Na razie tylko kobiecego, ściśle rzecz ujmując, ale kto tam w takiej chwili będzie wchodził w detale:)
No więc tak. Nie chciana w polskiej fereracji (wtedy jak jeszcze to było do załatwienia) Andżelika Kerber dokonała dziś w nocy paru historycznych rzeczy,
Po pierwsze wygrała po raz pierwszy w karierze US Open. Po drugie, jako pierwsza od czasów Henin (nie liczymy Williamsów) zwyciężyła w dwóch turniejach Wielkiego Szlema w jednym roku. I po trzecie, równie ważne. Została przez to (w zasadzie zostanie od jutra) liderką rankingu WTA. Rankingu najlepszych tenisitek na świecie.
Tym samym zawodniczka z Puszczykowa jest pierwszą od czterech bodaj lat kobietą, która w tym rankingu przewodzi. Nie rozwijam poruszonego w poprzednim zdaniu tematu, bo to w tym poście temat zupełnie poboczny. Napomnknę tylko, że jako kibic czuję się znacznie lepiej gdy na czele kobiecego rankingu widnieje stuprocentowa kobieta.
Wielki i wspaniały sukces fantastycznej zawodniczki, wojowniczki od A do Z. Pracowitej, niezwykle uzdolnionej, a przy tym bardzo skromnej mistrzyni. Dziewczyny mającej polskie korzenie i polskie obywatelstwo. Szkoda tylko, że występującej nie pod polską banderą. Z prozaicznego powodu, że kilka lat wstecz paru działaczy uznało, że jak już mamy Radwańską, to różne Kerber są nam potrzebne jak wrzód na dupie. No to teraz się drapią. Może nie tam gdzie mają te wrzody, ale w durne łby na pewno.
Brawo Andżelika! Największy babski tenisowy fighter na świecie.
Inne tematy w dziale Sport
