Gdy w końcu II w.św. Niemcy użyli rewolucyjnych samolotów odrzutowych Me-262 i Arado "Blitz" dla wszystkich specjalistów lotniczych stało się jasne, że nadszedł koniec samolotów śmigłowych napędzanych silnikiem spalinowym. Już w 1947 r. rakietowy Bell przekroczył barierę dźwięku i dalej "poszło, pojechało... ". Identyczna sytuacja zachodzi współcześnie, gdy Tesla wypisała wyrok dla silnika spalinowego tym razem w samochodach. Oczywiście wymiana taboru światowego zajmie minimum parę dekad, ale nic już nie zatrzyma tego procesu. Kto z dotychczasowych producentów lepiej dostosuje sie do tej rewolucji, ten może przetrwa.
Mniej oczywista, choć równie nieubłagana rewolucja zachodzi na naszych oczach w Astronautyce, gdy dotychczasowe drogie, pojedynczo latami budowane , jednorazowe rakiety nośne odchodzą do lamusa. Na bieżąco możemy oglądać proces budowy i testowania pierwszego w dziejach prawdziwego, wielokrotnego statku kosmicznego Starship, który już niedługo zdeklasuje całą konkurencję.Co bardzo ważne, dla jego funkcjonowania nie potrzeba rozwijać jakiś nowych rewolucyjnych technologii, dostępne obecnie inżynierom ze SpaceX w zupełności wystarczają. W ciągu dosłownie paru lat zaczną startować statki kosmiczne, budowane taśmowo, każdy o pojemności wnętrza identycznej z obecną największą dotąd zbudowaną Stacją orbitalną ( przez ponad 10 lat za cenę ok. 200 mld $ ). Dla lotów kosmicznych oznacza to przełom większy niż kiedyś przyniósł silnik odrzutowy lotnictwu. Chyba najważniejszym skutkiem tego przełomu będzie radykalna obniżka cen wyniesienia użytecznego ładunku na orbitę, co otwiera drogę dla prawdziwej eksploracji kosmosu. Zaczynając od prawdziwych, wielkich stacji orbitalnych poprzez loty na Księżyc, potem na Marsa wraz z budową tam stałych Baz, kończąc eksploatacją cennych surowców. Choć wielu czytelnikom trudno uwierzyć w podobną SF, stanęliśmy dzięki Starshipom na progu podboju Układu Słonecznego.
Jak pisałem w poprzednim tekście, Chiny rzuciły Ameryce bezpośrednie wyzwanie, dążąc do ich zdetronizowania z fotela Hegemona, czego chyba nikt nie może zakwestionować. Jedną z zasadniczych aren tej rywalizacji już staje się Podbój Kosmosu, ponieważ władanie Przestrzenią Pozaziemską, w tym Strefą Orbitalną będzie coraz bardziej oddziaływało na całość globalnej rywalizacji. Pozornie Ameryka, posiadając wielki, od dekad rozwijający sie przemysł kosmiczny, ogrom doświadczeń no i prawdziwego geniusza, Elona Muska powinna być pewna swojej przewagi w tym pojedynku. Niestety, nic bardziej mylnego.
Pod powierzchnią pozornej potęgi kryją się słabości, nad którymi Władze Ameryki praktycznie wcale nie panują. Faktycznie cały wielki potencjał kosmiczny USA jest karygodnie marnowany, co w pojedynku ze zdecydowanym, kompetentnie kierowanym przeciwnikiem może doprowadzić do porażki. Aby wygrać, nowe Władze muszą dosłownie wywrócić do góry nogami całe dotychczasowe metody prowadzenia przemysłu kosmicznego. I tu znów wracamy do Trumpa - o ile ktokolwiek może sie spierać na temat jego skuteczności w polityce zagranicznej, w dziedzinie nauki, a szczególności lotów kosmicznych sytuacja jest jednoznaczna. Właściwie dla pokazania poziomu jego kompetencji wystarczy jeden fakt - od 4 lat, czyli przez całą swoją kadencję Trump nie mianował Doradcy d/s Nauki i Nowoczesnych Technologii! Po prostu w jego ciasnym rozumku podobne sprawy sie nie mieszczą...oczywiście za tym idzie coraz silniejsze obcinanie wydatków na badania naukowe. Oczekiwanie więc od takiego człowieka jakichkolwiek działań jest bezsensowne.
Kiedy więc do władzy przyjdą Demokraci ( teraz lub za 4 lata ) czeka ich w dziedzinie Lotów Kosmicznych istna kwadratura koła. Owszem, Ameryka dysponuje SpaceX, absolutnym obecnie czempionem świata, problem w tym, ze jest to w gruncie rzeczy niezbyt duża firma prywatna z ograniczonym potencjałem finansowym i produkcyjnym, zważając na ogrom podejmowanych zadań ( Starlink ! ). Cała reszta potencjału jest opanowana przez wielkie, kierowane przez sztaby biurokratów koncerny, faktycznie niezdolne do wszelkich rewolucyjnych zmian w swojej działalności. Co gorsza, poszczególne koncerny tworzą sieć produkcyjną, której wierzchołek stanowi ULA, czyli monopolista powiązany ściśle z biurokracją NASA i politykami w Waszyngtonie, którzy dbają o wspólne interesy. Oczywiscie pod szczytnymi hasłami ochrony dziesiątek tysięcy pracowników przemysłu kosmicznego, z których każdy ma przecież żonę i dzieci :-). Sztandarowym projektem ULA, czyli i NASA jest Orion, który jest klonem Saturna V sprzed pół wieku, tylko znacznie głupiej zaprojektowany. Pisałem o tym poprzednio już wiele razy, zapraszam więc ciekawych do tekstu np. https://www.salon24.pl/u/marek-w/978063,historia-zalogowych-lotow-kosmicznych-cz-iii. Po pierwszym pomyślnym locie Starshipa Orion, na który wydano kilkadziesiąt mld $ utraci wszelki sens i Władze staną przed problemem, co dalej robić z tym pasztetem, podobnie jak resztą załogowych programów NASA.
Ponieważ przy istniejącej kulturze zarządzania korporacjami radykalna zmiana jest niemożliwa, pozostają dwie drogi naprawy sytuacji. Albo ogłosić stan nadzwyczajny, podobnie, jak to robiono w czasie wojny i stworzyć wielkie Konsorcjum, grupujące większość firm kosmicznych pod ogólnym kierownictwem Muska. Wyjście bardzo ostre i trudne, skutkujące oczywistym sabotażem i ogromnymi protestami zainteresowanych. Albo przydzielić poszczególnym zakładom budowę podzespołów Starshipa według planów SpaceX, co przemysł kosmiczny, który w końcu zjadł zęby na budowie rakiet, jest w stanie opanować. Wtedy końcowy montaż byłby prowadzony w zakładach SpaceX, podobnie jak większość prac badawczych i projektowych. Ponieważ dla realizacji zaplanowanych przez SpaceX projektów, choćby tankowców orbitalnych, potrzeba dziesiątków, jeśli nie setek Starshipów, oczywista jest koncepcja wykorzystania wspólnego potencjału produkcyjnego Ameryki. Rozwiązanie rokujące wielkie kłopoty, masę sporów i obiekcji, jednak jeśli Ameryka chce wygrać kolejny Wyścig Kosmiczny , tym razem z Chinami, niezbędne. I znów, teoretycznie wszystko gra, czy jednak Demokraci potrafią je zrealizować, przy swojej widocznej słabości kadrowej, w warunkach ciężkiego gospodarczego kryzysu, zamieszek społecznych itp. to już bardzo otwarte pytanie...
Inne tematy w dziale Technologie