W nawale coraz bardziej "radosnych " informacji o pandemii i nadchodzącym Mega Kryzysie całkiem zniknął Musk i jego firmy, a okazuje się, że dzieją się tam bardzo ciekawe rzeczy.
Zacznijmy od spraw zasadniczych - jak wiadomo, jednym ze skutków ( niektórzy nawet nazywają go głównym celem ) każdego kryzysu gospodarczego jest selekcja firm. Te lepsze, sprawniej zarządzane, z ,mniejszymi kosztami wypierają z rynku gorsze, przejmując ich udziały. Mimo wielu nieszczęść ludzkich spowodowanych kryzysem jest to w sumie pozytywny proces, ponieważ w jego wyniku wzrasta wydajność społeczna i polepsza pozycja konkurencyjna danej gospodarki wobec innych. Nie na darmo według anegdoty chiński znak oznaczający "kryzys" można też odczytać jako "okazja ".
Na skutek niezwykle ryzykownego i dynamicznego systemu zarządzania Muska jego firmy z jednej strony są bardzo konkurencyjne, z drugiej cały czas balansuje na krawędzi, reinwestując każdy możliwy $ w dalszy ich rozwój. Mimo oczywistych zagrożeń w wyniku podobnego modelu biznesowego wydaje się sprawdzać także w obecnej fazie kryzysu. Jego flagowa Tesla radzi sobie na tle konkurencji znakomicie, co zresztą doceniają giełdy, podnoszące jej kapitalizację. Ten kwartał mimo wszystkich problemów był drugim w historii co do przychodów, chińska Gigafactory produkuje na pełnym gazie, a Tesle klienci nadal wyrywają razem z rękami:-) ( w przeciwieństwie do reszty producentów, rejestrujących coraz większe spadki sprzedaży )
Na dłuższa metę bardzo ważną rolę odegra nieoczekiwane zjawisko, spowodowane masową kwarantanną. Otóż na skutek radykalnego obniżenia ruchu samochodów w wielkich miastach nagle poprawiła się ich atmosfera . Doszło do tego, że Los Angeles stał się jednym z miast z najczystszym powietrzem ! Bryza z Pacyfiku oczyściła tumany smogu wylatujące normalnie z milionów kopcących rur wydechowych, a tysiące astmatyków nagle znów może swobodnie oddychać...i tak jest w pozostałych zatrutych dotąd aglomeracjach. Jasne jest, że ich mieszkańcy po wznowieniu ruchu samochodowego z jego "urokami " za wszelka cenę zażądają powrotu do tych błogosławionych "pandemicznych " czasów :-) a to mogą dać wyłącznie Elektryki z flagową Teslą.
SpaceX właśnie pozbył się jedynego liczącego się konkurenta dla Starlinka, gdy One Web ogłosił bankructwo. Pozostałe firmy, jak Amazon zostały beznadziejnie w tyle, gdy Falcony 9 wynoszą kolejne "kopy " ( po staropolsku 60 szt ) satelitów. Również prace nad Statrshipem idą pełnym gazem mimo ostatniej awarii testowego egzemplarza, a potwierdziła się majowa data pierwszego załogowego lotu Dragona na MKS. I znów reszta konkurencji zawiesiła swoją działalność, może za wyjątkiem Chin.
Natomiast wprost nie do przecenienia jest inne zjawisko, będące jednym z najważniejszych, wręcz strategicznych dla dalszego rozwoju stosunków globalnych, a konkretnie problem przenoszenia europejskich i amerykańskich zakładów pracy za granicę, szczególnie do Chin. Związane to było z dominującym w światowej gospodarce paradygmatem wyprowadzania produkcji do krajów z tańsza robocizną i tworzenia skomplikowanych sieci pod dostawczych na skale kontynentalną. To temu paradygmatowi ciężką , jeśli nie śmiertelną ranę zadała powszechna światowa kwarantanna przecinająca sieci wzajemnych powiązań produkcyjnych i biznesowych, na czym najlepiej wychodziły Chiny.
Otóż chyba jedynym, kto od początku zakwestionował system rozległej sieci pod dostawców, którzy teoretycznie najtaniej i najsprawniej dostarczali części do ostatecznego montażu był Musk. Jego wyznaniem wiary w biznes planie była maksymalna koncentracja produkcji w jednym miejscu, a obniżenie kosztów produkcji dorównujące chińskim uzyskał przez masową robotyzację i usprawnienia procesu technologicznego. Teraz, w obliczu katastrofy poprzedniego systemu wszyscy będą musieli nauczyć się od niego, jak zmienić swój biznes. Dodatkowo jest oczywiste, że Ameryka MUSI zmniejszyć swoją zależność produkcyjną, a właściwie gospodarczą od Chin, zaś najlepszym dla tego sposobem jest powrót zakładów przemysłowych do USA. A nikt nie wie lepiej od Muska, jak uczynić produkcję w Ameryce równie tanią i wydajną, jak w Chinach i innych krajach azjatyckich.
Ameryka w swojej wojnie z Chinami o utrzymanie Hegemoni na świecie, a szczególnie w podboju kosmosu oraz rywalizacji w nauce i gospodarce posiada wyjątkową broń pod nazwą Elon Musk. Dotychczas z powodu zwykłej chciwości i łajdactwa sojuszowi rekinów gospodarki i wysokich państwowych biurokratów udawało się marginalizować go w realizacji strategicznych interesów państwa. Klasycznym przykładem jest forsowanie przez NASA projektu statku księżycowego Artemis, produkowanego przez dotychczasowego monopolistę państwowych projektów kosmicznych ULA. Obecnie już wiadomo na pewno, że w porównaniu ze Starshipem Orion jest beznadziejnie przestarzałym, absurdalnie drogim, jednorazowym pojazdem, który dodatkowo nie ma szans w rywalizacji z gwałtownie rozwijającym się Chińskim projektem lotu na Księżyc. Mimo to grupa decydentów w imię własnych zysków ignorowała konsekwentnie SpaceX.
Pozostaje mieć nadzieję, że w obliczu nadchodzących wyzwań Władze się ockną lub wręcz wymienią i zaczną myśleć o pozycji Ameryki i reorganizacji gospodarki na wzór Muska a nie tylko o własnych kieszeniach oraz obronie osobistego prestiżu. No cóż, być może sa to tylko moje pobożne życzenia i podobne działanie zwyczajnie przekracza ludzkie siły...
Inne tematy w dziale Technologie