajdowali sie na stosunkowo niskim poziomie rozwoju, ewidentnie zapóźnionym nawet w stosunku do Germanów, którzy właśnie zdobywali Zachodnie Cesarstwo. Jeszcze przez wieki nie potrafili zbudować własnego państwa, przez co koczownicze plemiona w rodzaju Awarów, Bułgarów czy Madziarów łatwo ich pobijały. Pozostaje więc pytanie, jakim cudem potomkowie władców potężnego wielowiekowego Imperium utracili wszelką wiedzę i umiejętności niezbędne dla jego istnienia.
Watykan - wielu zwolenników hipotezy oskarża właśnie Watykan o zacieranie wszelkich świadectw istnienia Wielkiej Lechii w ramach walki ideologicznej z Pogaństwem. Problem w tym, że ogromna większość informacji o Słowianach pochodzi ze źródeł Bizantyjskich i Arabskich, co nie jest takie dziwne, skoro główny kierunek ekspansji Słowian szedł na południe Europy. Stąd Watykan nie miał żadnych możliwości, aby to czynić w obcych a nawet wrogich mu państwach. Zresztą Kościół Katolicki był tylko częścią nowej, znacznie sprawniejszej od Plemiennej, Cywilizacji Łacińskiej, która wchodziła na nasze tereny z Europy Zachodniej.
Wandale - czasem padają stwierdzenia, iż Wandale, plemię które szczególnie wbiło się w pamięć Rzymian z racji swojego łupiestwa, mogło być Słowianami. Nie ma na to żadnych dowodów, a nawet wręcz przeciwnie. Wszystkie istniejące źródła traktują ich jako kolejne barbarzyńskie, Germańskie Plemię, niczym się nieróżniące od pozostałych, zajmujących resztki Cesarstwa. Jeśli nawet wyruszyli jako "drodzy goście" z obecnych terenów Polski, też to o niczym nie świadczy. Po prostu na tereny opuszczone przez nich weszły od wschodu kolejne fale migracyjne, tym razem już naszych przodków, którzy podbili resztę leni, którym się nie chciało ruszyć z miejsca.
Królowie i mity - Każda Cywilizacja nie dysponująca pismem nie ma możliwości pozostawienia po sobie konkretnych informacji, już po paru pokoleniach na zawsze znikają imiona królów, wielkie czyny czy osiągnięcia. Dobrym przykładem jest historia naszych przodków tworzących początki większych państw w IX w. Już po ok. 200 latach, nim powstały pierwsze pisane kroniki, z przebogatej i fascynującej historii pozostała garstka mitów, to o królu Kraku, to o Szewczyku Dratewce, to o Wandzie , co nie chciała Niemca... z drugiego centrum integracji pozostały myszy, co schrupały Popiela czy Piast Kołodziej. Tymczasem ze znacznie wcześniejszych czasów mamy dokładne spisy władców Lechii, które ujawniono dopiero teraz...
Podsumowanie - no cóż, Wielka Lechia to stara, piękna baśń, tyle, że niestety Real skrzypi, czyli nic się nie styka :-) Pewnie trochę nawet szkoda, żeśmy nie prali Aleksandra Macedońskiego i nie trzęśli połową znanego świata, ale na pociechę - i tak całkiem mi dobrze, że urodziłem się właśnie Polakiem.
Inne tematy w dziale Rozmaitości